Wpis z mikrobloga

Załoga karłów, kapitan: @Zeroskilla

Kapitan spoglądał na krótki liścik przesłany przez chłopca na posyłki. Treść była krótka i z pozoru niewiele znaczyła, ale z pewnością przesłał ją któryś z chłopaków, którzy zeszli na przeszpiegi - dowiedzieć się, który z wypływających statków będzie dobrym łupem. " 'Pokorny Prorok' - drzwi do wiecznego szczęścia". Nie wiedział który z chłopaków wykazał się takim poetyzmem, ale już liczył jak wiele dublonów oznaczało by dla niego wieczne szczęście. Tak na oko to... od tamtego pirsu i jeszcze w #!$%@?! Nie miał pojęcia co przewoził statek, ale chciał to mieć.
- Dobra zadzwońcie w dzwon - zbieramy załogę i czaimy się w jakimś dobrym miejscu!

---

"Guliwer" pruł przez fale niczym gorący nóż przecinający masło. Jego działa frontowe co dwadzieścia uderzeń serca wystrzeliwały w kierunku uciekającego statku kupieckiego kolejne pociski. "Guliwer" sam w sobie był piekielnie szybkim statkiem, a dodatkowo pomagało że prawie całą załogę stanowiły karły. Dzięki temu racje żywności i wody pitnej ważyły o połowę mniej co znacznie odciążało okręt.
Kapitan, zgorzkniały karzeł z ponurą miną obserwował uciekający statek i malutką zaciśniętą piąstką odgrażał się przeciwnikowi.
- Są zanurzeni prawie do połowy burty... te mątwy muszą mieć ładownie wypełnione po brzegi! Będziemy bogaci! - krzyknął odkładając lunetę.
- Kapitanie! Szczury odpowiadają ogniem! Może powinniśmy zejść z dziobu? - zapytał pierwszy oficer.
- Nonsens! Jesteśmy karłami do czarta! Mniejsza powierzchnia ciała to mniejsza szansa że kogoś z nas trafią! - kapitan z uśmiechem postukał palcem po głowie - poza tym lubię zapach prochu o poranku.
Kanonada trwała, a "Guliwer" coraz szybciej zmniejszał odległość do uciekiniera. Załoga która być może wydawała się groteskowa, znała się dobrze na pirackim rzemiośle. Bycie karłem zmuszało do kreatywności dlatego okręt pokryty był dodatkowym olinowaniem które pomagało w szybszym przemieszaniu się po statku małej załodze. "Guliwer" przypominał teraz swojego książkowego odpowiednika związanego z mnóstwem małych postaci na sobie, które od czasu do czasu wykonywały nerwowe fikołki na pokładzie.

- Po co ich ścigamy? Czyż każdy nie powinien być zadowolony własnym losem, położyć się i odpocząć? Czy to nie będzie niegrzeczne jak ich tak nagle dogonimy? Może się napijmy czegoś albo zjedzmy? Może się przyłączą? - ściskający w swoich krótkich palcach podejrzanego skręta Fredo próbował przekonać resztę załogi do swych specyficznych poglądów
- Kapitanie? Mogę mu jebnąć? - zapytał usłużnie Kronor dwie czarne flagi
Kapitan już zaczął powoli przytakiwać, gdy nagle wtrącił się Trójnogi Franek
- Poczekajcie - następnie marszcząc czoło z trudem przypominał sobie o czym ostatnio bełkotał Fredo - Oni kontestują...
- Tak - szeroko rozszerzone źrenice świdrowały namyślającego się Trójnogiego
- Kontestują... Swobodę...
- Kontestują swobodę bytu? - źrenice Fredego zrobiły się jeszcze szersze
- Tak - wykrzyknął Franek widząc, ze ofiara złapała przynętę
- A to łapserdaki niemyte! Stawiać więcej żagli! - Fredo rzucił się do takielunku, po poprzedniej pokojowej aurze nie zostało nawet śladu - Nikt, powtarzam, nikt nie ma prawa... - reszta monologu na szczęście nie docierała do uszu oficerów, Fredo dzielnie uwijał się szarpiąc za liny
- Kapitanie? Może mu jebnę? Tak profilaktycznie - dopytywał Kronor
- Nie tym razem, ale zostawmy sobie taką możliwość - zdecydował kapitan Carnister

Łajba z łatwością dogoniła i okrążyła statek handlowy. Kiedy wystarczająco ostrzelała wrogą jednostkę karły przystąpiły do ataku. Guliwer ustawił się do abordażu stając burtę w burtę z handlarzami. Karły zaczęły atakować, wystrzeliwując się na wrogi statek z armat będąc uzbrojeni w noże którymi zaczepiali się i rwali białe jak śnieg żagle wrogiego statku. Ta Krypa już nie ucieknie. W tym samym czasie z burty na burtę przeskakiwali kolejni mali ludzie a Kronor chyba jedyny pełnowymiarowy członek załogi (który z resztą też był karłem choć trochę większym) ciskał we wrogów swoimi kompanami którzy spadłszy na przeciwnika podrzynali mu gardło.
Karzeł Franek nie wiedział czego było więcej w powietrzu. Kul armatnich czy karłów. Jedno było pewne, przeciwnicy już nie zatrzymają tej siły.

"ahooj pepiczki, chować szable i poddajcie się. Nic wam nie.. DO STU BECZEK RUMU #!$%@? zrobimy"
To choroba Touretta postępowała. "ech I jak mam być odpowiedzialny za negocjacje jak tak #!$%@?..." pomyślał Trojnogi Franek po czym dodał już głośno "Rzućcie broń to nikomu JA #!$%@? WAS JAK GEORGETOWN nie zrobimy"
"ech - pomyślał znów- to jest bez sensu"
W przeddzień zaplanowanego ataku Grzmiptak wraz z oddziałem stworzonym przez innych karłów-łotrzyków podstępem dostali się na statek kupiecki. Zapytacie „jakim do cholery podstępem?”, już tłumaczę. Schowali się w sprzedanych beczkach kapusty. Dobre, nie? Usłyszawszy odgłosy bitwy, karłów krzyczących po wystrzeleniu z armat i kupców, którzy niewątpliwie zostali cięci po nogach przez małych, lecz walecznych piratów natychmiast opuścili beczki. Na statku zapanował ogromny chaos. Karły, nie dość, że atakowały klasycznie, skacząc z lin, latały wystrzelone z armat, to jeszcze wyszły z ładowni - gotowe do walki i bez szkorbutu, bo podjadły wcześniej sprzedanej kapusty, która jak wiemy zawiera wiele cennych witamin.

---

Furion Carnister kroczył dumnie przez pobojowisko. Pod burtami stały resztki pokonanej załogi. po pokładzie walała się broń, trupy oraz nitki kiszonej kapusty.
- Sprawdzić ładownie - rozkazał Furion, po czym wyrwał z rąk martwego kapitana statku handlowego dziennik okrętowy.
- Kapitanie.... - z ładowni dobiegał głos Grzmiptaka - Kapitanie!
Jednak po blednącej w oczach twarzy Furiona nie przechodził żaden grymas świadczący o tym, że słyszy wołanie. Swoimi małymi kaprawymi oczkami wpatrywał się w dziennik, a jego twarz z białej powoli robiła się czerwona. W Końcu Furia Furiona wybuchła
- Możecie mi powiedzieć kurduple po #!$%@? nam statek z dwudziestoma tysiącami sztuk działa "Dobry Świadek to cierpliwy świadek" oraz pięcioma setkami drzwi treningowych w różnych kształtach i rozmiarach?! Co to #!$%@? w ogóle jest? Kto zwiad robił ja się pytam! Co miał ten statek przewozić?
- Prawdziwa, głęboka wiara jest drzwiami do wiecznego szczęścia - wygłosił natchnionym tonem Fredo wpatrując się w dal niewidzącym wzrokiem
- Kronor!
- Tak?
- Teraz możesz

---------------
Załoga karłów - najzajebistsza (ale zdecydowanie nie największa) z załóg #piracifabularnie

#gryfabularne #lacunafabularnienewbristol #lacunafabularnie #rpg
  • 8