Wpis z mikrobloga

Mireczki kochane, szykuję mi się sprzedaż samochodu nadniach. Dawno tego nie robiłem, przynajmniej nie za taką kwotę. Macie jakieś protipy dla sprzedającego lub gotową umowę? Żeby mi Janusz nie wrócił za dwa tygodnie z informacją że coś stuka i mam oddawać kasę a auto brać z powrotem. #motoryzacja #kiciochpyta #kupautozmirko #sprzedazauta #autohandel

PS. kwota całkiem spora.. jak zrobić rozliczenie? myślę żeby podejść do Banku, tam podpisać umowę i niech sprawdzą banknoty, przeliczą i od razu na konto. Hmm,...
  • 16
  • Odpowiedz
@niemowienie: przede wszystkim - w umowie zawrzyj informacje, że nie zataiłeś żadnych usterek przed kupującym, a kupujący zaznajomił się ze stanem faktycznym pojazdu i potwierdza tą wiedzę (w skrócie - Ty nie kantujesz, a gość nie będzie mógł wrócić i jęczeć, że coś przed nim ukryłeś).
Co do przekazania kasy - nie mam pomysłu.
  • Odpowiedz
@unea: nie wiem - ja tak zawsze robiłem i nie było problemu (może dlatego, że chrupków jako igły nie sprzedawałem xD ). Masz jakiś pomysł w takim razie?
@niemowienie - Inna opcja jaka mi się nasuwa - wizyta w ASO i sprawdzenie przez nich. Sprawdzą, przejrzą, dadzą wydruk. Na koszt kupującego oczywiście. A jeżeli nie chce jechać do ASO czy stacji diagnostycznej to notka o tym w umowie. W
  • Odpowiedz
@niemowienie: żaden zapis w stylu "zaznajomił się blabla i jest świadom stanu" nie ma żadnego zastosowania w rzeczywistości kupując od kogoś prywatnego/firmy, ale nie działającej w branży moto. W sądzie i tak się przegra, bo kupujący nie miał tak naprawdę możliwości zaznajomienia się w całości. Takie jaja można robić komisom za jakieś ukryte wady, bo są uznawane za podmioty kompetentne i powinny wiedzieć
  • Odpowiedz
@niemowienie: jezeli jestes pewny fury i nie zatajasz zadnej wady to jedz z przyszlym nowym wlascicielem przed spisaniem umowy na stacje kontroli pojazdow albo do ASO nawet i niech tam przegladaja "fachowcy", mozna chyba to nawet w umowie wpisac potem, ze na dzien taki i taki stan byl ok potwierdzony przez "fachowcow" i elo. Wiadomo, ze jak za 100 km silnik obrzyga sie olejem co moze sie poprostu zdarzyc bo
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Norskee: chcieć może, pewnie może i założyć sprawę w sądzie.Myślę jednak, że jeszcze będzie musiał udowodnić kupujący, że sprzedający coś ukrył specjalnie. To nie działa tak, że jak kupił na jeszcze dobrym amortyzatorze, ale za miesiąc się popsuł, to może oddać. Bo sprzedający powie że o tym poinformował i tyle. Op raczej nie ma wady ukrutej która spowoduje, że auto stanie i nie ruszy bo kleił na kropelkę skrzynię, więc
  • Odpowiedz
@Profil_Internetowy: Musi tylko udowodnić, że wada ta istniała w czasu zakupu jeśli sprzedający nie chce iść na ugodę. Sprzedawca nie musiał niczego zatajać, mógł nawet o tym nie wiedzieć, ale to nie zwalnia z odopowiedzialności (gdyby zataił, to już idzie to w kierunku oszustwa-jakieś trociny i inne motodoktory). Wtedy kupujący z takim bublem najlepiej musi iść prosto do rzeczoznawcy, który wyda opinię i potwierdzi czy ta wada istniała w momencie
  • Odpowiedz
@Norskee no tak myślimy o tym samym musi udowodnić, że wada istniała w czasie zakupu. Czyli to czego obawia się op, to obawiać się nie musi, bo zużycie materiałów eksploatacyjnych to nie wada. Wizyta na stacji diagnostycznej czy serwisie wystarczy, aby kupujący dla sądu był poinformowany odpowiednio o stanie przed zakupem.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Norskee: ale ja się z Tobą zgadzam, tylko to tak fajnie wygląda tylko w prawie, a praktyka to różne scenariusze. Wystarczy przywołać historię wadliwej projektowo skrzyni biegów w hondach type r, które były na gwarancji, a dilerzy mają to w dupie bo to użytkownicy zmieniali biegi dynamicznie (w aucie sportowym xD) i tak użytkownicy mają swojego rzeczoznawcę, salony swoją i się przepychają w sądzie. A co dopiero w aucie używanym.
  • Odpowiedz