Wpis z mikrobloga

#przegryw #gownowpis

Polscy nastolatkowie liderami samobójstw.
Ktoś się niby dziwi?

Nastolatek od dziecka całe życie słyszy "Nie płacz, co ty, #!$%@? jesteś?" i ma wiecznie się kajać, wiecznie przepraszać za to że jest, istnieje i czegoś wymaga.
Bo januszerka jak zwykle:

KWIIIII JO JAK BYUEM F TFOJIM WIEKU TO NJE MIAUEM TAK DOBSZE, A TY TYLKO CHCESZ FINCYJ KWIIII

Well, tak. Dzieciaki chcą więcej, bo może w PRL-u pełna micha i łóżko to było coś, ale mamy XXI wiek, którego większość rodziców nie rozumie i najchętniej zakopałaby się w jakimś skansenie i chodziła na marsze pierwszomajowe, niż wysyłała maila i używała dotykowego smartfona.
Dodatkowo dorośli często robią sobie z dzieci worek treningowy zamiast im najzwyczajniej w świecie pomóc.
Tak, większość.
I nie mówię tutaj o tate wyłażącym z pasem a matce z patelnią i #!$%@?ących dzieciaka do stadium kwalifikującego go na OIOM bez kolejki(choć takie przypadki też się zdarzają).
Mówię tu o wyżywaniu się emocjonalnym, wyładowywaniu swych frustracji i niepowodzeń, obwiniając dziecko o wszystko albo wywierając presję, by dziecko spełniało marzenia rodziców i "miało lepiej", de facto je krzywdząc.
Często widzę jak dzieciak ma ledwo 10 lat a już #!$%@? na kursy językowe, instrumentów, szkoły muzyczne, akrobatyczne, sztuki, #!$%@? muje dzikie wężę, a wraca do domu ciemną nocą, by tylko paść na ryj i leżeć.
W weekendy nie lepiej, jak dziecko ma korki. Przyjaciele? Znajomi? A co to takiego? Wystarczy mu to co widzi w szkole.

I potem jest okres nastoletni, gdzie wszystkie kursy i zajęcia cudem się jakoś kończą, czy to z tego że dziecko przeszło i zdało wszystko do zdania, czy to z tego że dziecko postawiło się rodzicom i powiedziało że ma dość i to #!$%@?(co będzie mu wypominane do końca życia przez rodziców btw.)
I zaczyna się wreszcie wolność, a dzieciak zachowuje się jak królik w grządce kapusty.
Jak przez lata kursów i samotności zdążył być aspołecznym przegrywem to siedzi w piwnicy całe dnie i gra/ogląda animu/fapie. Jak jakimś cudem tego uniknął to zaczyna się alko, czasem ćpańsko i imprezy.
Nastolatek ma świadomość nieubłaganej dorosłości do której nikt go nie przygotowywał, bo szkoła #!$%@?, masz zdać to co ustawa przewiduje i #!$%@?, a rodzice albo nie mieli czasu porozmawiać albo byli ścianą wyrzutów:

HURR DURR CAŁE DNIE PRZED KOMPUTEREM SIEDZI, NIC NIE ROBI, WIECZNIE TYLKO KOMPUTER I TE GIERKI, ZGŁUPIEJE OD TEGO

Mówiąc to zazwyczaj pomiędzy 5-ciogodzinną sesją telewizji i wyrzygów intelektualnych typu "Dlaczego prawda?" czy "Ukryta ja".
Dzieciaka dopada kompleks Piotrusia Pana, w wieku 24 lat dalej mieszka z rodzicami, dalej żyje tak jak żył. Studia są, tylko co to za studia, takie byleby były, bez perspektyw na realną pracę.

A dzieciaki boją się dorosłości, tym bardziej jak nie mają nikogo. Żadnej dziewczyny, chłopaka, kogokolwiek bliskiego.
Żyj w samotności, w wynajętym mieszkaniu, pracując w Macu smażąc fryty lub robiąc jakąś inną biedapracę którą równie dobrze mogłaby robić małpa za kilo bananów, wiedząc że Twoje życie nie ma sensu..
No i oczywiście utrzymuj dom, #!$%@? do roboty, znoś fochy szefowej, wracasz do domu, włączasz TV/Internet gdzie cały czas wciskają ci, że jesteś gównem, przegrywem, do niczego się nie nadajesz, bo nie zarabiasz tyle co "elyta" kraju która zmienia samochody średnio co 3 miesiące, bo im się ten lakier na Jaguarze nie podoba.
A lewica dodatkowo #!$%@? Ci że opresjonistą i agresorem, bo 9000 lat temu Twój przodek wpadł na pomysł założyć cywilizację i śmiał mieć jaja i parówę, a nie dziurę.
Dorobisz się cudem żony i dziecka?
Praktycznie zaraz zacznie #!$%@?ć szajs, boś aspołeczna pierdoła i nie ogarniasz, a tacy są magnesem dla wszelakich #!$%@? jak lato z radiem loch.
Nawet jak się rozwiedziesz, to w 90% przypadków dzieci i lwią część hajsu dostanie żona.

Nie możesz powiedzieć nikomu swoich obaw, bo zaraz będą wyrzuty ze strony rodziny, a znajomi i tak Ci nie pomogą, bo mają ten sam burdel.
Masz całe dnie nie otwierać mordy i siedzieć cicho, dusisz to wszystko w sobie.
Zaczynasz się zastanawiać, po co to wszystko i czy w ogóle Bozia i aniołki istnieją, a jeśli tak to czy wrzucili Cię w taką sytuację by Cię sprawdzić, czy są sadolami czerpiącymi z tego radość. Nawet nie możesz szukać u Boga uwolnienia, bo przecież to ciemnogród i tępota tylko tak robi.

Nie dziwi mnie, że w końcu niektórzy wybierają sznurek i krzesło.
  • 73
@WodzNaczelny: Znam ten schemat bardzo dobrze, poza może tymi dodatkowymi zajęciami. Dla mnie rozwiązaniem był wyjazd za granicę zaraz po maturze, do dzisiaj żałuję, że ją zdawałem, bo byłbym rok/dwa do przodu. Teraz nikt mi nie może powiedzieć co mam robić, jestem panem swojego życia; pracuję, studiuję, podróżuję, w skrócie mam po prostu życie jakiego zawsze chciałem i nikt mnie nie ogranicza. Aczkolwiek moim zdaniem nie możemy o wszystko obwiniać rodziców,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 27
@WodzNaczelny: no ma to sens, nawet dużo sensu, ale ja wierzę w to, że z tego #!$%@? da się wyjść. Tylko wiadomo, ktoś musi mieć jaja i raz, że się postawić, a dwa żeby nie wchodzić w buty poprzedniego pokolenia.
A syndrom zahukanego dziecka niestety już jest problemem a czuje, że będzie jeszcze gorszym, jak te wszystkie Julie, Franciszki itd wejdą w nastolactwo i dorosłość.
W mojej rodzinie też się to
@dorotka-wu śmiesznie żałosny OP pisze o samobójstwach wśród dzieci. Jak mu napisałem o tym, że problem wynika w relacjach między rówieśnikami a nie w relacji rodzic-dziecko, to jedynie włączył mu się generator bingo odpowiedzi i wkleił 'śmieszny' obrazek.
W anonimowych, rodzic w autentycznym szoku pisał, jak jego dziecko z podstawówki, umówiło się z kolegą, by dać #!$%@?, ich 'koledze' z klasy, tylko dlatego, że nia miał on markowych butów...
Dzisiejsze pokolenia, same