Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

[A]dmin wraca z zaświatów. Zupełnie jak jego ulubiony okręt, którego zdjęcia w kolorze nie ma, ale nie szkodzi.

Przepraszam za moją absencję i milczenie. Było to spowodowane pewnymi problemami osobistymi, które niektórym już wyjaśniałem na Grupie. Mam nadzieję, że to rozumiecie i nie chowacie urazy. Obecnie jest nieco lepiej. A ponieważ wynurzamy się po tygodniu, to i solidny wpis musi być.

Mój ulubiony okręt. Wiecznie zdezelowany, uszkodzony, z cieknącą ropą, postrzelany. Taranowany, ostrzeliwany, bombardowany. Jednak najszczęśliwszy nie tylko w całej U-Bootwaffe, ale chyba i na świecie. Z trzema rybkami na kiosku. Zawsze wracał - mimo wszystko. Zupełnie jak ja.

A może to nie okręt był szczęśliwy, lecz jego dowódca? Wysoki, ciemnowłosy, przystojny. Z dużym poczuciem humoru, zawadiackim spojrzeniem i długą, gęstą brodą, która dawała mu wygląd arabskiego rozbójnika. Stąd też jego przezwisko - Ali. Był na tyle bezczelny, że i on, zupełnie jak znany nam już ''Teddy'', gdy przehulał cały swój żołd w paryskim night-clubie (dokładnie zresztą tym samym, co Suhren), to admirał Doenitz zapłacił za niego rachunek.

Okręt z trzema małymi rybkami. U-333. I jego niezniszczalny dowódca. Peter-Erich Cremer.

Początkowo Cremer służył na krążowniku ''Deutschland'', a potem na małych okrętach podwodnych typu II, ale dopiero obejmując nowy okręt typu VII C stał się sławny. Okrętem tym był, rzecz jasna, U-333. Gdy Ali pierwszy raz go zobaczył, jego nazwa odsunęła mu pomysł na godło. Trzy małe rybki

Pierwszy patrol w styczniu 1942 r. nie był zbyt szczęśliwy dla Alego. Zaczął się już pechowo - w pierwszym ataku na amerykański statek wszystkie cztery wystrzelone torpedy chybiły. U wybrzeży USA było nieco lepiej, udało się zatopić trzy frachtowce, ale w drodze powrotnej doszło do katastrofy. Podczas powrotu U-333 zatopił niemiecki łamacz blokady ''Spreewald'', przewożący cenne materiały strategiczne - gumę i cynę z Indonezji. Wściekły admirał Doenitz groził sądem Cremerowi. Jednak pierwszy raz szczęściarz Ali wyszedł z opresji - wybronił go szef sztabu U-Bootów i zięć Doenitza, Gunther Hessler, mówiąc, że ''Spreewald'' powinien być w zupełnie innym miejscu i nie ma w tym winy Cremera. W przypadku tego ostatniego wzięto też pod uwagę, że zatopił w patrolu, poza ''Spreewaldem'', trzy wrogie statki. Cremerowi uszło to na sucho, a sprawę zatuszowano tak dokładnie, że wyszła na jaw dopiero z książką samego sprawcy zamieszania - w 1982 r.!

W drugim patrolu wiosną 1942 r. Ali chciał się poważnie zrehabilitować, więc próbował zaatakować brytyjski tankowiec "British Prestige" i podszedł do niego tak blisko, że kolos... staranował U-Boota. Ciężko uszkodzony okręt był zdemolowany - dziób był wygięty w lewo, a peryskop zniszczony. Jednak szczęściarz Ali ani myślał wracać bez sukcesów i kazał naprawiać okręt. To był pierwszy cud. Po paru dniach ''wyklepany'', kuśtykający U-Boot był już u wybrzeży USA. Zatopił tam trzy statki, co zwróciło uwagę straży wybrzeża. Pojawiły się dwa patrolowce i przez 15 godzin obrzucały U-Boota bombami głębinowymi. U-333, szorując po dnie, na głębokości zaledwie 23 metrów unikał bomb i wywijał się, maskując eksplozjami bomb odgłos własnych śrub. W końcu udało się uciec. To był drugi cud. W drodze powrotnej plamę ropy ze zdewastowanego U-333 zaważył samolot US Navy i naprowadził na ten ślad niszczyciel USS ''Dallas'', który jednak tylko obrzucił plamy kilkunastoma bombami głębinowymi, nie podejmując pościgu. To był trzeci cud. Trzy cuda w jednym rejsie! Za te cuda Ali dostał Krzyż Rycerski.

I podczas kolejnych patroli nie opuszczało szczęście U-333. W sierpniu 1942 r., brytyjska kanonierka zaskoczyła U-Boota na powierzchni i rozpoczęła jego ostrzał, ale ten zdołał skryć się pod wodę i przerwać patrol, bo uszkodzenia były zbyt poważne.

Na następnym patrolu 6 października 1942 r., podczas nocnej wachty brytyjska korweta HMS ''Crocus'' ruszyła na wynurzonego U-Boota, ziejąc ogniem ze wszystkich luf i staranowała go. Niemiecki okręt podjął szaleńczą walkę, próbując odpalić torpedy w napastnika. Z pokładu brytyjskiego okrętu spadł grad pocisków z karabinów maszynowych. Zginął pierwszy oficer i dwóch marynarzy. ''Crocus'' obsypywała bombami pokiereszowanego U-Boota i znowu go staranowała. Ciężko ranny został sam Cremer. U-Boot uderzył o dno. Było tak źle, że Ali, z trudem zbierając siły szeptem wydał rozkaz opuszczenia okrętu. Jednak kiedy U-333 się wynurzył... okazało się, że jest kompletnie sam. Szczęśliwa gwiazda ''trzech małych rybek'' i tym razem nie zawiodła. Sam Ali był ciężko ranny i okręt objął drugi oficer Helmut Kandzior, jednak i on był poraniony. Wielki odłamek z piersi dowódcy obcęgami wyciągnął mechanik pokładowy. Obu od śmierci wybawił lekarz z napotkanej ''mlecznej krowy'' U-459, a potem oba okręty wróciły do Francji. Po drodze, U-333 przeżył jeszcze jeden cud. Podczas rejsu powrotnego na U-Boota zaczaił się brytyjski okręt podwodny HMS ''Graph'', czyli ex-niemiecki U-570, zdobyty przez Brytyjczyków. Ten wystrzelił cztery torpedy, ale U-333 nie dał się zaskoczyć i wszystkie wymanewrował, uchodząc - znowu - szczęśliwie do bazy. Co ciekawe, Brytyjczycy meldowali, że słyszeli pękające grodzie i szum wody, myśląc, że zatopili U-333. Jak się potem okazało, zdezelowany U-Boot po prostu sam z siebie wydawał takie odgłosy.

Po raz kolejny niezniszczalny U-333 niczym duch powrócił z zaświatów.

Po tym wydarzeniu Cremer dostał ksywę, pod którą znała go cała U-Bootwaffe - Ali Wrak.

Ali kilka miesięcy dochodził do siebie, zanim wyruszył w kolejne patrole. Jednak nie miał zbyt wielu okazji do ataków, za to okazji do swojego szczęścia aż nadto. W październiku 1943 r. zaatakował go brytyjski niszczyciel i 18 godzin obrzucał bombami głębinowymi. Dwa miesiące później znowu złapała go eskorta, a na dokładkę - tak! - po raz trzeci został staranowany przez korwetę HMS ''Exe'', która zmasakrowała kiosk okrętu. Z kolei w marcu 1944 r. U-333 został wykryty przez samoloty brytyjskie, które naprowadziły na niego słynną 2. Grupę Wsparcia, dowodzoną przez zaciekłego zabójcę U-Bootów, Frederica Walkera. U-Boot 10 godzin był zaciekle bombardowany. Gdy bombardowanie się skończyło, okazało się, że U-333 zakleszczył się w mulistym dnie. Załoga biegała od dziobu do rufy i tak rozhuśtała okręt, że ten oderwał się od dna.

Na ostatnim patrolu w czerwcu 1944 r. przeciwko flocie inwazyjnej w Normandii ''trzy małe rybki'' znowu zostały zaatakowane, chociaż z remisem - brytyjski samolot Sunderland celnie obrzucił U-333 bombami, uszkadzając go, ale marynarze zdołali zestrzelić napastnika. U-333 musiał wrócić jednak do portu. I to był ostatni rejs Cremera.

Okręt później przejął Hans Fiedler, kompletne przeciwieństwo Alego i chyba największy pechowiec U-Bootwaffe, który do tej pory stracił już dwa U-Booty - U-564, należący uprzednio do znanego nam już ''Teddy'ego'' Suhrena i U-998. W dodatku nie osiągnął żadnych sukcesów bojowych. Do trzech razy sztuka i U-333 z nowym dowódcą i częścią nowej załogi wyszedł w swój pierwszy i zarazem ostatni patrol w lipcu 1944 r. ku wybrzeżom Szkocji, gdzie dopadła go, znowu, 2. Grupa Wsparcia. Nikt się nie uratował.

A Ali? Wraz z częścią starej załogi przeszedł do jednostek szkoleniowych. Ćwiczył się na nowych U-Bootach typu XXI. Pod koniec wojny został dowódcą oddziału niszczycieli czołgów i wraz z nim zniszczył 24 czołgi brytyjskie. Zakończył wojnę jako dowódca osobistej ochrony Doenitza. W niewoli siedział krótko, a po wyjściu zajął się biznesem. Założona przez niego firma istnieje do dziś. Zmarł w 1992 r.

Na koniec tej niezwykłej historii najlepsze z pewnością będą słowa kolegi Cremera, także dowódcy U-Boota i asa, Hansa Rudolfa Rosinga: "Ali, przyjacielu, szczęśliwy z ciebie facet!"

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Pobierz Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

[A]dmin wraca z zaświatów. Zupełnie jak jego ul...
źródło: comment_QpcvdNFXA20CqHuaj2XvugqXll2lGZrA.jpg
  • 10