Wpis z mikrobloga

Wiecie co mnie najbardziej w Azji denerwuje? To całe targowanie się. Dla mnie sprawa jest prosta. Jest cena i, albo mi pasi, albo nie i finito. Jakieś proponowanie cen i inne bzdety to nie dla mnie. Zawsze mam wrażenie, że wycenie coś tak źle, że sprzedawca poczuje się obrażony więc wole całkowicie zrezygnować z zakupu na ulicy i iść do supermarketu, gdzie są metki z cenami #azja #gownoproblem
  • 5
  • Odpowiedz
@Niestabilny: ja też nie lubię się targować, uważam, że ludzie wyceniając coś wiedzą ile to jest warte (wyjątkiem są akwizytorzy, MLMy i inne, ale jeśli mam podejrzenie, że coś nie jest warte tej ceny to po prostu nie kupuję i szukam czegoś innego gdzie indziej w cenie, która mi odpowiada). Ale w Polsce też tak mam. Jak mam wydać 130 zł za ręcznie robiony kocyk to wydam, bo zakładam, że na
  • Odpowiedz
@kt13: mam takie samo podejście jak twoje. Jak dla mnie nacisk na targowanie się to próba wyciągnięcia większej kasy bazując na wstydzie u klienta który da większa cenę niż to w rzeczywistości warte tylko po to, żeby nie urazić sprzedającego.
  • Odpowiedz