Wpis z mikrobloga

Wizyta na 10 u lekarza. Lecę na autobus.
Patrzę jak mi odjeżdża... kurde.
Ale dobra.
Szukaj pozytywów.
Idę po pączki!
Kasa pusta.
Przy stoisku z pieczywem kręci się jakaś zburaczała klientka.
Pączków z cukrem pudrem jest pięć.
Kobietka przede mną poprosiła o trzy.
Młody pracownik piekarni od razu mi mówi że ma tylko moje 2 ulubione pączki (róża!).
Przeżyję!
Babka prze de mną wyskakuje z tekstem ze w sumie weźmie wszystkie.
Wzięła.
Kolejne wychodzą z pieca za 10 minut.
Poczekam.
Czytam sobie gazetę w kąciku, zerkając co chwilę na timer na piecu.
3...2...1... są!
Zgarniam 4 sztuki i biegnę do kasy.
Kolejka.
Ale dobra.
Zdążę.
Wybiegam!
3 minuty do autobusu. Przystanek pod sklepem.
Widzę jak mi odjeżdża autobus.
Kolejny za pół godziny. Na inny nie zdążę.

Siedzę w uberze z ukraińcem i czterema gorącymi paczkąmi.
Nie można jeść gorących pączków.
Szkoda.

#gownowpis
#tlustyczwartek