Wpis z mikrobloga

Witam w 2019!
Tak się złożyło, że dziś będzie słowem o końcu, zdradzie oraz dlaczego seks jest ważny.

Wpis 1
Wpis 2

Jakie są najczęstsze przyczyny tego, że obie strony się wypalają?
Najczęściej brak dbałości o związek. Jeśli miłość się traktuje jako stan dany, „oczywistą oczywistość”, jeśli się o nią nie zabiega i nie podtrzymuje ognia namiętności, można się liczyć z tym, że prędzej czy później stanie się oko w oko z perspektywą rozpadu. Trzeba czasami powiedzieć drugiej osobie, jak bardzo się ją kocha. Pamiętajmy, że nasza ziemska miłość to nie jest miłość aniołów, tylko ludzi. A więc ma swoje ograniczenia, swoje wzloty i upadki. Jednym z powodów końca związku jest nuda i monotonia. Jak się przed tym ustrzec? Może sobie kupić Encyklopedię Britannica? I stać się osobą o wiele bardziej interesującą? Ironizuję trochę, ale osoba nudna również może wprowadzić do związku coś intrygującego, wystarczy po prostu odrobina kreatywności. Znam parę, która w wieku 60 lat poszła na naukę tańca. Zobaczyli „Taniec z gwiazdami”, zachwycili się i powiedzieli sobie: „My też tak możemy”. I teraz sobie w domu tańczą. W każdym wieku można i należy ubarwiać sobie życie. Tylko dobrze, żeby druga osoba wiedziała, że problemem jest właśnie nuda. Poza tym my też się zmieniamy z czasem. Co innego, jak para ma po 20 lat, a co innego jest po 20 latach związku. Partner się zmienia, my się zmieniamy, trzeba to brać pod uwagę. Miłość to także dokonywanie wyborów. Zawsze ostrzegam ludzi, którzy stoją przed decyzją: wyjechać do pracy za granicę, żeby zwiększyć stan konta bankowego, zamienić skodę na mercedesa. To może być ryzyko dla związku, może więc nie warto tego robić.

Mówił pan, że kiedy para nie uprawia ze sobą seksu przez dwa tygodnie, to może być sygnał, że zaczyna się niedobrze dziać...”
Przy braku życia erotycznego mówimy o dwóch dużych kryzysach. Pierwszy polega na tym, że zanika więź intymna. Już nawet św. Paweł powiedział wyraźnie: „Lepiej zawrzeć małżeństwo, niż gorzeć”. To świadczy o tym, jak mocno seks jest więziotwórczy. Bliskość, bycie razem jest bardzo ważne dla zaspokojenia seksualnego, ale także dla zaspokojenia samej intymności. I nie chodzi nawet o sam stosunek, tylko o to, co się dzieje przed i po. Oboje są przytuleni, rozmawiają, pieszczą się, mają wielkie poczucie bycia razem, zespolenia, wspólnoty. Kiedy nie są długo koło siebie, rodzi się dystans. W ośrodkach mózgowych sterujących więzią, intymnością spada wówczas aktywność. Powstaje niebezpieczeństwo, że miejsce intymności zajmie oddalenie. To chleb powszedni dla wielu par – znają siebie bardzo dobrze, szanują się mocno, kochają, ale nie ma już pociągu. Tak wygląda pierwszy kryzys. Drugi kryzys następuje po długiej przerwie w życiu seksualnym trwającej nawet kilka miesięcy, wtedy następują zmiany zanikowe. My to nazywamy zanik z nieczynności. Zanik to zmiany fizjologiczne, hormonalne. W ich wyniku cała chemia seksu usypia. Ludzie nie mają potrzeby dotykania się i bycia obok siebie. Mogą leżeć jedno blisko drugiego, ale nie mają potrzeby seksu. Przy dłuższym trwaniu takiej sytuacji jest to niesłychanie groźne. Dlatego nie warto unikać seksu. Takie postępowanie jest niebezpieczne, zarówno dla związku, jak i dla seksu. Może doprowadzić do zaniku współżycia, a wbrew pozorom czasem bardzo trudno je wskrzesić.

Tyle tylko, że jak się jest wściekłym na partnera czy partnerkę, to trudno być aniołem seksu w łóżku...
To absolutnie zrozumiałe, że kiedy odczuwa się złość, niechęć czy żal do drugiej osoby, to nie ma się chęci na pieszczoty. Ale to powinno być chwilowe, a nie przybierać formy karania partnera, który musi sobie zasłużyć na seks. Obrażeni partnerzy potrafią iść dalej w okazywaniu niechęci (demonstrowanej lub autentycznej) – przenoszą się do innego łóżka i od tego czasu sypiają osobno. Na szczęście w większości związków kryzys bywa zażegnany, partnerzy godzą się i wracają do intymnej bliskości. Bywa jednak tak, że źle pojmowana ambicja zabija intymność i dystans cielesny ulega przedłużaniu w nieskończoność.

Może trwać kilka lat?
Tak, zgłaszają się do mnie pary, które od kilku lat nie sypiają ze sobą. Na pytanie, z jakiego powodu, odpowiadają zgodnie: z powodu konfliktu i uporu. O co poszło, jaka była przyczyna kłótni, tego nie potrafią sprecyzować. W końcu dochodzą do przekonania, że taka sytuacja nie ma sensu, ale nie potrafią już wykrzesać w sobie iskry pożądania i namiętności wobec drugiej osoby, mimo odczuwanych potrzeb seksualnych.

Nie wystarczy już się po prostu przytulić i powiedzieć sobie kilka miłych słów, a potem pocałować się namiętnie?
Okazuje się, że jest to bardziej skomplikowane, i nawet para, której nie brakuje dobrej woli, która się kocha i ma naprawdę ochotę do siebie wrócić, wcale nie musi odnieść spodziewanego zwycięstwa. Do niedawna uważano, że przyczyną trudności w powrocie do seksualnej intymności są opory, zahamowania i inne zaburzone relacje między partnerami. Ale to niecała prawda na ten temat. W laboratoriach przeprowadzono badania z zastosowaniem metod obrazowania mózgu, pomiaru „chemii miłości i seksu”. Obserwowano np. zwierzęta poddawane eksperymentom polegającym na stworzeniu izolacji seksualnej, a później na próbach zbliżenia ich do siebie. Wyniki tych badań potwierdziły, że długotrwały brak stymulacji seksualnej zaczyna uruchamiać procesy w ośrodkach mózgowych sterujących szeroko rozumianą seksualnością (pożądanie, podniecenie, atrakcyjność seksualna, bliskość intymna) prowadzące do unikania partnera, narastającego dystansu. Ale to jeszcze nie wszystko: przede wszystkim do zaniku zachowań uwodzących, mających na celu zwrócenie na siebie uwagi, prowokowania pożądania. To z kolei prowadzi do obniżania się poziomu podniecenia seksualnego. Gdyby to zjawisko opisać w kategoriach biochemicznych, to można stwierdzić, że seks między partnerami w stałym związku działa jak narkotyk, bo pobudza układ dopaminergiczny.

Nawet jeżeli ten seks jest średnio udany?
Nie musi być świetny za każdym razem. Ważne, żeby był jakikolwiek. Zbliżenia seksualne aktywują wiele substancji chemicznych i ośrodki sterujące seksem w mózgu. Im dłużej trwa przerwa w kontaktach seksualnych, tym większy spadek podniecenia. Zdarza się, że może kompletnie zaniknąć. Dlatego nie jest prawdą to, co głoszą niektórzy znajomi, że wszystko się ułoży samo, bylebyście się kochali.

Namawia pan do podtrzymywania kontaktów seksualnych, nawet byle jakich, po to żeby intymność nie wygasła?
Twierdzę, że nawet najszczersze pogodzenie się i decyzja o powrocie do kontaktów seksualnych nie zadziała, bo nie aktywują się ośrodki mózgowe z powodu braku podniecenia i pożądania. Partnerzy mogą mieć dobrą wolę, motywację do współżycia, ale kiedy zabraknie chemii między nimi, nie da się utraconej intymności uratować. Bo seks nie działa, kiedy się do niego przemawia językiem rozumu. Seks jest napędzany emocjami i chemią. Można powiedzieć: „Okej, zastosujmy leki na wywołanie erekcji”. Ale to nie jest oczywiste: leki na wywołanie erekcji nie zadziałają w przypadku braku pożądania do danej osoby. Nie ma również leków, które wywołują pożądanie wobec seksualnie obojętnej osoby.

Nawet viagra?
Viagra jest fantastycznym lekiem na kłopoty z erekcją, ale nie na kłopoty z psychicznym brakiem pożądania.

I jakie jest wyjście z sytuacji?
Jest kilka ćwiczeń, ale żadne z nich nie gwarantuje stuprocentowego powodzenia. Proponuję parom na nowo stopniowe oswajanie się ze sobą, pobudzanie wyobraźni erotycznej, wspólne oglądanie filmów o treści erotycznej, stosowanie pieszczot bez intencji stosunku, masażu ciała. Zaleca się również afrodyzjaki z wiarą, że wywołane pożądanie może ukierunkować się na drugą osobę. Wiele poradników doradza, co mają robić pary w celu przywrócenia namiętności w ich związku. To pomaga, choć nie w każdym przypadku. Dlatego jeszcze raz powtarzam: najważniejsze jest, by nie przedłużać braku intymnej bliskości. Jeżeli już, to najwyżej w skali kilku dni, nie więcej. Seks jest „naturalnym narkotykiem” dla związku, ale wymaga stałego dawkowania.

Co jest wobec tego najbardziej więziotwórcze: seks, namiętność czy czułość?
Tego nie można rozdzielać. Związek oparty na samym seksie to za słaba więź w perspektywie czasowej. Czułość? Co z tego, że jest czuły, skoro seksu nie ma. Wygłaskać to się można z kotem. Sama czułość, wypieszczenie też nie wystarczy. To musi być ze sobą razem połączone.
Chociaż znam pary, które nie uzewnętrzniają czułości. Co prawda, druga osoba nie jest do końca zachwycona, ale mają bardzo udane życie. To widać po spojrzeniu, po gestach. Na przykład żona mówi wieczorem: „Czuję się strasznie zmęczona”. Rano się budzi, a tu pięknie przygotowane śniadanie obok niej. I róża w szklance. To też jest czułość. Mężczyzna nic nie powiedział, nie przytulił, nie pogłaskał, nie wyszeptał: „Moje ty zmęczone maleństwo”, tylko wziął się rano do roboty i przyrządził jajecznicę z boczkiem. I to jest piękne, bo często mężczyźni mają tendencję do mówienia: „Kocham cię”, i poprzestawania na tym. Jakby nie wiedzieli, że poza wypowiedzeniem tych słów potrzebne są także czyny. Kobiety potrafią to docenić. Na równi z objęciem, dotykiem.

W jakim momencie lepiej jest skończyć związek, niż tkwić w niedobrej relacji?
Należy się zastanowić, na ile i jak dalece działa on destrukcyjnie. Jeśli związek nas niszczy, jeżeli jest wymierzony w nasze zdrowie, to trzeba się ratować. Działanie destrukcyjne to takie, kiedy druga osoba czuje się niezwykle niekomfortowo albo zaczyna chorować, ma myśli samobójcze.

A zwykły dyskomfort w byciu w związku nie wystarczy, żeby się rozstać?
Permanentny dyskomfort powoduje, że przestajemy normalnie funkcjonować w pracy, w rodzinie, wśród znajomych. Jeśli odczuwamy, że ten związek staje się dla nas toksyczny, szkodliwy, to warto rozważyć rozstanie, bo może się okazać, że nas zniszczy. Nie warto czekać do ostatniej chwili, warto o wiele wcześniej rozważyć decyzję o rozejściu się, bo czasami taki sygnał może podziałać otrzeźwiająco na drugą stronę.

Rozmawialiśmy o nudzie w związku i zdradzie, której jest ona przyczyną. Czy to zawsze prędzej czy później prowadzi do końca?
Ostatnio sporym powodzeniem cieszy się psychologia ewolucyjna i socjobiologia, która tłumaczy zdradę następującymi określeniami: „Mężczyźni są z natury poligamiczni, a kobiety monogamiczne”, „Mężczyźni są uwarunkowani na rozdawnictwo genów, a kobiety szukają dawców najlepszych genów”, „Po trzech, czterech latach zanika namiętność w związku”. Tak naprawdę jednak na podstawie własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że przyczyną prawie połowy zdrad jest nuda. I to niekoniecznie nuda wynikająca z monotonii i rutyny współżycia w związku. Częściej jest to poczucie nudnego życia, codzienności, obowiązków. Zdrada w takim układzie pełni rolę rozrywki, wydarzenia się czegoś ciekawego, ucieczki od nudy właśnie. Dostarcza bodźców. Dzięki niej życie staje się bardziej barwne i ciekawe, pełne adrenaliny. Co więcej, sprzyja odgrywaniu kilku ról jednocześnie. I tak ten sam mężczyzna może odgrywać równocześnie wiernego partnera w stałym związku, namiętnego kochanka, zacieracza śladów, może być aktorem grającym rolę troskliwego męża w gronie wspólnych przyjaciół. Przyzna pani, że to dosyć atrakcyjne i zajmujące zajęcie.

Nie wszyscy potrafią świetnie kłamać i udawać...
To prawda, dla niektórych bywa to męczące, dlatego często słyszę w gabinecie: „Jestem zmęczony tym podwójnym życiem”, „Nie wiem już, co jest prawdą, a co kłamstwem”. Co więcej, trudno jest ludziom wyznać, że to z powodu nudy zdradzili. Ubiera się więc zdradę w inne, bardziej szlachetne motywy („Żona mnie nie rozumie”, „Z mężem mijamy się, on tyle pracuje”), a co ciekawsze: kochanki i kochankowie też nie znają tego typu motywu zdrady. Niewiele osób zdobędzie się na odwagę i powie wprost kochance czy kochankowi: „Chcę mieć z tobą romans, bo moje życie jest po prostu nudne”. Nikt nie chce tego usłyszeć, osoby, z którymi zdradza się partnera czy partnerkę, wolałyby usłyszeć, że ktoś oszalał na ich punkcie. Kochankom mówi się najczęściej to, co chcieliby usłyszeć: że są wspaniali, kochani, rozumiejący, atrakcyjni w łóżku, idealni, uczuciowi, wyjątkowi. Z reguły słyszą, że małżeństwo jest nieudane, „to tylko formalność”, nie ma w nim miłości ani seksu. Ale tak nie jest. Zdecydowana większość zdradzających z powodu nudy ma również kontakty seksualne w swoich związkach.

Fragment pochodzi z książki: Zbigniew Lew-Starowicz. „Lew-Starowicz o miłości”.

Lew-Starowicz o miłości - zachęcam do kupna
Link do lubimyczytac.pl

#zdrowyseks #zdrowerelacje #zwiazki

  • 35
  • Odpowiedz
@the_alf
A jeżeli poznalem kobietę która mi się podoba i chciałbym lepiej ją poznać ale za każdym razem na moje propozycje różnych spotkanodpowiada nnegatywnie to co mam o tym sądzic? Działać, proponować dslej czy odpuszcza?

Serce podpowiada mi walcz a rozum po tych licznych odmowach żebym to #!$%@?.
Znajomi tsk samo, jeżeli to jest to to ka iść mimo wszystko, jeżeli już na samym początku są opory nie warto się w to
  • Odpowiedz
@antoni_musztarda Coś w tym jest co myślisz. Zależy jaka ona jest. Jest wiele możliwości:

1. ma okres lub własne problemy i odcinając się od takich relacji/wrażeń daje sobie większą szansę na rozwiązanie problemów
2. nie ma w priorytetach relacji/poznawania ludzi, nie potrzebuje tego, nie chce tego (może złe doświadczenia/przekonania...)
3. jest aseksualna, tudzież pkt 2
4. jest biseksualna, tudzież też 2
5. jest jaka jest i po prostu tego nie potrzebuje, ewentualnie
  • Odpowiedz
@antoni_musztarda: Może nie wypada się wtrącać niepytana, ale wydaje mi się, że zgrywanie niedostępnej nie polega na tym żeby ciągle odmawiać spotkań. Raz, drugi, trzeci można zrozumieć, ale jeżeli odmówiła więcej razy to odpuść, bo możesz być po prostu natrętny i upierdliwy. Jeżeli jest zainteresowana to prędzej czy później sama się upomni o wcześniej proponowane przez ciebie spotkania, ale szczerze to nie liczyłabym na to. Odmowa to jednak odmowa, nie bawimy
  • Odpowiedz
@feketehajuno Dobrze powiedziane.
@antoni_musztarda W wyższym komentarzu masz okazję "domyślić się" :D
Jest wiele alternatyw, a jedną z nich jest potraktowanie tej sytuacji jako dobrą okazję do trenowania psychiki, godzenia się z rzeczami i sterowania uczuciami, i w ogóle. Pamiętaj o tym, plusem każdej z sytuacji jest to, że możesz ją wykorzystać jako okazję do podbudowania się, rozwinięcia, wyciągnięcia wniosków ku nabyciu przyszłych doświadczeń.
  • Odpowiedz
@numer_rachunku_karty: Bardzo mnie dziwi, że ten post ma ponad 300 plusów, a tak mało komentarzy. Czyżby temat z jednej strony interesował mirków, a z drugiej strony przerastał, bo okazuje się, że nie wszystko jest czarno-białe i nie wystarczy napisać "zostaw szlaufa/#!$%@?", "bolec/pieróg na boku"? Mnie zawsze relacje międzyludzkie bardzo interesowały więc takie teorie, które tu postujesz dobrze znam i z tymi akurat się zgadzam. Może tylko uzupełniłabym nieco ostatni akapit, bo
  • Odpowiedz
@the_alf
@feketehajuno

Dzięki śliczne za wasze komentarze. Lubię się otworzyć na dany temat jak coś nie idzie po mojej myśli i słuchać dobrych podpowiedzi.

Mógłbym opisać jak się poznaliśmy, żeby rozjaśnić sytuację ale... Skoro kobieta nie wychodzi chociaż z odrobina inicjatywy w stosunku do mnie, nie będę tego ciągnął.

Dzięki miski ʕʔ
  • Odpowiedz
@antoni_musztarda Nie probuj walczyc. Moim zdaniem jedna odmowa bez propozycji innego terminu od strony zapraszanej swiadczy o braku zainteresowania. Ewentualnie mozesz ja wprost zapytać czy odmowa wziela sie z innych przyczyn niz to, ze nie jestes w jej typie i bedziesz wiedzial na 100% :)
  • Odpowiedz
@antoni_musztarda: Skoro czujesz, że tracisz tę relację, możesz zagrać w otwarte karty. O ile nie jest to osoba, która może mieć realny wpływ na Twoje życie (czyt. koleżanka z pracy/szkoły/uczelni/znajoma bliskich znajomych/miliun innych przykładów ale-chyba-już-łapiesz) zapytaj wprost. Jest przy tym mała szansa, że panna czując, że traci grunt pod nogami ogarnie się i stwierdzi "nie no okej, to spotkajmy się". Większa szansa jest jednak na to, że dostaniesz gonga prosto na
  • Odpowiedz
@numer_rachunku_karty: Szanuję Pan Lew, ale to jak profesorek czasem trywializuje jest nie do ogarnięcia. Ja wiem, że seksuologia nie musi (choć powinna) iść w stałym związku z psychologią. Razi to, że wychodzi z założenia, że brak seksu może być sygnałem czegoś niepokojącego (czyt. rozpoczęcia rozpadu związku). Po chwili jednak przyznaje, że zdradzający często prowadzą podwójne życie i dopóki sami nie przyznają przed sobą, że mają tego dość, dopóty zdradzany żyje w
  • Odpowiedz
Jednak jest mnóstwo sytuacji, w których ludzie tkwią w związkach z przyczyn takich jak różne zobowiązania, w tym finansowe, rodzinne (dzieci), a nawet społeczne (mimo że żyjemy w pozornie tolerancyjnym społeczeństwie) i wtedy te zdrady mogą mieć zupełnie inne podłoże niż opisywane.


@feketehajuno: To chyba jest w kolejnej książce poruszone "O zdradzie"- muszę to odkopać.

A co do tego, że dużo plusów a mało komentarzy - przypuszczam, że Twój wniosek jest
  • Odpowiedz
@hehasnoname: To prawda, że zdarza się tu trywializowanie. Może to też wynikać z jego dużego doświadczenia seksuologicznego - w końcu tam przychodzą ludzie z problemami a nie Ci, którzy chcieliby się pochwalić udanym małżeństwem. W zdecydowanej większości jego rady są trafne, ale właśnie, większości. Znowu statystyka.

Ilu ludzi, tyle przypadków.

I zgodzę się z Tobą.

Ale tu znów: nie może być ono traktowane jako wyrocznia, i trzeba uważać aby nie wpaść
  • Odpowiedz
@numer_rachunku_karty

Wszyscy wiemy, że szczęśliwy związek to przedewszystkim szczęśliwe pojedyncze jednostki, tak?
Dopóki ja sam nie będę szczęśliwy, spełniony, miał swoje prywatne życie w garści to nie przeleje tego szczęścia na partnerkę.

Jak wykasowac z głowy myśl, życia dla kogoś? Ostatnio łapie się coraz częściej na tym, ze budząc się rano myślę o kobiecie która zakrecila mi w głowie (co u niej, ciekawe co robi,czy do mnie napisała itd)
Mam jeszcze półtorej
  • Odpowiedz