Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Potrzeba matką wynalazku, jak to mówią. Fińscy żołnierze miotają koktajlami Mołotowa w stronę Sowietów za pomocą procy, styczeń 1940 roku.

Armia Czerwona postawiła na potęgę pancerza, chrzęst gąsienic, liczbę dział. Przeciwko takiej miażdżącej potędze słaba Finlandia mogła przeciwstawić bardzo skromne siły.

Finowie posiadali zaledwie 34 tysiące zawodowych żołnierzy - mniej, niż miał sowiecki korpus strzelecki. Tych, w razie potrzeby wspierało 111 tysięcy rezerwistów z Gwardii Obywatelskiej (Suojeluskunnat) oraz 100 tysięcy kobiet z organizacji Lotta Svard. Te ostatnie nie pełniły służby frontowej, a jedynie pomocnicze - jak opatrywanie rannych i obrona plot. Armia fińska dysponowała całymi 64 czołgami - 32 starymi Renault FT i 32 lekkimi czołgami Vickers E. W artylerii było nieco lepiej, bo posiadano łącznie 599 armat różnego kalibru, w tym 112 działek ppanc. i 191 haubic. W razie potrzeby armię mogły wesprzeć działa marynarki wojennej - 50 dział polowych oraz 291 dział w jednostkach artylerii nadbrzeżnej. Lotnictwo posiadało 121 samolotów (raczej przestarzałych), z czego 46 myśliwców i 14 bombowców.

Jednak nie to było atutem Finów. Droga w głąb ich kraju wiodła przez wąziutki Przesmyk Karelski, między Zatoką Fińską, a jeziorem Ładoga. Finowie zdawali sobie z tego sprawę od początku swojej wywalczonej niepodległości i dlatego rozpoczęli budowę swojej karty atutowej.

Była nią Linia Mannerheima.

Miała ona 135 km długości i 90 km szerokości na trzech liniach obronnych. Jednak inaczej, niż na masywnych fortecach Europy, tutaj schronów z betonu było mało, bo Finlandii nie było na nie stać. Wystarczyło zaledwie na 150 obiektów (Linia Zygfryda miała ich 15 tysięcy!). Ale siłą Linii nie były betonowe bunkry.

Jej atutem i najwierniejszym sojusznikiem był teren. Poprzecinany bagnami, stawami, jeziorkami, porośnięty gęstym lasem. Finowie wpletli dary natury w swoje pozycje obronne. Budują schrony drewniano-ziemne, zwane korsu, lub z kamieni - bunkkeri, kopią rowy przeciwczołgowe. Masywne głazy przeciągają na linach siłą ludzką i wkopują je w ziemię, tworząc ubogą wersję ''zębów smoka''. Wykorzystują każdy pagórek i każde załamanie terenu, by przygotować obronę. Na stałe zatrudnionych jest przy budowie 600 osób. Bardzo pomogła Finom propaganda, kreująca Linię jako najsilniejszy system umocnień na świecie. Sowieci uwierzyli w nią, a nawet w takie bzdury, że umocnienia fińskie są z gumy i że pociski się od nich odbijają.

Uboga Finlandia musiała mocno ograniczać wydatki na zbrojenia. Rząd nie zgodził się wydzielić 30 mln marek na wyposażenie Linii w broń przeciwpancerną. Dopiero w 1938 r. wydzielono 2 % PKB na zbrojenia. Symbolem tego stały się słowa premiera Cajandera, który jeszcze trzy miesiące przed wybuchem wojny cieszył się, że Finlandia zamiast ''broni rdzewiejącej po magazynach ma wysoki standard życia i system edukacyjny''.

Jednak to właśnie tej ''rdzewiejącej broni'' najbardziej brakowało Finom w 1939 roku...

#talvisota

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
źródło: comment_9Dkl3BPabOWsdZL83hdpSv1tdwJN0JFq.jpg