Wpis z mikrobloga

Ostatnio w moje życie zaingerował DIABEŁ!
Serio.
Wyobraźcie sobie - niedziela ok 11, zbieramy się rodzinką do kościółka. Harmonogram ułożony tak, że tylko konkretna godzina mszy wchodziła w grę. Trochę mało czasu więc trzeba użyć samochodu. Już żonka wsadza młodego, a tu SIUP! do auta wskakuje pies somsiada - Malamut ok 40 kg (pies, nie somsiad). I zaczyna se po samochodzie skakać.
Wołam psa żeby czym prędzej wyszedł, otwieram mu inne drzwi, a temu w samochodzie dobrze i nie chce wyjść. Wołam somsiada - nie ma go, jest tylko jego konkubina. Ona próbuje psa wygonić na jedzenie - ale on głodny widocznie nie jest. Mówię jej - żeby go wyciągnęła za obrożę, ale ona nie zna go tak dobrze i się boi. No to ja na pewniaka łapię go za obrożę i zaczynam ciągnąć. Zawarczał i chciał mnie ugryźć. Całe szczęście szybko rękę odsunąłem i nic się nie stało. Pies dalej nie chciał wyjść i zaczął warczeć na każdego kto wsadził rękę do auta.
Sąsiad za miastem i będzie za ok 30 minut.
W końcu udało się go wykurzyć kabanosami i szybko zamykając drzwi. Przez tą szopkę niestety straciliśmy ok 20 minut i do kościółka nie zdążyliśmy.
Myślicie, że Szatan mógł opętać psa, by ten nie pozwolił nam zdążyć na mszę? Jak siedział w aucie to mu się oczy zaświeciły jak w czołówce z "Gęsiej skórki". Sąsiedzi nie mają żadnego krzyża w domu - czy to może być przyczyną?
Proszę tylko o poważne odpowiedzi w miarę ogarniętych ekspertów.
#psy #szatan #historiezzycia i tak trochę #bekazkatoli
  • 7