Wpis z mikrobloga

Ręce mi opadają...
Wracając z Tatr najechałem przed Nowym Targiem na palący się samochód (dokładniej było zwarcie po lekkiej stłuczce i paliła się komora silnika). Objechałem korek, zaparkowałem na poboczu i pobiegłem z gaśnicą. To była już chyba 4 lub piąta z kolei, ogień było ciężko opanować, choć powoli się zmniejszał i była szansa ugaszenia. Niestety ludzie zamiast od razu pomóc, stali w korku i patrzyli na to co się dzieje. Zaczęliśmy pukać w okna i prosić o pomoc, jedna kobieta bardzo pomogła, mężczyźni się wykłucali, szkoda im było 30zł...
Jak już nie mogłem nic zrobić, zrobiłem kilka zdjęć, a za chwilę nadjechali strażacy.
#polska #janusze
awm - Ręce mi opadają...
Wracając z Tatr najechałem przed Nowym Targiem na palący si...

źródło: comment_dEuPk4EX2uaFlAq2JMcupExNGqigqQLX.jpg

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@SynuZMagazynu przez grill psikali. Jak ogień trochę zelżał udało się otworzyć maskę i odpiąć akumulator. Te gaśnice są o kant dupy rozbić
  • Odpowiedz
@awm: Dokładnie jest tak jak mówisz przed otwarciem maski trzeba mieć trochę gaśnic i ludzi, aby zrobić elegancki obłok odcinający dopływ tlenu i poprawnie je odpalić aby uzyskały pełną sprawność bo to samochodówki z nabojem. Tutaj trafił w większości na stado nosaczy i pożałowali gaśnic i pomocy.
  • Odpowiedz