Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Wszystko zaczęło się dołka w jakim się znalazłem. Złe, miejsce, czas, los, pech, fatum. Kilka rzeczy nałożyło się na siebie i chwilowo mnie przerosło. Nieważne. Jestem osobą dość skrytą. Nie, nie wg. archetypu wykopowego #!$%@?. Po prostu nie okazuje i nie emanuje na zewnątrz swoimi wewnętrznymi uczuciami, jestem dość chłodny. Co najwyżej serdeczny wobec znajomych. Egzystuję w swoim świecie, nie odczuwając tzw. instynktu stadnego czy presji społeczeństwa.

Wracając do dołka - wtedy zaczęło się psuć z moją ukochaną. Do tamtej pory ofiarowywałem jej zaangażowanie, namiętność, intymność. Była jedyną osobą wobec której byłem całkowicie otwarty, wobec której dzieliłem się każdą myślą, troską, sukcesem. Co za tym idzie - odsłaniałem się w pełni, całkowicie jej ufając.

Myślałem, że się rozumiemy, jednak w momencie kiedy zacząłem okazywać słabość i chandrę wobec moich problemów czułem jej pogardę wobec mnie. No cóż, miała do tego pełne prawo. Było to logiczne, jednak sądziłem że "my" stoimy poza logiką. Sam nigdy nie zostawiłbym jej w takiej sytuacji. Zresztą kilka razy dość mocno ją wspierałem i pomogłem wyprowadzić na prostą problemy. Ta świadomość jeszcze bardziej mnie dobiła, gdy chciałem ją o to wprost zapytać.

Po miesiącu wegetacji i "życia" na "autopilocie" postanowiłem iż dość użalania się nad sobą. Niejako sam siebie podpuściłem, wjeżdżając sobie na ambicję. Przemyślałem każdy mój problem od A do Z. Znajdując przyczynę skutek i potencjalne rozwiązanie.

Zmierzając w stronę meritum, wyszedłem na prostą (zabawne kiedy podsumowałem 2 miesiące pełne wysiłku kilkoma słowami), X była wniebowzięta. Seks był jak nigdy, a ona wręcz skakała obok mnie. Problem w tym że przestałem być sobą wobec niej. Zacząłem się przy niej skupiać nad tym co powiem i jakie to skutki to przyniesie. Uważanie czytałem między wierszami. Zachowywałem się jakbym był na negocjacjach super ważnej umowy, a klientem była X.

Mam już dość, przestał sprawiać mi radość czas z nią spędzany. Próbowałem być taki jak dawniej, ale ona zaczęła mi wypominać w stylu "co ja robię, zachowuj się jak wcześniej". Dotarło do mnie iż nigdy nie kochała mnie jako człowieka. Obdarzyła mnie uczucie jakim się darzy drogocenne narzędzie. W międzyczasie próbowałem się doedukować z dziedziny psychologii i stosunków interpersonalnych.

Nie wiem czego się spodziewam umieszczając tu wpis, ale rada by się przydała. Może czegoś nie zauważam, a nie chciałbym postawić ostatniego kroku nieprzygotowanym. Niesamowicie brakuje mi osoby będącej blisko mnie. Może to ufanie temu fatum i przeczyta to właściwa osobą, która doskonale widzi proste rozwiązanie. Sam jestem w momencie przygotowania na rozstanie. Wiem co powiem znajomym, ubezpieczyłem się na wypadek jej histerii. Wiem do kogo napisze i co będzie chciała robić. Znam ją najlepiej na świecie, prawdopodobnie lepiej niż ona sama.

No i oczywiście pomijając banały - nasze drogi się właśnie rozejdą podczas "szczerej rozmowy". Nigdy nie zaakceptuje mnie zamiast swojego wyobrażenia o mnie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie

Czy można być sobą, wyrażać swoje uczucia i odczucia, nawet słabości w związku.

  • Zasadniczo nie 8.2% (4)
  • Tak, ona jest dziwnym wyjątkiem 28.6% (14)
  • Tylko przy niektórych kobietach, szukaj 63.3% (31)

Oddanych głosów: 49

  • 8
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie próbuj robić z drugiej osoby całego Twojego świata, nie angażuj się emocjonalnie aż tak bardzo, nie zakładaj, że inne osoby są takie jak Ty, traktuj te relacje bardziej jako zabawę i jako dodatek do życia, bez którego można się obyć, wtedy nie powinieneś mieć pomysłów nadmiernego i szkodliwego uzewnętrzniania się.

P.S. bezdomnemu co się nie myje i nie szuka nawet najgorzej płatnej pracy też powiesz, żeby "był sobą"?
@AnonimoweMirkoWyznania: Jest taka tendencja w wielu związkach że kobiety źle reagują na problemy swoich niebieskich - o czym mówi #redpill - ale odpowiedzialność za to ponoszą mężczyźni gdyż na początku znajomości zawsze staramy się wypaść przed różowym jak najlepiej a gdy już ją zaklepujemy to zaczynamy być bardziej szczerzy i kobieta widzi nasze słabsze strony czego się dotąd nie spodziewała.
@AnonimoweMirkoWyznania
Jeśli nie możesz być szczery i wyrażać swoich uczuć w związku to jest to dupa, a nie związek.
Ja z moją różową mogę normalnie porozmawiać w chwilach słabości i wiem, że dostanę wsparcie.

Oczywiście też nie można wylewać z siebie całkowicie wszystkiego, dla dobra obojga partnerów, bo pewnych rzeczy partnerowi się nie mówi, jakkolwiek by się go nie kochało. Tym bardziej, że komunikacja werbalna jest bardzo ułomna i tak naprawdę druga
Dmx: Tylko przy niektórych kobietach - takich które pokochają Cię za coś innego, i te słabości nie będą słabością dla nich. Jeżeli ona zobaczy że jesteś zaradny w istotnych dla niej kwestiach to te pozostałem są polem do bycia sobą. Pomyśl sobie czy chciałbyś być z dziewczyną która nie spełnia twoich podstawowych wymagań na których Tobie zalezy - np wydawało się że jest pracowita i aktywną i siedzi w domu. Potem
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@AnonimoweMirkoWyznania: szczerze? Prędzej czy później i tak to się rozsypie. Związek jest/a przynajmniej powinien być / właśnie taką przystanią, miejscem gdzie możesz zdjąć te maski, które nosisz na codzień i po prostu być sobą, a nie ważyć każde słowo. Ona nie kocha Ciebie, tylko jakiś Twój wyidealizowany obraz, który sobie stworzyła swojej głowie.
Jeśli chcesz pogadać pisz pv.