Wpis z mikrobloga

zaorane i zabronowane ( ͡° ͜ʖ ͡° )*:

Przedwczesny wytrysk

Pomysł Patryka Jakiego, aby zabudować od dwóch stron Wisłę, nawsadzać tam wieżowców i poruszać się wodnymi taksówkami oraz jachtami mieszkańców Warszawy, jest prawdopodobnie największą miarą politycznej desperacji od czasów słynnego referendum Bronisława Komorowskiego.

Po pierwsze, rzecz jasna, pomysł ten jest nierealny, zwłaszcza w kontekście budowy drugiej, trzeciej, czwartej (!) linii metra i wszystkiego, co Jaki obiecał. Tych obietnic jest już po prostu tak dużo i kosztują tyle miliardów, że nawet średnio zorientowany wyborca, zacznie się wreszcie pytać, czy ktoś czasem nie robi z niego debila.

Po drugie, pomysł ten jest skutkiem kompletnej nieznajomości Warszawy. Gdyby Patryk Jaki ze swoimi kolegami z Opola przechadzali się po w Warszawie częściej, być może usłyszałby o Porcie Praskim – nowym miasteczek Wilanów z wodnymi marinami, dokładnie w okolicach, gdzie Jaki chce stawiać swoje korporacyjne szklane domy. To już było grane i przypomina kolejne slajdy przeklinanych i uznawanych za cwaniaków developerów. Ba, jeśli dzielnica Jakiego miałaby obejmować port praski, to znaczy, że Elektrim Solorz-Żaka dostałby zwolnienia z podatków, podczas gdy już teraz sprzedaje mieszkania po 11 tysięcy za m2.

Wreszcie, po trzecie, pomysł jest dla Warszawiaków skandaliczny, zamachnął się bowiem Jaki na najbardziej fajnopolacki fetysz, jakim są bulwary wiślane ze swoją częścią imprezową, częścią rodziną przy centrum Kopernika i częścią zaciszną przy plaży Żoliborz. Oczyma wyobraźni widzę, jak młodzi, starzy, dzieciaci oraz mieszkańcy Starówki, Solca, Powiśla, Żoliborza i Bielan cieszą się, że ktoś im buldożery nad Wisłę wsadza i biurowcami widok na rzekę zasłania. Do tego dochodzi druga, dzika strona Wisły – mekka biegactwa i ognisowactwa z kiełbastwem.

Dlaczego więc Patryk Jaki zdecydował się na swoje SimCity?

Ano dlatego, że Jaki na ten moment jest kompletnie zdesperowany. Kampania wyborcza Patryka przypomina bowiem zbyt długą grę wstępną, gdy napalasz się i napalasz, jednak nie wytrzymujesz i dochodzisz przed czasem. Jaki narzucił bardzo szybkie tempo i rzucał pomysł za pomysłem. Problem w tym, że każdy kolejny pomysł miał być jeszcze bardziej medialny od poprzedniego, przez co wpadł Jaki w kosmiczną spiralę. W momencie, gdy inni kandydaci opowiadają więc o przedszkolach i tramwajach, Jaki musi opowiadać o wodnych taksówkach, bo on o tramwajach opowiadał już dwa miesiące temu. Eskalacja obietnic i wytryski pomysłów dobrze działały na początku, gdy zachwyceni dziennikarze i komentatorzy poklepywali Jakiego po plecach. Zaczęły jednak ciążyć, gdy co tydzień musisz robić nowe wow, i to wow lepsze od wow poprzedniego. Stąd nie może Jaki wrócić do głupich wiat i biletów dla seniora, ale musi pokazywać mieszkańcom jachty nad Wisłą. Planowanie kampanii wyborczej jest bowiem trochę jak pisanie scenariusza. Nie możesz wszystkich twistów i najlepszych pomysłów dać na początku, bo potem siądzie ci akcja. Łuki musisz budować powoli, kulminację musisz cierpliwie odkładać.

Co też ważne, cały ten efekt wow w pierwszych scenach Jaki-Rojsta spowodował, że coraz więc dziennikarzy zaczęło się kampanią Jakiego serio interesować. I wyszło, że ani ona taka nowatorska, ani tak tłumnie odwiedzania. Ot, 10 minutowe zbiórki przy metrze i tyle. A miało być tak pięknie, po hamerykańsku.

całość: https://galopujacymajor.wordpress.com/2018/09/09/przedwczesny-wytrysk/

#warszawa #bekazpisu #bekazpodludzi #neuropa #polityka
  • 4
  • Odpowiedz
@32andu: referendum Komorowskiego nie było takie głupie. Sto baniek to nieduża cena za trwałe #!$%@? JOWów w sejmie.
I piszę to poważnie.
Z Jakim pełna zgoda, przy czym poza ładną prezentacją nawet po wygranych wyborach nie powstało by z tego absolutnie nic.
  • Odpowiedz