Aktywne Wpisy
Noct +22
dlaczego kobiety zamieniają wszystko w takie coś?
#pytanie
#pytanie
zloty_wkret +129
grotołaźnictwo to jedna z nielicznych rzeczy, która wzbudza we mnie poważny dyskomfort.
Skopiuj link
Skopiuj linkWykop.pl
Wrzesień 1939 r. Postprawda po polsku
"Pierwszą ofiarą wojny jest prawda". Te słowa Hirama Johnsona są aktualne do dziś. Wojna i propaganda zawsze idą ze sobą w parze. Nie inaczej było też we wrześniu 1939 roku, gdy hitlerowskie Niemcy napadły na Polskę. Wojenna cenzura i propaganda władz to jedno, ale znacznie ciekawsze były informacje o rzekomych polskich sukcesach, których nie brakowało w polskich gazetach w pierwszych dniach wojny.
"Zbrodnicza ręka hitlerowskiego barbarzyńcy nie zawahała się obrzucić bombami Jasną Górę - święty relikwiarz Polaków" - informował 4 września na pierwszej stronie "Express Poranny". "Nim zajęto miasto, samoloty niemieckie miotały bomby na kościół, burząc święty przybytek i niecąc pożary (...) Wieść o nowym barbarzyństwie niemiecki nie obca już jest światu. Już prasa całego świata obszernie opisuje bombardowanie Jasnej Góry" - czytamy dalej.
Tę samą informację, dzień później, przekazał też "Kurjer Poranny". Pisał on, powołując się na szwedzką i belgijską prasę, o "krzyku straszliwego wzburzenia" na całym świecie po tym, jak "Polskie Lourdes" stanęło w płomieniach po ataku niemieckich samolotów. Problem tylko w tym, że do takiego ataku w ogóle nie doszło.
Tak jak Niemcy nie zbombardowali Jasnej Góry, tak polskie bomby nie spadły na Berlin. Choć co innego pisały ówczesne gazety. I tak, również "Kurjer Poranny" z 5 września, wielkimi literami, wybijał na pierwszej stronie informację o zbombardowaniu niemieckiej stolicy. "Dziś rano 30 samolotów polskich ukazało się nad Berlinem i obrzuciło bombami obiekty wojskowe, wyrządzając ogromne szkody. Wszystkie samoloty wróciły bez strat" - relacjonowano ten wirtualny rajd polskich samolotów.
Ale to nie był jednostkowy przypadek. 18 września, "Kurjer Codzienny" donosił o wspólnej, polsko-francuskiej, operacji lotniczej, której celem ponownie był Berlin. "Wiele ważnych obiektów uległo zburzeniu. Ważniejsze węzły kolejowe, łączące Berlin z ośrodkami przemysłowymi, zostały zniszczone. Eskadry polskie i francuskie, pomimo śmiałych bardzo niskich lotów i tak zwanego nurkowania, nie poniosły strat" - czytamy dalej.
Co więcej, takich "sukcesów" polskiej armii, które istniały tylko w gazetach, było więcej. Bohaterskie boje z niemiecką flotą toczył ORP "Wicher". Niszczyciel, jak informował "Kurjer Codzienny" z 18 września, w pobliżu Wilhelmshaven zatopił niemiecki okręt podwodny U-37. Dzień później tę relację przekazał czytelnikom także "Kurjer Poranny". Co więcej, przed zatopieniem okrętu, polska jednostka miała zabrać na pokład niemiecką załogę. Niestety, kłopot w tym, że już od 3 września leżał zatopiony na prawej burcie po ataku bombowców nurkujących na Hel. Sam okręt U-37 dotrwał do końca wojny. Na dno poszedł dopiero 8 maja 1945 roku. Zatopiła go jego własna załoga.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/postprawda-w-1939-r-jak-polacy-bombardowali-berlin/tjg5ne4
#ciekawostkihistoryczne #drugawojnaswiatowa #polska #polityka #historia #neuropa #wojskopolskie #wojna #neuropa #swiat