Wpis z mikrobloga

Odkąd pamiętam, moi wierzący rodzice powtarzali, że jestem adoptowany. Szczerość uznawali bowiem za największą wartość. Wspominam moment gdy nie miałem nawet nastu lat, a już tak często słyszałem jak "to" robią, w dodatku wcale nie kryjąc się przed "własnym" dzieckiem. Nie, nigdy nie byłem naocznym świadkiem ich łomotania, ale czasem wystarczyło tylko jedno spojrzenie mamy w stronę ojca i już wiedziałem co się święci. Niemal przed każdym obiadem to samo. Matka podaje zupę, ojciec próbuje - pyszna - odpowiada. Ona spogląda na niego, odrywają się od jedzenia, patrzą na wiadro i biegną do swojej sypialni! Tłumaczyli, że powinienem być dumny z tego, iż wychowuje się w domu pełnym miłości. Te bezpośrednie i szczere zachowania potrafiły nieraz zaboleć.
Nie lubili rudych. Nie spodziewali się chyba, że wyrosnę na chłopca z rudymi lokami, bo przygarnęli mnie przecież jako złotowłose niemowlę. Mama goliła mi głowę na niedosmażoną frytę i mówiła, że tak jest o wiele lepiej. Widać było, że robi to z obrzydzeniem. W domu istniała wyłącznie jedna tajemnica. Te cholerne, podrdzewiałe wiadro stające na wysokiej szafie w przedpokoju, którego sam widok powodował popęd seksualny rodziców. Pytałem po co je tam wrzucili, lecz za każdym razem zbywali mnie milczeniem. Wydawało się to dość dziwne, ale nigdy nie miałem odwagi po nie sięgnąć. Mijały lata a ja przechodziłem okres dojrzewania. Kłóciłem się z rodzicami, że nie chcę być już łysy, bo rówieśnicy akceptowali mnie takiego jakim jestem. Ojciec robił awantury, lał pasem i darł ryja, żem niepełnoletni i nie będę mieć wszystkiego, czego tylko zapragnę. Wiedziałem, że reaguje tak, bo obrzydzona widokiem rudych włosów matka odrzucałaby jego zaloty. Trudno. Przecież musiałem się ich słuchać. Nadszedł dzień moich osiemnastych urodzin. W krótkich spodenkach otwieram drzwi do przedpokoju... JEB! Ból! AŁAA!!! #!$%@?!!!!! Ciemność, nic nie widzę! - MAMY CIĘ RUDY #!$%@?! - Trzymają mnie, mrok, świat wiruje, czuje coś na głowie, śmierdzi, próbuje zrzucić, wiem - to te wiadro! - #!$%@? trzymaj go Kryśka! Jak się wierci #!$%@?, odmieniec! Trzymaj mu ręce, NO TRZYMAJ! Dobrze! Tak! Mamy go! Mamy! -
Strach, pustka, otchłań. Poruszam się w nicości. Ledwo widzę. Jacyś rudzi... #!$%@? no leżą rudzi przede mną, chyba bracia. - Ciebie też złapali?! Od 18 lat gnijemy jako część tego podrdzewiałego wiadra. - Ale jak to!? - Tak to, #!$%@? rudzielcu.

Wiadro jest kompletne. Wchłaniając rudych zardzewiało do końca. - Idziemy na złom sprzedać drożej!
Udało się Kryśka. Wreszcie... po tylu latach!

#pasta #heheszki
  • 3