Wpis z mikrobloga

Mieszkamy w centrum Katowic. Mamy w mieszkaniu takie podwójne okno. Prawe jest zawsze otwarte na uchył, a lewe otwieramy w zależności jak jesteśmy w domu. Wczoraj siedzimy, kitku jak zwykle na parapecie, nagle zniknął. Mówię do niebieskiego, że chyba wyszedł na zewnętrzny parapet i żeby go zawołał, żeby wrócił do mieszkania. Niebieski woła, podszedł do okna, wychylił się, a kitku chciał szybko się odwrócić i.... wypadł!!! No #!$%@? wypadł na podwórko, patrzy na niebieskiego i płacze. Niebieski w szoku, krzyczy do mnie "skacz na daszek!" (Pod oknami mamy garaż). Hahaha. Ja mówię, że no chyba #!$%@? nie, ubieram się, wybiegam z domu i uświadamiam sobie, że nie wiem gdzie iść, bo tak długo jak tu mieszkam rozkminiałam jak się dostać na podwórko, które widzę z okna. #!$%@?, biegnę w stronę, co mi się wydaje. Wbiegam do pierwszej bramy - nie to podwórko, wbiegam do drugiej - nie to podwórko, trzecia zamknięta. Jakiś robotnik widzi jak biegam wzdłuż ulicy i się mnie pyta co robię, mówię, a właściwie to chyba krzyknęłam "podwórka szukam, bo mi #!$%@? kot z okna wypadł". Gość mówi, tutaj wchodź i wpuszcza mnie na jakąś klatkę schodową. Ludzie, co przechodzili obok w śmiech. Przypominam - ścisłe centrum Katowic, ja spocona biegam i szukam kitka. Wchodzę do tej klatki, wychodzę na podwórko - nie to podwórko. Jakieś laski palą, pytam jak się dostać na to podwórko, a one że klatką schodową obok. Biegnę tam, zamknięte. Myślę sobie zadzwonię na domofon do kogoś i co powiem? Że mam kota u nich na podwórku? Ale jest! Jakaś laska wychodzi. Wchodzę, biegnę na zewnątrz i chwila logicznego myślenia, sprawdziłam czy potem wrócę ta drogą. #!$%@? - drzwi otwierane tylko od wewnątrz. Myślę sobie, zostawię buta, żeby je podłożyć. Ale na szczęście była jakaś wycieraczka. Biegnę na to podwórko, widzę niebieskiego w oknie, hurra, udało się! To dobre podwórko! Gdzie kot? Pod autem. No to klękam na tym piachu i syfie (podobno ludzie z okien się na mnie gapią),a ten mały szczyl, ze strachu wlazł od spodu do tego auta #!$%@?!!! Ogon mu tylko widać. Wołam go, wkładam tam ręce, a ten płacze, miauczy ale nie wyłazi. Nosz #!$%@?.
Za ten ogon go spod tego auta wyjęłam. Zaniosłam do domu, wyczesałam z brudu, wieczorem go wącham, a on cały śmierdzi smarem i olejem. Mechanik się znalazł. No i dzisiaj jeszcze będę musiała po raz pierwszy w życiu wykąpać kota...
#katowice #kitku #upadek #mechanik
  • 7
  • Odpowiedz
@pantasmagoria: jest jedna zasada, nie wolno odpuszczać, w końcu z reguły się znajdzie

taki kot gdzieś tam łazi, albo jest schowany właśnie pod autami, wciśnięty posrany ze strachu, za śmietnikiem, w szczelinach między budynkami, trzeba wszędzie sprawdzić
  • Odpowiedz
@pantasmagoria: a ja się wkurzyłam. Macie kotka, macie otwarte okna to macie kurna siatki. Można montować metalowe, ale ja mam takie z materiału, na owady. Kupione w Kauflandzie za 10zł, wystarczyło na 3 okna (na czwartym mam metalową). Siatkę montujemy i zabezpieczamy mocną taśmą. Okno się nie zniszczy, można potem wszystko odkleić, umyć i naklejać nową za rok. Odpowiednio naciągnięta i zaklejona utrzymała mojego kota, który przez uchylone okno próbował uciekać,
  • Odpowiedz
  • 0
@savanna małemu nic się nie stało, ale dziękuję za pomysł. Za miesiąc się przeprowadzamy na wyższe piętro i na pewno wykorzystam taką siatkę. Pies by nie zjadł kitku, bo podwórko zamknięte z każdej możliwej strony. Ale rozumiem Twoje wzburzenie.
  • Odpowiedz