Wpis z mikrobloga

Dziś w mojej miejscowości na przykościelnym parkingu były sprzedawane proszki "produkcji niemieckiej". Miał być Vizir, Ariel, Persil itp.
Z ciekawości wybrałem się sprawdzić, czy może być tak pięknie jak reklamują.
Nie było Vizirów, Arielów i Persilów. W połowie przypadków nie było nawet nazw proszków, a te które były po prostu według google nie istnieją. Okazało się, że jedynym oryginalnym produktem był żel do prania Power Wash. Reszta na opakowaniach miała tylko slogany i nazwy niemieckie, zachęcające XXL oraz 20% gratis. Były kody kreskowe, nic nie mówiące hasła, angielskie słowa "strong", "power", "color"..
Z pudełek dało się wyczytać, że proszki pochodzą z niemieckiego miasta Lüben. Tyle że jest to NIEMIECKA NAZWA POLSKIEGO MIASTA LUBIN.
Facet tłumaczył, że Persil jest be, bo nowa partia zostawia osad, dlatego go nie sprzedaje. Według sprzedawcy Ariele i Viziry to średnia pólka, a on ma proszki z wysokiej półki. Oczywiście te lepsze były w wyższych cenach niż na plakacie i nie miały nazwy. Oto co powiedział gdy jedna kobieta uparła się na jedna markę:
- Jak pani chce to proszę zapisać numer do mnie, zamówi pani Ariel i ja pani dostarczę, ale proszę wziąć ten za 55zł. Jak będę drugi raz jechał to przywiozę pani Ariel ale pani zobaczy, że ten (tu podał jakąś nazwę niemiecką) jest lepszy.
Opowiadał również, że w z tymi proszkami "nie potrzeba chusteczek do kolorów używać, można białe z czarnym prac"

-Auto było na czerwonych, tymczasowych numerach rejestracyjnych.
-Pan nie wydawał paragonów. Miał przenośną kasę fiskalną, ale powiedział, że zabrakło mu papieru.
-Sprawdziłem też, że tam, gdzie jest podana na plakacie rzekoma siedziba firmy, znajduje się zabytkowa kamienica.
-Gdy przyjechał, w aucie panował idealny porządek, było pełno towaru. Nie wyglądało na to, żeby w pośpiechu przemieszczał się z miejscowości do miejscowości. A przecież sprzedawca się trochę spóźnił, więc można się zastanowić, czy spóźnienie nie było to zaplanowane. Bo niektórzy ludzie się niecierpliwili, śpieszyli i nie patrzyli co kupują. Inni widząc to również coś kupili na zasadzie "bo sąsiadka złapała okazję to ja też"

Najciekawiej było, gdy minęło ok 15 min i sprzedaż zaczęła trochę słabnąć (w tym czasie zarobił około 1000 zł). Stwierdził, że musi już jechać do innej miejscowości, zostało dosłownie 5 min. Sprzedaż na chwilę ruszyła, po czym sprzedawca w pośpiechu zaczął się zwijać mówiąc, że kolejne miejscowości już czekają.
15 minut później, gdy ludzie się rozeszli, to samo auto przejeżdżało przez miejscowość, kierował sprzedawca, a jakiś młody chłopak zbierał plakaty reklamujące ich akcję

Ten sprzedawca musi działać już chyba od lat, bo trafiłem na artykuł z 2012 roku, który zwraca uwagę na takich naciągaczy, a zdjęcie plakatu reklamowego sprzed 6 lat jest baaardzo podobne do tego które zamieszczam. O tu jest ten artykuł:
http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/576615,sprzedaja-proszki-pod-lodzkimi-kosciolami,id,t.html

I jeszcze coś. Podpłockie miejscowości (Wyszogród, Słupno, Bodzanów) są pełne tych plakatów, sprzedaż będzie prowadzona w kolejnych dniach. Znajomi mi mówią, że w samym mieście również można je dostrzec.

#promocje #okazje #afera #cebuladeals #polska #januszebiznesu #plock
snierzyn - Dziś w mojej miejscowości na przykościelnym parkingu były sprzedawane pros...

źródło: comment_sOHUP8V1l1NrvMmXUjAWzd1IWs8Ov3Rz.jpg

Pobierz
  • 79
U mnie to gówno "niemieckie" sprzedają w ciucholandzie. Dwa razy ojciec kupił proszek do prania i miałem okazję się przekonać co to za syf. Ledwie to pachnie, wypełniacza w proszku jest jakieś 99,99% a środków aktywnych jest tyle co nic.
@JcL: Nie pomyślałem, byłem zajęty szukaniem nazw w google. Ale może będzie jeszcze okazja, albo ktoś zauważy i coś podeśle, bo plakaty są w różnych miejscowościach, więc oszust dziala w okolicy.. Albo zapytam się jakiejś z tych kobietek, które kojarzę i kupiły, czy mogę takie zdjęcie zrobić tych proszków.