Wpis z mikrobloga

Sporo osób nabija się z programów typu Master Chef. Zapomnijmy na chwilę o samej treści merytorycznej - chociaż pewnie też wielu ludziom uświadomiły, że jest coś więcej, niż schabowy z ziemniakami. Moim jednak zdaniem to jeden z tych niewielu 'show' telewizyjnych... z misją. Tak, z misją. Czemu tak uważam?
"Za moich czasów" (kiedyś to były czasy, teraz już nie ma czasów) straszyło się, że "jak nie będziesz się uczył, to pójdziesz do gastronomika", albo "do samochodówki". Teraz dobrzy kucharze to już elita i poza bardzo ciężką pracą dobre pieniądze. Jestem pod wrażeniem też dzieci - niby byłem samodzielny i w wieku 10-12 lat spokojnie mogłem się przeżywić łącznie ze smażeniem frytek (nie w maszynie, w garnku...), jajecznica, jakieś proste rzeczy w piekarniku. Wiem - w tym czasie znajomi na wsi potrafili ugotować pełen obiad 2-daniowy dla całej rodziny, albo jak chłopak to jeździł traktorem, czy brał udział w przycince w lesie obsługując piłę spalinową. Teraz jak patrzę na dzieciaki po 15 lat, to nie potrafią sobie herbaty zrobić. Tutaj wchodzą programy typu 'MasterChief Junior'. Wielkie oczy, dzieci potrafiące gotować, flambirowanie itd. No i mają fanów! Jeszcze taki program np. z naprawianiem jakiś rzeczy/majsterkowaniem. Może czas pokazać, że takie zawody to nie żaden wstyd a często większe pieniądze, niż po kupo-studiach? Gdyby nie IT, to ja np. bym chyba był kucharzem :-)

#telewizja #masterchef #masterchefjunior
  • 2
@bachus: Żeby dobrze gotować nie trzeba iść do gastronomika, którego 99% absolwentów smaży głównie właśnie schabowe w podrzędnych knajpkach.
A misji w tych programach nie ma żadnej, bo to do pewnego stopnia jest reżyserowane. Ot, gotujący wymyślne dania ludzie.