Wpis z mikrobloga

Jan Stachniuk (1905-1963), pseud. Stoigniew, był naczelnym ideologiem nacjonalistycznego i neopogańskiego ugrupowania „Zadruga" działającego w Polsce w okresie międzywojennym. Ideologia tego środowiska łączyła w jedną całość nacjonalizm polski i komunizm gospodarczy. „Zadruga" zwalczała wpływy katolicyzmu w społeczeństwie polskim, czym różniła się od znacznej części obozu narodowego. Krytykując większą część nowożytnej kultury polskiej i przeciwstawiając jej prehistoryczną tradycje słowiańską, nie miało to ugrupowanie wiele wspólnego z tradycyjnym polskim konserwatyzmem. Zadrużanie byli też odrębnym ruchem niż niemiecki narodowy socjalizm, krytykowali włoski faszyzm. Od komunistów różniła ich (mimo poparcia dla gospodarki centralnie planowanej i panslawizmu geopolitycznego) koncepcja „kulturalizmu" wypracowana przez Jana Stachniuka.

Stachniuk był głównym ideologiem środowiska „Zadrugi", jego idee były rozwijane przez współtowarzyszy i niekiedy radykalizowane. Mimo wczesnego radykalnego nacjonalizmu „Zadrugi" jak i późniejszego „flirtu" z totalitaryzmem komunistycznym spowodowanej swoiście rozumianym pragmatyzmem, Jan Stachniuk uważał totalitaryzm za wypaczenie. Świadczy o tym wydanie przez niego książki pt. „Zagadnienia totalizmu" w roku 1943 czyli w trakcie trwania okupacji hitlerowskiej. Dokonał w niej druzgoczącej krytyki totalitaryzmu w każdej postaci tj. hitleryzmu, stalinizmu, faszyzmu włoskiego i militaryzmu japońskiego. Zjawisko totalitaryzmu traktował on jako chorobę cywilizacji mimo nieskrywanego podziwu dla rozmachu gospodarczego totalitarnych państw. Energia niemieckiego narodu tłumiona — jego zdaniem — przez warunki traktatu wersalskiego znalazła ujście w narodowym socjalizmie. Stary mieszczański restauracjonizm nie był w stanie przeciwstawić się komunizmowi, więc nowy ruch Adolfa Hitlera musiał być ekspansywny i równie totalistyczny jak bolszewizm:

„Sfera przeżyć religijnych, metafizycznych, artystycznych, nauka, życie umysłowe we wszelkich jego przejawach, jak rodzina, zainteresowania indywidualna i społeczne, wszelkie siły, muszą stać się ofiarą wykolejenia totalistycznego".

Gdy na Zachodzie obowiązywała teoria „rasy i przestrzeni życiowej", na Wschodzie w Związku Sowieckim te same zasady państwa totalnego występowały pod innymi nazwami. Ideały rewolucji socjalistycznej i internacjonalizmu były narzędziem ekspansji i opanowania Europy przez ZSRR. Europa to półwysep Euroazji który komuniści chcieli „zjednoczyć" politycznie z resztą kontynentu. Stachniukowi wprawdzie imponował rozmach industrializacji sowieckiej, zdawał on sobie jednak sprawę z tego, że służyła ona przede wszystkim przygotowaniu nowej wojny. Struktura państwa sowieckiego była, według niego, klasycznie totalna. Wszystkie normy właściwe państwu totalnemu były tam urzeczywistnione w doskonałym stopniu. „Dekoracje i obrazy są inne, treść polegająca na przepływie energii — na wykolejeniu przyrostu mocy sprawczej w łożysko pogoni za potęgą — ta sama". Przyczyną totalizmu sowieckiego były też tłumione w okresie carskim dążenia społeczne, które swoje ujście znalazły w rewolucji. Mimo więc obiektywnych, zdaniem Stachniuka, przyczyn powstania totalitaryzmów były one wypaczeniem normalnego rozwoju cywilizacji. W ostatnim rozdziale tej książki zatytułowanym „Przezwyciężenie totalizmu" zaprezentował wizję powojennej Polski jako „narodowej wspólnoty tworzącej: Uzbrojenie cywilizacyjne Polski nie może nosić charakteru przygotowawczego do totalnej wojny, lecz ma utorować drogi do wyższego typu życia, podnosząc poziom duchowy i społeczny milionów jednostek żyjących dziś poza świadomym udziałem w tworzeniu dziejów".

Jak dokonać owego podniesienia duchowego i moralnego narodu polskiego? Tutaj dochodzimy do najbardziej kontrowersyjnych tez Jana Stachniuka dotyczących roli religii w życiu narodów a zwłaszcza roli religii katolickiej w Polsce. Napisał on w roku 1941 pracę zatytułowaną „Mit Słowiański" , w której dał wyraz swoim słowianofilskim skłonnościom. Uważał, że Polska w przyszłości będzie „młotem zadrużnym słowiańszczyzny". Oceniał jednocześnie negatywnie fakt przyjęcia religii chrześcijańskiej przez narody słowiańskie w tym przez Polskę. Chrześcijaństwo, w jego opinii, zniweczyło dawne wierzenia Słowian i nadało inny sens dawnym tradycjom:

"Przeciw Sławii występuje dwóch śmiertelnych nieprzyjaciół: 1) antymit judeochrześcijański, dążący do zabicia w nas duszy, skaleczenia nas według swego robaczywego ideału ewangelicznego, i 2) Germanowie zorganizowani w imperium europejskie, uzbrojeni w olbrzymi dorobek Rzymu (idea imperium) [...]"

Co wobec tego mieli robić Słowianie? Według Stachniuka były dwie drogi: bronić się do upadłego albo przyjąć chrześcijaństwo i łagodzić jego skutki. Oba rozwiązania okazały się nieskuteczne. Podzieleni politycznie Słowianie nie dali rady przeciwstawić się zjednoczonemu Imperium Uniwersalnemu jakim było Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Germanie oddzielali Słowiańszczyznę od cywilizacji rzymskiej, którą przejęli i wykorzystali dla własnych celów:

„Cóż bowiem mogły przeciwstawić pogańskie, odosobnione plemiona Sławii, wyznające swoje plemienne bogi, imperium powszechnemu, jednoczącemu zachodnią Europę, mobilizującemu się na wezwanie św. Bernarda z Clairvaux? Powszechny zarzut: dlaczego się nie zjednoczyli, wynika z braku perspektywy. Europa zachodnia była zjednoczonym imperium, mogła wyłaniać takie postacie jak Karol Wielki, Barbarossa, Otton, Henryk Lew i inni, gdyż w ciągu długich wieków przejmowała dorobek cywilizacji rzymskiej, jej uniwersalne idee".

Słowianie zachodni (Polacy, Czesi) przejęli później cywilizację zachodnią, więc nie byli przygotowani do stworzenia kontrimperium w Europie Środkowo-wschodniej, gdyż Germanie nie dopuścili do powstania nowego ośrodka dyspozycji politycznej. Sytuacja była tragiczna tym bardziej, że nowo ochrzczeni książęta słowiańscy wykorzystywani byli do walki przeciw swoim słowiańskim braciom.

Drugim negatywnym czynnikiem oddziałującym na Słowian, oprócz czysto imperialnej działalności Germanów, był wpływ judeochrześcijaństwa. Religia ta wypaczała naturalistyczną tradycję i religie Słowian. Na kartach Mitu Słowiańskiego w następujących słowach rozprawiał się Stachniuk z religią chrześcijańską:

„Niszcząc kulturę starej Sławii, judochrześcijaństwo ułatwiało sobie zadanie poprzez przyswajanie jej strzępów, o ile z nich udawało się wytrzebić ducha pozytywnego stosunku do życia. Radosne obrzędy witania wiosny, lata, uroczystości postrzyżyn, ślubów, zostały przenicowane jako płaczliwe, gorzkożalizmem nadziane "święta" obrzezanych dostojników palestyńskich judochrześcijaństwa".

Przyjęcie chrześcijaństwa przez narody słowiańskie zaowocowało, w opinii Stachniuka, paraliżem kulturowym, który nazwał bezdziejami „sławskimi". „Antymit judeochrześcijański" osiągnął swoje apogeum w krajach słowiańskich, wyniszczając tradycyjne podglebie kulturowe Słowiańsczyzny. Dumnych Sławów przemienił w „ubogich duchem", zbliżył ich do swego ideału „maluczkich" i kazał się jeszcze tym chlubić. Według Stachniuka narody słowiańskie uległy bardziej dogłębnej chrystianizacji niż ludy germańskie w których zachowały się tendencje pogańskie. „W ich instytucjach wojennych, obyczajach, poezji, podaniach (mitologii), uchowało się wiele zwyczajów pogańskich", twierdził. Germanie tworząc Imperium Europejskie będące zbrojnym ramieniem Kościoła mogli pozwolić sobie na więcej niż Słowianie. Chrześcijaństwo nie wywarło na nich większego wpływu, co zdaniem Stachniuka zaowocowało później Reformacją Marcina Lutra i wspaniałym rozwojem kapitalistycznych stosunków społecznych. Słowianie przyjęli chrześcijaństwo bardziej dosłownie, więc albo zostali przy katolicyzmie (prawosławiu na Wschodzie), albo — kiedy przyjęli protestantyzm jak Czesi — zostali spacyfikowani i podporządkowani Habsburgom.

Najważniejszym dziełem Jana Stachniuka była wydana w 1939 książka pt. „Dzieje bezdziejów". Stanowiła ona próbę syntezy dziejów przedrozbiorowej Rzeczpospolitej oraz odpowiedzi na pytanie o przyczyny upadku tamtego państwa. Stachniuk podsumował też w niej dorobek odrodzonej w 1918 roku Rzeczpospolitej, której efekty, jego zdaniem, były raczej mizerne. Zastanawiał nad przyczynami niedorozwoju współczesnej mu Polski, której marazm określał jako „recydywę saską". Autor doszedł do wniosku, że decydujący wpływ na przyszłość i teraźniejszość narodu polskiego ma jego charakter narodowy, rozumiany jako „suma dyspozycji decydujących o postawie życiowej milionów jednostek". Postawa ta wyznacza rytm życia i tempo rozwoju cywilizacyjnego. Zdaniem ideologa „Zadrugi" charakter grupy narodowej formowany jest przez dwa czynniki: rasę (typ antropologiczny składający się na daną grupę narodową) i środowisko naturalne (flora, fauna, ukształtowanie terenu). Kolejną kwestią jest typ kulturalny i panujący system wartości.

Na samym wstępie Stachniuk odrzucał czynniki rasowe jako odpowiedzialne za polskie wady narodowe. Twierdził — powołując się przy tym na Romana Dmowskiego - że pomiędzy Polakami a Prusakami nie ma żadnych różnic rasowych, gdyż Prusacy to w dużej mierze potomkowie Pomorzan, Słowian nadbałtyckich albo czystej krwi Polaków. Ten sam materiał genetyczny, lecz wychowany w innej szkole państwowej, wydał tak silny i żywotny naród, który zorganizował całe Niemcy.

Środowisko geograficzne nie mogło też wpływać na charakter narodowy Polaków w sposób zasadniczy, ponieważ inne narody słowiańskie żyły w tych samych warunkach klimatycznych co Polacy, a jednak posiadały inny charakter narodowy. Stachniuk odrzucał też argument, że sposób życia Polaków determinował rolniczy typ polskiej gospodarki. Twierdził, że Prusy do 1870r. również były krajem rolniczym, opartym o junkrów, jednak nie wpłynęło to negatywnie na ich ekspansjonizm. Kwestionował również pogląd, jakoby „dominacja szlachty" była główną przyczyną „wad" charakteru narodowego: „Dopiero 20-lecie niepodległego bytu dostarcza niezbitych argumentów na to, iż t. zw. "wady" charakteru nie są czymś właściwym szlachcie, lecz całemu narodowi".

Według Stachniuka po 1918 roku próbowano jakoś wytłumaczyć wady charakteru narodowego, więc mówiono o „miazmatach niewoli". Jego zdaniem opinia ta nie wytrzymywała krytyki. Prawdziwą przyczyną tego stanu rzeczy był typ kulturowy dominujący w Polsce oparty o światopogląd katolicki: „Katolicyzm bowiem stanowi szkielet polskiego typu kulturalnego, on to ukształtował nasz dzisiejszy styl duchowy" — twierdził ideolog Zadrugi. Stachniuk zwracał uwagę na fakt, iż większość historyków piszących dzieje Polski i Słowiańszczyzny kierowała się sugestiami „antymitu judochrześcijańskiego" i była wyrazicielami zawartego w nim systemu wartości. Naturalną więc rzeczą było, iż badacze ci nie mogli zdobyć się się na krytycyzm wobec — jak to określał Stachniuk — „ciągu paraliżu kulturowego". Cała ich uwaga skupiała się na skutkach a nie na przyczynach rozstroju.

Zdaniem Stachniuka zwycięstwo kontrreformacji w Rzeczpospolitej Obojga Narodów spowodowało jej upadek gospodarczy a następnie spowodowało rozbiory. Jednocześnie kultura polska tak stopiła się z rzymskim katolicyzmem, że praktycznie wszystko co stanowiło „polski ideał grupy" miało swoje źródła w katolicyzmie. Zgadzał się tym samym z poglądem Romana Dmowskiego, że katolicyzm stanowi istotę tego, co rozumiemy przez polskość. Stachniuk uważał jednak ten fakt za negatywny. Twierdził, że katolicyzm wytwarzał system „otok ekonomicznych", w których żyła każda rodzina szlachecka. Był to system zamknięty, #!$%@?ący się minimalną wymianą ze światem zewnętrznym i powrotem do gospodarki naturalnej. Charakteryzował się odwrotem od kapitalistycznego systemu ku gospodarce folwarczno-pańszczyźnianej. Z takiego stosunku do gospodarstwa domowego powstało uszczuplenie wymiany oraz zanik handlu pomiędzy wsią a miastem. Zdaniem Stachniuka szlachecka pogarda wobec miasta, handlu i rzemiosła miała źródła katolickie. Konsekwencją tego stanu rzeczy była: „a) grawitacja ku otoce ekonomicznej, b) skleroza otoczna, c) pauperyzacja, d) nadkonsumpcja i system realizacji nadkonsumpcji e) kres ludnościowy". Jednak całkowite zamknięcie nie było możliwe z uwagi na nacisk świata zewnętrznego. Uzupełnieniem więc tego systemu byli Żydzi, którzy wraz z szlachtą polską tworzyli symbiozę. Reprezentowali oni gospodarcze interesy szlachty, często zostawali ekonomami, prowadzili karczmy, młyny: „Rola żydostwa w życiu polskim jest wyrazem głębokiej symbiozy. Struktura ekonomiczna narodu, jako jedno z dalszych ogniw ciągu harmonicznego, prowadziła z nieubłaganą koniecznością do sytuacji, której żydostwo mogło zaradzić. Spekulatywny, nietwórczy, pasożytniczy charakter żydostwa, doskonale pasował do pochodnych polskiej ideologii grupy" — twierdził ideolog Zadrugi. Symbioza ta utrwaliła w jeszcze większym stopniu autarkizację szlacheckich gospodarstw domowych:

„Dzięki żydostwu katolicka indywidualność duchowa narodu miała możność pełnego rozwinięcia się. Innymi słowy: żydostwo jest uzupełnieniem duchowej natury "polskości" i ramieniem uzupełniającym organizm gospodarczy narodu".

Autarkizacja gospodarstwa domowego przejawiająca się również zwiększoną eksploatacją chłopa. Chodziło o takie unormowanie stosunków, by „z minimalnym wytężeniem pracy i wysiłku organizacyjnego osiągnąć minimum egzystencji" — twierdził Stachniuk. Kurczeniu ulegały dziedziny pracy wymagające skupienia, autodyscypliny, napięcia myśli i woli. Powodowało to wszystko zanik postępu organizacyjno-gospodarczego, upadek techniki produkcyjnej i jej prymitywizacji. Pogłębiało się obniżenie społecznej wydajności pracy, a co za tym idzie „atrofia zdolności kapitało twórczej w organizmie gospodarczym i zamarcie gospodarstwa społecznego w sklerotycznym bezruchu". Według ideologa „Zadrugi" od początku siedemnastego wieku mamy do czynienia z zanikiem jakichkolwiek akumulacji w gospodarstwie polskim. Gospodarka narodowa rozsypuje się na drobne rodzinne „otoki ekonomiczne", które #!$%@? zanik postępu w metodach produkcji, ustabilizowanie się na niezmiennym poziomie czynnika kapitałowego, unieruchomienie i zesztywnienie wszystkich elementów gospodarczych. Jak widomo, kto nie idzie do przodu, ten się cofa, więc efektem było uśpienie całego narodu, bierność marazm i upadek gospodarczy. Czasy saskie — zdaniem Stachniuka — to okres doskonałego domknięcia się „katolickiego modelu społecznego", kiedy to „nadkonsumpacja" osiągnęła swoje apogeum.

Tutaj powstaje pytanie, dlaczego w innych krajach katolickich skutki nie były tak tragiczne? Dlaczego tak rozległe i ekspansywne imperium jak Rzeczpospolita Obojga Narodów przestała istnieć? Stachniuk dowodzi, że zaistniał tutaj pewien zbieg okoliczności polegający na tym, że tylko w Rzeczpospolitej katolicyzm połączył się z demokracją szlachecką, podczas gdy w innych krajach połączył się z absolutyzmem. Hierarchiczna struktura tych państw urabiała propaństwowo inne narody katolickie. Jak twierdził: „Na Zachodzie natomiast, katolicyzm jako narzędzie swoje używał wyłącznie systemy rządów monarchicznych. We Francji jeszcze 40 lat temu pojęcie katolik było równoznaczne z przynależnością do obozu monarchicznego". W Polsce było inaczej: katolicki kler, przeciwstawiając się państwu, postawił na szlachtę, która osłabiała państwo. Z jednej strony szlachta cieszyła się Złotą Wolnością, a drugiej strony dumnie obnosiła się z tym, że jest obrończynią chrześcijaństwa. Konfederaci Barscy walczyli nie tyle w obronie państwa polskiego ile w obronie świętej wiary katolickiej i złotej wolności. Nieraz słyszy się zarzut, że w czasach saskich nie było patriotyzmu wśród szlachty. Ideolog „Zadrugi" twierdzi, że patriotyzm był w tym czasie bardzo mocny, lecz skierowany był przeciwko państwu. Anarchistyczny bunt przeciwko silnemu państwu doprowadził w konsekwencji do Targowicy, zaś reformy sejmu czteroletniego i Konstytucja 3 maja były próbą podjęcia walki ze skutkami niedorozwoju Rzeczpospolitej a nie z jej głównymi przyczynami. Według Stachniuka sięgnięcie po obcą pomoc przez Targowiczan było w tym wypadku zwykłym, dopuszczalnym etycznie sposobem obrony moralnych i słusznych prawd przed „zbrodniczą kliką zamachowców". Ogół szlachecki był moralnie przekonany, że nowa konstytucja jest złem wyrosłym z niskich pobudek, godzących w najwyższe wartości kultury i bytu polskiego.

Paradoksalnie okres zaborów został relatywnie dobrze oceniony przez autora „Dziejów bezdziejów". Z punktu widzenia rozwoju gospodarczego Polski nie był to okres zmarnowany, ponieważ katolicka harmonia socjalna została wtedy zahamowana. Nastąpił dynamiczny rozwój kapitalizmu w poszczególnych zaborach. Rozwinął się przemysł zwłaszcza w Królestwie Polskim, w zaborze pruskim natomiast podniesiony został poziom rolnictwa. Najgorzej przedstawiała się sytuacja galicyjskiej wsi, w regionie tym panował też niedorozwój przemysłowy. Zabory stwarzały możliwość kontaktu z innymi narodami. Polacy, aby przetrwać, musieli się przystosować i konkurować z innymi narodami, co inicjowało nowe metody produkcji. Państwa zaborcze, zdaniem Stachniuka, uwłaszczyły chłopów i budowały nowoczesne społeczeństwo. Polacy przynajmniej częściowo wyszli ze swoich „otok ekonomicznych". Burzliwie rozwijający się kapitalizm zmuszał ich do przedsiębiorczości i aktywności. Jednak to nie Polacy byli „kapitanami przemysłu", nie naród polski stworzył kapitalizm. Sektor kapitalistyczny, zdaniem Stachniuka, miał korzenie zagraniczne, został sztucznie przeszczepiony u nas z Zachodu. Powstawały w Królestwie Polskim „oazy wysokiego rozwoju" takie jak Zagłębie czy Łódź, gdzie dominował kapitał niemiecki i żydowski. Zadecydowały o tym dwa fakty: po pierwsze, polityka gospodarcza Królestwa Kongresowego świadomie dążąca do przyciągania kapitału zagranicznego oraz osiedlania się Niemców i Żydów. Stosowano w tym celu takie instrumenty jak ulgi podatkowe oraz zwolnienia ze służby wojskowej. Po drugie, zniesienie granicy celnej między Królestwem Polskim a Imperium Rosyjskim, spowodowało dynamiczny rozwój handlu i przemysłu. Kapitalizm nie powstał zatem w Polsce oddolnie, lecz został zaimportowany. Rola elementu polskiego sprowadzała się do funkcji wykonawczych, konkludował Stachniuk, co wiązało nieraz z wielkim wysiłkiem fizycznym oraz umysłowym, lecz wolne było od wszystkiego, co składało się na przedsiębiorczość kapitalistyczną, jej duch ryzyka, odwagi, napiętej woli i giętkiej spekulatywnej myśli. Inaczej rozwój rolnictwa następował w zaborze pruskim:

„W latach około 1890 r. przeszli Niemcy do rozwijania rolnictwa. W ciągu 15 lat osiągnięto w tej dziedzinie ogromne sukcesy. Ludność polska zaboru pruskiego stanęła przed alternatywą utracenia ziemi lub przystosowania się do tempa intensyfikacji gospodarstwa, nadawanego przez Niemców".

Zdaniem Stachniuka wybrano to drugie rozwiązanie, podnosząc tym samym poziom polskiego rolnictwa. „Oazą wzrostu gospodarczego" w zaborze pruskim był Śląsk.


Polska reakcja na deformacje „katolickiej harmonii socjalnej" była dwojaka. „Katolicki personalizm" podzielił się na dwa obozy: „prawy personalizm" i „lewy personalizm". Na ten pierwszy składał się przekształcony nieco „sektor tradycyjny", reprezentowany przez katolicyzm, jego rozwinięciem zaś był mesjanizm, słowiańszczyzna, spirytualizm. W działaniach politycznych przejawiał się on jako ciąg nieudanych powstań. „Lewy personalizm" to środowiska lewicowe i socjalistyczne, które obok środowisk katolickich i masonerii, również reprezentowały „wspakulturę":

„Socjalizm polski to przede wszystkim wizja minimum wysiłku, wyrugowanie konieczności napięcia, gorące pragnienie niezmąconego spokoju, no i maksimum poborów".

W ujęciu Jana Stachniuka socjalizm polski to nic innego jak lewe skrzydło katolicyzmu. Antyklerykalizm czy nawet ateizm lewicy niczego nie zmienił; polska lewica walczyła wyłącznie z zewnętrznymi przejawami katolicyzmu, zaś dyspozycje psychiczne zostawały te same. Dawnego szlachcica na zagrodzie zastępował, zdeklasowany szlachcic-s
B.....4 - Jan Stachniuk (1905-1963), pseud. Stoigniew, był naczelnym ideologiem nacjo...

źródło: comment_P6H5ciKZ6GiKMbedjT9j478LJiWWLas9.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz