Wpis z mikrobloga

Mircy taka luźna obserwacja na temat #ukraincy

Jakieś 2 lata temu byłem w Kijowie (bardzo polecam miasto na weekendowy wypad) i bywając w tamtejszych lokalach gastronomicznych i sklepach zaskoczyła mnie jedna rzecz. Otóż Ukraińcy pracujący w obsłudze klienta sprawiali wrażenie bardzo znudzonych, mających wszystko w dupie. Generalnie jakość obsługi klienta to było dno. Nie dość, że nie byli zbyt mili to jeszcze wszędzie pracowali od niechcenia, powoli i to nie ważne czy był to bar szybkiej obsługi czy prestiżowa restauracja czy sprzedawca w sklepie. W głupim Macdonald's na swój zestaw trzeba było odczekać dobre 15 - 20 minut (tak tyle naprawdę czekałem i nie był to jednorazowy incydent) pomimo braku lub minimalnej kolejki.
Ogólnie ci wszyscy ludzie z obsługi sprawiali wrażenie strasznie #!$%@? życiem smutnych ludzi.
Uznałem, że w ich gówno kraju mają gówno płace i generalnie są zrezygnowani przez to i wykonują przez to swą pracę #!$%@?.

Co ciekawe w tym samym czasie do Polski napłynęła masa Ukraińców do pracy właśnie w obsłudze klienta: masa kelnerów, sprzedawców, etc. Wszyscy ci ukraińscy pracownicy zawsze wydawali mi się bardzo mili i sprawni w pracy, którą wykonują. Cóż, widocznie u nas lepiej im płacą to i lepiej pracują.
Tak było przez długi czas... Ukraińskie kelnerki w Polsce kojarzyły mi się z uśmiechniętymi, miłymi sprawnie obsługującymi dziewczynami. Do czasu. Z czasem okazało się, że jakość ukraińskiej obsługi spada z miesiąca na miesiąc i teraz to co obserwuję to ten sam lub podobny standard co 2 lata temu w Kijowie.

Czyli co? W dupach się poprzewracało i już w Polszy też źle?
Pytam #ukrainiec, #ukrainka - czemu wam się tak nie chce robić? Mata to w genach?

P.S. do napisania tego wpisu skłonił mnie kelner Ivan, który w niedziele mnie "obsługiwał" w restauracji podczas niedzielnego obiadu. Jak on pięknie umiał ignorować klienta. Mnie by było aż głupio ale widać ćwiczył to latami w swojej zielonej Ukrainie.