Wpis z mikrobloga

Tacoma (2017) (Linux)
★★★★★★★ [04:35]

W sumie - jestem na nie. Na początku bardzo podobał mi się aspekt eksploracji statku kosmicznego - pewne elementy naprawdę wywołują efekt łał (tylko dlatego dobrnąłem do końca), szczególnie to, co widać czasem za oknem. Szybko jednak okazuje się, że gra ma parę ciężkich mankamentów:
⧨ nie jest w sumie niczym więcej ponad symulator chodzenia (ewentualnie latania w nieważkości)
⧨ graniczące z torturami czasy ładowania (10 minut żeby rozpocząć grę??)
⧨ gra często polega na czekaniu na załadowanie się jakichś danych (już w samej grze), więc Twoja postać może łazić po statku i czekać na zakończenie procesu - tragiczne rozwiązanie, jeśli wziąć pod uwagę, że gra miałaby być zajmującą rozrywką
⧨ spędziłem z tą grą ponad 4h, przy czym ten czas obejmuje kilka drzemek (serio, grając wieczorem zdarzało mi się, czekając na progress bary...), czytanie książek albo inne czynności wykonywane w międzyczasie - no, dramat

Z punktu widzenia gameplayu - ta gra to nieporozumienie. Nie jestem pewien, czy to jeszcze gra. Może to kwestia tego, że nie porwało mnie śledztwo i czytałem pewne rzeczy "po łebkach".

#przygodowki #scifi #linuxgaming #grylinux
Pobierz
źródło: comment_bF4F2ueJrearKLOpSBHrVsS66qaZmDv2.gif
  • 9
@rudy2007 Wpinasz się ze swoim dziennikiem w jakieś ścienne ustrojstwo, które pobiera dane. W tym czasie możesz eksportować te pomieszczenia, do których masz dostęp. Gdyby nie ten spowalniacz, to nie wiem, czy w tej grze starczyłoby zabawy na godzinę. Ale może coś mylę, bo, jak wspomniałem, moje zainteresowanie pikowało i mogłem coś przespać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@kurp: mi się podobało, ciekawe doświadczenie. Faktycznie jest to symulator chodzenia, patrzenia na hologramy załogi i słuchania, taka bardziej interaktywna opowieść niż gra. Ale jakoś tak wyszło, że mnie wciągnęła. Do tego fajny plot twist na końcu. Może podobało mi się dlatego, że to pierwsza produkcja tego typu, w którą grałem, może dlatego, że dostałem ją praktycznie za darmość, nie wiem. :D
Co do tego wpinania to wyglądało u mnie tak,
@sejsmita: Myst przeszedłem, ale tylko jedynkę. Bardzo mi się podobał, ale tam trzeba się było konkretniej nagłówkować. Zork kiedyś wezmę w bundelku z goga i spróbuję, mam na liście, ale czasem mam wrażenie, że jedną przechodzę a dwie się dopisują :D
@kurp: Taka natura tych list, mam to samo z filmami - ponad 600 do obejrzenia i ciągle dochodzą nowe. A odnośnie przygodówek: są u Ciebie jeszcze momenty, że nie wiesz co zrobić, czy tyle przeszedłeś, że znasz już wszystkie sztuczki twórców?
@sejsmita: Żartujesz? Jestem bardzo kiepski w rozgryzaniu klasycznych przygodówek :) We współczesnych, owszem, wyłączam większość wspomagaczy, bo zabijają całą zabawę, ale starsze z kolei doprowadzają mnie do frustracji na tyle szybko, że sięgam po pomoc. Ostatnio przechodziłem pierwszy raz w życiu Day of the Tentacle i byłem zachwycony, ale parę razy dotarłem do momentu, że dalsze opukiwanie ścian i siłowe sprawdzanie wszystkich kombinacji nie miału już sensu. Za dzieciaka walczyło się
@kurp: Oj tak, pixel hunting nienawidziłem najbardziej w tych grach, męczące i deprymujące

Za dzieciaka walczyło się do końca

Albo czekało na solucję w magazynie. Z Zork Nemesis tak miałem, chyba 2-3 miesiące czekałem na solucję w jakiejkolwiek gazecie gamingowej, ech to były czasy. xD