Wpis z mikrobloga

#niedocenianefilmy część 22 - "Under the Skin"

To jeden z tych filmów z serii "co ja właściwie przed chwilą obejrzałem?". Można dużo różnych rzeczy powiedzieć o nim, ale co z pewnością trzeba tutaj zaznaczyć - ma artystyczną konstrukcję, zawiera dużo metafor i do samego końca nie wykłada kart na stół. Sam musisz dociec o co mogło w tym wszystkim chodzić. Ah, no i mamy też tutaj nagą Scarlett Johansson, ale nie podniecałbym się za bardzo - bo ciało w rozbieranych scenach chyba jednak należało do jakiejś dublerki.

W każdym razie główną bohaterką jest wspomniana wyżej Scarlett Johansson, która jest kosmitką uwodzącą ziemskich mężczyzn (serio). O jej kosmicznym pochodzeniu można dowiedzieć się już z pierwszej sceny (bardzo niejasnej zresztą), gdzie najprawdopodobniej ukazany jest jej przylot na Ziemię oraz chwilę później coś, co wygląda chyba na naukę ludzkiego języka. "Chyba", "raczej", "prawdopodobnie" to zresztą słowa, których nie da się nie użyć recenzując ten obraz. Reszty fabuły nie będę zdradzał, gdyż nie da się opisać jej nie wchodząc w spoilery.

Under the Skin to film, który dziwnie mi się oglądało. Przez większość seansu byłem przekonany o wyłącznie metaforycznym sensie tego dzieła, ale okazało się ostatecznie, że jednak nie - trzeba go traktować przede wszystkim fabularnie. Ale głupotą byłoby też tutaj odrzucać te wszystkie ukryte podteksty.

Fundamentami fabuły tego filmu są relacje męsko-damskie na podłożu seksualnym. Scarlett niczym gepard na sawannie - przyczaja się na swoje potencjalne ofiary. Jeździ ulicami miasta, bada wzrokiem mężczyzn, a najlepsze kąski zawozi sobie do domu. Nie musi się przy tym jakoś specjalnie starać - wystarczą właściwie wyłącznie jej seksualne atrybuty. Oczywiście każdy mężczyzna z radością przyjmuje zaproszenie naszej kosmicznej piękności do tego "tańca godowego" i każdy marnie na tym kończy topiąc się w jakiejś czarnej mazi. Symbolika tych śmierci jest bardzo prosta - każdy mężczyzna tak bardzo pragnie erotycznych doznań z naszą bohaterką, że nie zauważa przy tym w jakie bagno (dosłownie) wchodzi. Ale chyba nawet o tym nie myśli w tym momencie - podąża bezgranicznie za naszą nagą Scarlett z wyprostowanym "Jasiem" na czele ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Seksualne relacje to nieustanna bitwa. Bronią kobiety jest tutaj jej dekolt, mocno pomalowane usta i obcisłe spodnie. U mężczyzny jest to jego humor, czar i kwiaty. Co do tego ostatniego jest nawet taka symboliczna scena, gdzie Scarlett dostaje zakrwawione róże (metafora kwiatka jako broni). Facet przegrywa tą bitwę, gdy wszystkie szare komórki przeniesie na czubek penisa. U kobiety porażką jest emocjonalne przywiązanie się do faceta.

I gdyby ten film ograniczył się do symboliki - oceniłbym go nieco wyżej. Tyle, że tutaj na pierwszym planie jest historia, dosyć pokręcona zresztą i to nieco mi psuje ogólny odbiór (pozbawia go głębi). Ale film mnie zaintrygował coby dużo nie mówić, po seansie miałem ochotę przeanalizować poszczególne sceny. Dlatego filmweb - 5,4/10, a dla mnie 7/10 (z adnotacją, że warto zobaczyć, bo to na pewno oryginalna produkcja).
#film #kino #filmweb #niedocenianefilmy
źródło: comment_nLuM6nc4pjrE5w3bV0D18tc3h7rQ0Lhn.jpg

Widziałeś/-aś już ten film?

  • Tak - rewelacja 3.2% (1)
  • Tak - bardzo dobry 9.7% (3)
  • Tak - dobry 19.4% (6)
  • Tak - średni 9.7% (3)
  • Tak - słaby 0% (0)
  • Tak - bardzo słaby 0% (0)
  • Tak - gniot 0% (0)
  • Nie, ale nadrobię niebawem 9.7% (3)
  • Nie, ale może kiedyś obejrzę 29.0% (9)
  • Nie interesuje mnie 19.4% (6)

Oddanych głosów: 31

  • 3