Wpis z mikrobloga

Szkoła integracyjna w praktyce.
U znajomych.
4 klasa podstawówki. Od początku jest dwóch chłopców z bliżej nieokreślonymi zaburzeniami. NIKT od początku szkoły nie porozmawiał z rodzicami zdrowych dzieci o tym, jakie to są zaburzenia i czego można się spodziewać.
Chłopcy mają panią opiekunkę, która im towarzyszy przez cały czas pobytu w szkole.
Pani opiekunka pokazuje im palcem błędy na sprawdzianie. Nauczyciele? Sytuacja z WF. Dzieci mają zrobić ćwiczenie fizyczne na ocenę. Jeden z chłopców robi 15 z wymaganych 25 powtórzeń, Pani głośno przy całej klasie stwierdza: ok, zrobiłeś 15, wpisuje 19 i dostajesz 5.
Muzyka - wszyscy poza nimi muszą umieć zagrać jakiś utwór na cymbałkach. Oni muszą tylko połowę. Oceny dostają lepsze. Mimo że cały czas mają tą opiekunkę przy sobie....
Kilka dni temu jeden z tych chłopców dostał ataku szału bo mu nie wychodziło zadanie.
Efekt-5 osób zabranych karetka pogotowia do szpitala, w tym dwie dorosłe. Jedna dziewczynka miała szytą głowę.
Wiecie co oficjalnie wiedzą 'zdrowe' dzieci? Ze jak któryś zacznie szaleć to mają się chować pod ławkę. Koniec. Taką dostali edukację odnośnie dzieci integracyjnych.
Jeśli tak ma wyglądać integracja to ja jednak wolę żeby moje dziecko się nie integrowało...
#polska #szkolastandard #edukacja
  • 57
  • Odpowiedz
@Rayon ale przeszkadzają w tym innym. Tajemnica poliszynela jest, że powinno się caly czas kategoryzowac dzieci pod względem rozwoju. Niektórzy w danym momencie rozwijają się lepiej a niektórzy gorzej.
  • Odpowiedz
Chłopcy mają panią opiekunkę


@roladki_z_ciasta2: Opiekunkę czy nauczyciela wspomagającego? Bo jeżeli tego drugiego to ktoś tu #!$%@?ł sprawę po całości ( ͡° ʖ̯ ͡°).

ale przeszkadzają w tym innym.

@JakTamCoTam: Jeżeli integracja jest prowadzona prawidłowo to nic takiego się nie powinno dziać.
  • Odpowiedz
  • 352
@Zataok tego drugiego.
Dodam że cała klasa składa się na koszta tej osoby związane z wycieczkami klasowymi, oczywiście jedyni słuszni rodzice na wycieczki to rodzice tych chłopców, w praktyce zajmujący się wyłącznie swoimi dziećmi. Klasa nie może podczas wycieczki iść na pizzę bo jeden z tych chłopców sobie nie życzy....
Dzieci są zestresowane i sfrustrowane tym stanem rzeczy.
Chyba nie tak powinna wyglądać integracja.
  • Odpowiedz
  • 160
@robvan

Spróbuj sobie wyobrazić że pracujesz na open space w biurze w gronie około 30 osób. Pewnego dnia przychodzi szef, stawia jakaś paczkę na podłodze i mówi:
'słuchajcie to jest bomba, sam w sumie nie wiem czy to wybuchnie czy nie. Nie wiem też czy jak #!$%@? to roz....doli wszystko, czy tylko dymek pójdzie. Nie mam pojęcia czy przed wybuchem zacznie świecić, wydawać dźwięki czy cokolwiek, ale wiedzcie że jak się
  • Odpowiedz
@roladki_z_ciasta2: Standard, mam to samo tylko na osiedlu - do jednej z klatek wprowadzili się jacyś ludzie z podobnie chorym dzieckiem. Dzieciak jedyne co potrafi to piłować ryja - „jiiiiiiiiiii” na cały regulator, ma niekontrolowane napady agresji. Wiadomo, był młodszy to każdy zlewał bo „hehe mam horego zyna”, ale typ podobno zaczął #!$%@?ć na klatkę i walić ludziom w drzwi, raz go sam widziałem jak wyleciał z tej klatki i
  • Odpowiedz
@roladki_z_ciasta2 no, rodzice dzieci zdrowych powinni wyjaśnić im, że oceny dzieci chorych nijak się mają do ich ocen. Dzieciak zdrowy który chciałby być oceniany jak dzieciak chory tylko sobie ubliża.
  • Odpowiedz
@roladki_z_ciasta2: zawsze sa rowni i rowniejsi. Takie traktowanie jest na porzadku dziennym. Inna prawda ze gdyby mialy byc na poziomie normalnych dzieci to by nie zdały. Podaje rozwiazanie: nie zapisywać dziecka do klasy integracyjnej. Niestety ale system nauczania kuleje nawet jesli mowimy o zdrowych dzieciach.
  • Odpowiedz
@roladki_z_ciasta2 mi kiedyś takiego wrzucili do klasy, rodzice protestowali ale nic nie dawało, bił dzieci itd. aż pewnego dnia rzucił się do mnie i skończyło się na integracyjnym #!$%@? cała klasa vs. on, wtedy zaprotestowali jego rodzice i w efekcie znaleźli mu bardziej przyjazne środowisko xD ale to były lata 90te i te problemy załatwiało się inaczej niż teraz
  • Odpowiedz
@Hound: Nikt tu sobie jaj nie robi, żona pracuje w szkole z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, chłopy po 190 cm, 100 kg wagi, jak się taki "zdenerwuje" czytaj ma napad, to czasami przyjedża policja, pogotowie z kaftanami. Ty myślisz, że to takie mikruski po metrze w kapelusz?
  • Odpowiedz
Spoko, z 15 lat temu wyglądało to podobnie. Tzn nie miałem aż takiej hardkorowej sytuacji, ale faworyzowanie itp. "dzieci specjalnych" było na porządku dziennym. Efekt był taki, że jako młody gowniarz mocno narzekałem na taki stan rzeczy i miałem sporo przymusowych rozmów z psychologiem, dlaczego to ja nie lubię niepełnosprawnych i ich źle traktuję. No i w sumie to nie lubiłem do pewnego momentu. Tak właśnie działała integracja w mojej klasie (
  • Odpowiedz