Wpis z mikrobloga

@CorTuum: Dlatego staram się kupować jak najwięcej na GOGu, gdzie nie mam DRM, a grę mogę sobie ściągnąć i trzymać na kompie.
Btw. Ale to co odpiernicza EA oraz kilku innych dużych wydawców przechodzi ludzkie pojęcie. Dlc, mikropłatności, skrzynki, płatne savesloty, time savery w grach singlowych etc. Do tego robią z siebie ofiary, jak to mówią - cenzury, ponieważ pojawiają się pomysły odgórnego uregulowania tego gówna. A wszystko dlatego, że wydawcy
@Pjotsze: Jasne, tylko teraz zadajmy sobie pytanie, dlaczego nie chcą zrezygnować - ponieważ sami gracze to napędzają. Ci zaś kupują gówno DLCki oraz gloryfikują Steam jako zbawienie gier pecetowych.
@CorTuum: Tak jest, zgoda na pełnej linii. Tylko kto broni takiego systemu najbardziej? Ludzie nie pamiętający co to prawdziwy, pełnoprawny dodatek do gry oraz fanboje. To jest straszne.
W tym wszystkim cieszy mnie, że niektóre serwisy branżowe, recenzenci, jutuberzy (choć nie lubię używać tego stwierdzenia), itp. piętnują te zagrywki. Chwała im za to oraz za to, że potrafią przekonać do swego stanowiska graczy, którym pokazują negatywne skutki tego systemu. Wiem, że
@Pjotsze: Możliwe. Należy jednak pamiętać, że nowe generacje graczy siłą rzeczy nie będą 'pamiętać' o czasach dodatków czy rozszerzeń, a zatem ciężej będzie im wypracować świadomość konsumencką. To, co dla nas jest złodziejstwem, dla nich jest i będzie normą. Dochodzi do tego także różne postrzeganie wartości pieniądza (dla jednego 5$ za cookie cutter DLC to będzie fraszka, to drugiego kolejny przykład lenistwa twórców i dojenia graczy).
Nie sądzę, że przemysł szybko