Wpis z mikrobloga

Chyba podniosę trochę poziom Wykopu. Zwykle piszę o roślinach leczniczych i medycynie, ale teraz opiszę Wam fascynującą, drugowojenną historię z klasycznym 'skarbem' w tle. Jest to kompilacja różnych tekstów (na końcu bibliografia) i mojej wiedzy, bo pochodzę z tego dumnego, nowomarchijskiego regionu w którym dzieje się akcja.

GDZIE SĄ TAJNE DOKUMENTY MARTINA BORMANNA?

1945 rok. Wojna nieubłaganie zmierza ku końcowi. Rosjanie nadciągają nad Odrę, a huki wystrzałów powoli zaczynają być słyszane przy nadodrzańskich miejscowościach. Kto może (i ma ku temu powody), ucieka do Schwedt przez przyczółek mostowy broniony przez Otto Skorzenego - kim on był, chyba nie muszę mówić. Zaczyna szerzyć się chaos, który dosięga również Trzcińska Zdrój - wówczas Bad Schonfliess. Niewielkie, urocze miasteczko, będące niegdyś uzdrowiskiem borowinowym było wbrew pozorom całkiem istotnym punktem na mapie Rzeszy. Pod koniec 1943 roku złożono tam jednopiętrowy, długi budynek. Złożono, bo według relacji świadka (Marii Dudziak) postanowiono go w 24 godziny z prefabrykatów za pomocą czterech dźwigów. Miejscowi Niemcy mówili, iż jest to kancelaria Hitlera a on sam ma tam zagościć. Faktycznie, po wojnie w tym miejscu znaleziono zastawę stołową z napisem "Kanzlei des Fuhrers", lecz sam wódz tam najpewniej nigdy nie zagościł. Rezydował tam pion kancelarii odpowiedzialny za sprawy socjalne.

31 stycznia komendant straży pożarnej Bad Schonfliess nakazał Volkssturmowi wymarsz do najbliższego miasta: Chojny (Konigsberg in der Neumark) - kilkanaście kilometrów od B.S. na zachód. W miasteczku nie pozostał nikt, kto chciałby go bronić. Ulice i zagrody pustoszeją. W końcu 2 lutego zostaje zdobyte przez pierwsze, choć nieliczne radzieckie jednostki bez większych uszkodzeń infrastrukturalnych. Jednakże dziwnym trafem, kilka dni później (7 lub 8 luty) dwa niemieckie samoloty zbombardowały kancelarię, z której zostały tylko zgliszcza. Dlaczego tego dokonano?

Według berlińskiej urzędniczki Heleny Hintersteiner, do B.S przywieziono część dokumentów opisujących wymordowanie trzydziestu tysięcy niepełnosprawnych w Hartheim w Austrii. Akta te trafiły najprawdopodobniej do kancelarii, a krótko przed zdobyciem miasta, załadowano je na dwie ciężarówki i wywieziono z miasta. Traf chciał, iż kierowcy czując na karku oddech Rosjan, mieli porzucić gdzieś w lesie samochody i na przełaj uciec z zagrożonego regionu. Akta te żywo interesowały Martina Bormanna, który wysłał swojego brata Alberta w rejon przyfrontowy, aby odzyskał skrzynie z dokumentami. W spokojnej jeszcze Chojnie/Konigsbergu spotkał się on ze Skorzenym i burmistrzem miasta Flöterem, gdzie żywo dyskutowano na temat ich odzyskania. Trudno powiedzieć, w którym dniu miesiąca należy umieścić rozmowę Bormanna. Skorzeny do 5 lutego mógł przeprowadzać rekonesanse w B.S - dopiero w tym dniu przybyły lepiej wyposażone i znacznie liczniejsze wojska, które mu to uniemożliwiły. Według relacji samego Skorzenego, odmówił on odzyskania dokumentów, gdyż miasto było już zajęte, nie wiedział gdzie one się znajdują, a on nie zamierzał poświęcać żadnego żołnierza. Tak więc wydaje się, iż Bormann z rozkazem zdobycia skrzyń przyjechał zbyt późno (4 luty?), a Skorzeny wiedząc o zbliżających się potężnych jednostkach, odmówił przeprowadzenia akcji. Kancelaria została zbombardowana najwyraźniej profilaktycznie: zapewne zostały tam dokumenty najróżniejszej maści (być może jakieś pozostałości akt interesujących Bormanna), zatem przeprowadzono precyzyjne uderzenie, niszcząc wszelkie papierowe dowody.

Cała historia jest niezwykle skomplikowana i nie wiemy wielu rzeczy: jak dowiedziano się o porzuceniu akt, w jakich dniach umiejscowić poszczególne zdarzenia i gdzie ów papiery się znajdują. Możliwe iż po prostu wpadły w ręce Rosjan, choć nie można wykluczyć opcji ukrycia skrzyń. W tych rejonach mamy ciekawą, polodowcową rzeźbę terenu, więc niewykluczone, iż skrzynie zostały wrzucone do jakiejś dziury i zasypane. Wbrew pozorom region jest dość słabo spenetrowany: co rusz słychać iż znaleziono kilkadziesiąt-kilkaset metrów od domu jakiś pocisk, minę czy inne żelastwo. Być może ciężarówki jeszcze stoją gdzieś w lesie :)

Najważniejsze źródła:
Rocznik Chojeński, tom VII, od strony 217, pdf http://www.rocznikchojenski.pl/uploads/RCh7.pdf (fascynująca lektra)
Jak Königsberg stawał się Chojną http://mieszkowice.p2a.pl/viewtopic.php?id=321
Najgroźniejszy człowiek Europy w Chojnie http://www.igryfino.pl/wiadomosci/9347,najgrozniejszy_czlowiek_europy_w_chojnie
Ostatnia przeszkoda http://przewodnik.iq.pl/tygodnik/nr11_82.pdf

#historia #ciekawostkihistoryczne #drugawojnaswiatowa #zachodniopomorskie #wojna
  • 10
@PAXE: Uwielbiam słowo IŻ. Jest lepsze niż ŻE :D Ale wezmę to pod uwagę. Teksty na blogu przepuszczam przez LanguageTool, tutaj tego nie robiłem, zatem pewnie są błędy.
@PAXE: Mam odwrotnie - to właśnie ŻE mnie denerwuje, a IŻ jest wygodniejsze w użyciu. Co do tekstu, to niezwykła szkoda, iż tradycje i historia tego regionu sprzed 1945 r. jest kompletnie nieznana. Polecam lekturę Rocznika Chojeńskiego - wyjątkowo ciekawe artykuły o XIX-wiecznych legendach tego regionu, świetne opracowanie pana Rymara o zaginionych wsiach, oraz fantastyczne opracowania pewnych wydarzeń historycznych - o zatrzymaniu księcia geldryjskiego, o pseudo-Waldemarze czy lokalnej mennicy.
@Praktisch: moja żona jest historykiem, zapytałem ją o to i zaraz będę miał wykład bo trochę się tematem interesowała. W Twoim ostatnim komentarzu nie występuje ani jedno IŻ ( ͡ ͜ʖ ͡)
@PAXE: Chyba jednak najciekawsza dla nie-historyka jest seria artykułów lokalnej gazety "Kronika wypadków königsberskich" - wypisy z protokołów rady miejskiej i zapisków lokalnych historyków :)

Przykłady:
4.01.1682. Ponieważ majster Ringe i jego brat tak upili się w święty dzień Nowego Roku, że nie byli w stanie przyjść na nabożeństwo ani wysłuchać kazania, zostali skazani na karę pieniężną: majster 10 talarów, a jego brat 5. Tego samego dnia osądzono też pewnego pachołka,
@Praktisch: pięknie się to czyta ! My przerabialiśmy księgi parafialne przy tworzeniu naszego drzewa genealogicznego co skutkowało poznaniem prawie całej historii jednej z rodzinnych wsi aż do 1680 roku.
@PAXE: Ja dotarłem do drzewa genealogicznego zrobionego przez jakiegoś historyka na Geni - liczy ono 460 rekordów, obejmuje kilkanaście krajów i zaczyna się bodaj w XVII wieku - najwcześniejsza data to rok śmierci "1656".