Wpis z mikrobloga

TL:DR spotykam się z laską, nieformalna relacja, chcę by to było poważne, więc mówię o co chodzi i stawiam ją pod ścianą zmuszając do dokonania wyboru

Spotykam się z różowym, ale to takie spotykanie się z doskoku. Raz na jakiś czas się spotykamy, dzwonimy często do siebie, wchodzą w to pewne czułości, pocałunki, blablabla.

Ale nie jesteśmy oficjalnie w żadnym związku. Ona zasłania się tym, że potrzebuje czasu, że nie wie czy jest gotowa na związek i takie tam #!$%@?.

Ja mam wrażenie, że jestem jakąś opcją rezerwową, bo nie traktuje mnie tak, jak chciałbym by mnie traktowała. Jak gdzieś jedzie do znajomych do innego miasta, to nie proponuje wspólnego wyjazdu, gadała o jakimś weselu i powiedziała, że dostała pojedyncze zaproszenie, ale i tak się nie wybiera. Po chwili milczenia dodała, że jakby oczywiście jechała, to by mnie wzięła ze sobą.

Wyjść na miasto zbytnio tez nie proponuje. Lata do swoich znajomych sama. Czasem nawet o tym nie wiem, tylko widzę na insta, że jest gdzieś na planszówkach ze znajomymi.

Stwierdziłem w końcu, że pas. Zakomunikowałem jej, że nie będę na nią czekał i odpuszczam. Powiedziałem też, że nie będziemy się kumplować, bo to zupełnie bez sensu. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Że na żadne friendzony sie nie godzę, bo to czyste frajerstwo i że widzę w niej kogoś, kto mógłby być moją dziewczyną, kogoś z kim mógłbym wszędzie chodzić i kim mógłbym się chwalić. Ale z racji, że nie zabiera mnie nigdzie ze sobą i mam wrażenie, że mnie olewa, to powiedziałem jej że pasuje ( ͡° ͜ʖ ͡°).

W słuchawce ryk, teksty typu "jeśli uważasz, że tak będzie dla Ciebie lepiej", "życzę Ci znalezienia kogoś lepszego", "nie chce stracić kogoś tak ważnego dla mnie" itp.

Potem przyznała mi rację, że się #!$%@? zachowuje i że musi przemyśleć to do jutra. Jutro zadzwoni.

Uświadomiłem ją, że nikt normalny nie będzie czekał, aż księżniczka się na coś zdecyduje, bo może być tak, że będziemy się tak spotykać z doskoku, całowanie, bolcowanie, spędzanie trochę czasu razem przez rok, dwa, może więcej i koniec końców stwierdzi, że jednak to nie to.

I będę miał poczucie zmarnowanego czasu, który mógłbym poświęcić na budowę jakiejś prawdziwej relacji z kimś, komu by na takowej zależało.

Chciałbym z nią stworzyć coś poważnego, ale jeśli stwierdzi, że nie, to elo.

Dla mnie to i tak sytuacja win-win. Jeśli powie "tak", to fajnie - w końcu przestaniemy się zachowywać jak dzieciaki i będę czuł, że to coś pewnego. Jak powie "nie", to oszczędzę czas, który mógłbym poświęcić na kogoś, kto na niego zasługuje. No i mniej złości.

A jeśli myśli, że sobie frajera znalazła, to się grubo myli ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Tak więc do jutra Mireczki z nocnej. ( ͡° ͜ʖ ͡°)-
  • 61