Wpis z mikrobloga

Pewnie część osób w to nie uwierzy, ale oto moje #truestory , sytuacja jak u Mackiewicza!
W sumie to sytuacja bardziej jak u Francuzki, bo ona przeżyła i ja też w sumie jeszcze dycham.

TLDR


Do drzwi puka sąsiad, mówi, że nasze auto jakoś "pika".
Biorę kluczyki i idę sprawdzić. Poznaję pikanie, auto stało nieruszane z 2 miesiące i informuje,
że aku jest tak słaby, że niedługo i alarm przestanie działać.
Jako, że jedno z aut muszę za kilka dni oddać do warsztatu, to i tak muszę podładować aku w tym, bo nie miałbym czym jeździć gdy żona zabrałaby swoje.
Idę do domu po kluczyki od obu pozostałych aut (z jednego musiałem wyciągnąć kable, a drugim podjechać, by odpalić denata - to pierwsze by się nie zmieściło w lukę pomiędzy innymi autami).
Auto odpalone, muszę je podładować, żeby odpaliło, jak swoje oddam do warsztatu, więc jadę nim do najbliższego jeszcze otwartego sklepu (ok. 3 km od domu).
Los tak chciał, że do sklepu droga cały czas pod górę.
Wiem, że auto powinno pochodzić dłużej, jeśli je chcę odpalić za kilka dni, ale wyskakuję do sklepu tylko na moment,
więc powinno dać na luzie radę po 5 minutach jazdy.
Idę po bułki i ser, płacę, wychodzę, wsiadam do auta i... nic xd
Pierwsza myśl, piszę do żony, jest w domu, to zaraz podjedzie drugim autem i po problemie.
Druga myśl, kluczyki od wszystkich aut są u mnie w kieszeni xdd

Sytuacja nie jest dobra. Już się ściemniło, ja nie mam odpowiedniego wyposażenia, bo z domu wyszedłem zmieniając tylko krótkie spodenki na długi dres i w cienkiej bluzce. Nie mam telefonu satelitarnego, ale mam Xiaomi, a wiadomo, że Xiaomi lepszy xd Mógłbym szybko zorganizować sobie akcję ratunkową, ale skąd kasa dla Pakistańczyka z taksówki.
Decyduję - schodzę!
Dzwonię jeszcze do żony, żeby poinformować o sytuacji.
Ona naprędce organizuje akcję ratunkową, ma wziąć dla mnie kurtkę i wyjść mi na przeciw.

Zimno, nie mam reklamówki, bo teraz drogie xd, więc ser muszę nieść w ręce - nie mogę jej schować do kieszeni.
Wynikiem powyższego w rękę było mi bardzo zimno, może nie odmroziłem jej sobie jak Revol, ale uwierzcie, było blisko.

Ekspedycję ratunkową spotkałem, gdy pokonałem 2/3 drogi do domu. Oczywiście kurtki zapomniała, bo się spieszyła xd

Jak widzicie, sytuacja prawie 1:1, z tą różnicą, że ja mam bułki i ser - dowód, że byłem w sklepie, a oni chyba wciąż nie mają dowodu, że dotarli na górę. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#himalaizm #czarnyhumor #takbylo