Wpis z mikrobloga

Polecam wam Nepal mireczki z #wykopjointclub w żadnym kraju nie spotkałem tak sympatycznych i przyjaznych ludzi. Byłem na paralotni w Pokharze. Przyjechał po mnie i różowego pilot z kierowcą i pojechaliśmy wypełnić formalności do biura. W trakcie zapytał skąd jesteśmy, wyraźnie się ucieszył na wieść, że jesteśmy z Polski, bo kiedyś dostał bardzo dobre nasiona marihuany od jednego z naszych rodaków ( ͡° ͜ʖ ͡°). Wypełniliśmy papiery, pojechaliśmy na górę, szybki instruktarz i lecimy. Warunki takie, że solo pilot może nawet i ponad godzinę się utrzymać w powietrzu bez problemu, mieliśmy farta, ostatnie kilka dni było mocno zachmurzone, a dziś praktycznie żadnej chmurki, super widoczność na himalaje. Lądujemy przy brzegu jeziora. Podziękowałem za świetny lot, gość zadowolony, mówi że to ostatni jego skok na dziś i czy razem nie zapalimy, bo i tak musimy czekać na drugiego pilota i różowego. Normalnie w podróży zwykle odmawiam, żeby uniknąć jakiejś niepożądanej zmiany planów, ale wizja spalenia blanta z widokiem na himalaje była zbyt kusząca. Gość wyciąga dwie schłodzone Cole z lodówki turystycznej na polu i idziemy usiąść na ławeczkę z stolikiem. Jakby farta na dzisiaj było mało okazało się, że gość ma temple ball, świetnej jakości nepalski hasz. Trawa jest w Nepalu powszechnie palona i tania, ale hasz ze względu na swoją jakość jest drogi i poza zasięgiem finansowym zwykłego Nepalczyka, za to turystom wciska się słabe zielsko po cenach europejskich, więc to dość skomplikowane a nawet paru lokalsów powiedziało, że nie ma takiej opcji, żebym mógł kupić to na własną rękę. Mój różowy właśnie wylądował, więc zapaliliśmy wszyscy razem. Bardzo przyjemna i błoga faza. Pogoda w połączeniu z widokami sprawiła, że na tej ławce mógłbym siedzieć bez końca i patrzeć na góry i wszędzie latające orły. Posiedzieliśmy jeszcze taki czas, panowie piloci doszli do wniosku, że są zbyt spizgani, żeby wracać wspólnym busem firmowym, żeby inni klienci ich nie zobaczyli, więc wzięli dla nas taksówkę. Zanim się rozeszliśmy, mój pilot powiedział, że powinniśmy cieszyć się jak najwięcej Nepalem i dał nam na potem w prezencie jeszcze trochę temple ball. Zrewanżowałem się dając mu piękne błyszczące dwa złote, bo zbiera monety i z naszego kraju jeszcze nie miał. Wszyscy zadowoleni się rozeszliśmy.
  • 2