Wpis z mikrobloga

Przy kilku znaleziskach często "chwaliłem się", jak to używam sprzętu wiele lat, mało co mi się psuje i generalnie uważam, że psucie się zaraz po gwarancji lepszego sprzętu nie dotyczy.
Tak też było z moim monitorem. BYŁO.

Mam monitor Iiyama, gdzieś tak od 12-14 lat. Działa(ł) cały czas świetnie, używam go w biurze (podłączam do lapka 13" co by normalnie pracować), włączony jest prawie codziennie przez kilka godzin. Zero bad pikseli przez te lata, zero usterek.

W biurze pracuję z żoną. Kilka dni temu wyjechałem na cały dzień służbowo, żona "wykorzystała" sytuację, żeby mi posprzątać na biurku, w sensie trochę uporządkować (fakt, że mam często spory burdel ze względu na ilość rzeczy do zrobienia), pościerać kurze itd.

Następnego dnia jestem w biurze i co widzę po uruchomieniu komputera? #!$%@? różowa kreska na ekranie monitora. Szerokości 1 piksela, ale wysokości ze 150 (!). Monitor tyle przeżył, ale spotkania z żoną już nie :( Tylko w zasadzie kij wie jak to się stało - sprzątała w gumowych rękawiczkach, a monitor przecierała na sucho, specjalną ściereczką do ekranów.

Wniosek z tego taki, że może te wszystkie psujące się sprzęty po prostu psują się przez żony a nie same z siebie ;)

#zonapsuje #pracazzona #sprzatanieniezawszedobre #comamzrobiczonie #sprzetnieodpornynazone
  • 3
@krootki: Ja mam taką teorię, ze niektóre sprzęty żyją długo tylko przez to, że stoją w miejscu podłączone do prądu non stop, a niektóre żyją długo przez ciągłe przestawianie i odłączanie listwy od prądu.