Szczytowym efektem ewolucji na Ziemi nie jest człowiek. Jest nim Kawia Domowa (specjalnie z dużej).
Ale jak to?- zapytacie- To przecież ludzie udomowili Kawie, to ludzie latają w kosmos, mają komputery kwantowe i bitkojny!
Otóż, moi drodzy,
uważam, że miarą sukcesu życiowego jest subiektywne poczucie szczęścia, bezpieczeństwa i porannej satysfakcji z pobudki, mając perspektywę kolejnego miłego dnia przed sobą. Wszystko ponadto jest tylko dodatkiem, który owszem, może sprawiać chwilową przyjemność, ale na dłuższą metę nie uszczęśliwia. Dlatego właśnie znani i bogaci ludzie też popełniają samobójstwa.
Za wiki: [Kawia]
Trafiła do Europy jako zwierzę hobbystyczne już w XVI wieku
Przez tysiące lat kawiowate były tylko nędznymi myszami i najgorszym elementem łańcucha pokarmowego. Zjadali je nawet Indianie. W pewnym momencie historii dostały jednak swoją szansę, której nie zmarnowały. W Ameryce Południowej pojawił się biały człowiek. Biały człowiek wrażliwy na słodkie mordki. Kawie w swoim geniuszu już wtedy, 500 lat temu zaczęły wpływać na zmysły estetyczne prymitywnego białego człowieka, tak aby wyciągnął je z dżungli, wiózł swoimi statkami za miliony cebulionów do swoich krajów, po czym je karmił, głaskał i rozmnażał. Od tego czasu proces ten nieustannie postępuje.
Obecnie: (znowu za wiki):
C. porcellus jako forma udomowiona winna być traktowana jako zwierzę bez ustalonych dzikich populacji.
Wróćmy teraz do wcześniejszego krótkiego wstępu o szczęściu. Kawia Domowa, w ciągu zaledwie 500 lat CAŁĄ swoją populacje przeniosła pod skrzydła homo sapiens, który niby wylądował na Księżycu, ale i tak zaspokaja wszystkie potrzeby Kawii, tak aby ONA była szczęśliwa. Sprząta nawet regularnie jej odchody jak najgorszy niewolnik. To człowiek #!$%@? w pracy, wraca zmęczony, a i tak gdy tylko usłyszy od progu "KWII KWII" to już biegnie do lodówki po ogóra i marchewke, żeby tylko nakarmić swoich władców.
A Kawie? Cały dzień na leżankach, na joggingu, jedzeniu, zabawach z ziomkami i wydawaniu poprzez "kwi kwi" poleceń człowiekowi, gdy mają ochotę jeść. Czyż nie jest to prawdziwe szczęście objawiające się poczuciem bezpieczeństwa i zaspokojeniem wszystkich swoich potrzeb, które tylko może mieć Kawia?
No i kto tu kogo ustawił? Niepozorne Kawie podporządkowały sobie zaawansowaną technicznie cywilizację i rozgrywają ją jak dzieci.
To nie reptalianie chcą nas zniewolić. Zrobiły już to Kawie dawno temu i do dzisiaj nie mieliście nawet o tym pojęcia.
Bardzo proszę o ciepłe słowa. Zawaliłem uczelnie, mam długi i jestem na najniższym punkcie życia, boję się jutro obudzić. Jeśli ktoś z szerszą perspektywą może popisać byłbym wdzięczny.
Szczytowym efektem ewolucji na Ziemi nie jest człowiek. Jest nim Kawia Domowa (specjalnie z dużej).
Ale jak to?- zapytacie- To przecież ludzie udomowili Kawie, to ludzie latają w kosmos, mają komputery kwantowe i bitkojny!
Otóż, moi drodzy,
uważam, że miarą sukcesu życiowego jest subiektywne poczucie szczęścia, bezpieczeństwa i porannej satysfakcji z pobudki, mając perspektywę kolejnego miłego dnia przed sobą. Wszystko ponadto jest tylko dodatkiem, który owszem, może sprawiać chwilową przyjemność, ale na dłuższą metę nie uszczęśliwia. Dlatego właśnie znani i bogaci ludzie też popełniają samobójstwa.
Za wiki: [Kawia]
Przez tysiące lat kawiowate były tylko nędznymi myszami i najgorszym elementem łańcucha pokarmowego. Zjadali je nawet Indianie. W pewnym momencie historii dostały jednak swoją szansę, której nie zmarnowały.
W Ameryce Południowej pojawił się biały człowiek. Biały człowiek wrażliwy na słodkie mordki. Kawie w swoim geniuszu już wtedy, 500 lat temu zaczęły wpływać na zmysły estetyczne prymitywnego białego człowieka, tak aby wyciągnął je z dżungli, wiózł swoimi statkami za miliony cebulionów do swoich krajów, po czym je karmił, głaskał i rozmnażał. Od tego czasu proces ten nieustannie postępuje.
Obecnie: (znowu za wiki):
Wróćmy teraz do wcześniejszego krótkiego wstępu o szczęściu. Kawia Domowa, w ciągu zaledwie 500 lat CAŁĄ swoją populacje przeniosła pod skrzydła homo sapiens, który niby wylądował na Księżycu, ale i tak zaspokaja wszystkie potrzeby Kawii, tak aby ONA była szczęśliwa. Sprząta nawet regularnie jej odchody jak najgorszy niewolnik. To człowiek #!$%@? w pracy, wraca zmęczony, a i tak gdy tylko usłyszy od progu "KWII KWII" to już biegnie do lodówki po ogóra i marchewke, żeby tylko nakarmić swoich władców.
A Kawie? Cały dzień na leżankach, na joggingu, jedzeniu, zabawach z ziomkami i wydawaniu poprzez "kwi kwi" poleceń człowiekowi, gdy mają ochotę jeść. Czyż nie jest to prawdziwe szczęście objawiające się poczuciem bezpieczeństwa i zaspokojeniem wszystkich swoich potrzeb, które tylko może mieć Kawia?
No i kto tu kogo ustawił?
Niepozorne Kawie podporządkowały sobie zaawansowaną technicznie cywilizację i rozgrywają ją jak dzieci.
To nie reptalianie chcą nas zniewolić. Zrobiły już to Kawie dawno temu i do dzisiaj nie mieliście nawet o tym pojęcia.