Wpis z mikrobloga

Nie miałem zbyt dużo czasu ostatnio, żeby nadrobić odcinki Inuyashiki, więc dopiero teraz obejrzałem wszystkie trzy finałowe na raz. Wiem jak on wyglądał z mangi i dlatego tak specjalnie mnie do niego nie ciągnęło - liczyłem, że sobie mimo wszystko odpuszczą to co się wydarzyło w oryginale, ale no cóż...

#inuyashiki - na początek będzie po krótkim podsumowaniu każdego z odcinków 9-11, a później parę słów o całej serii i co o niej sądzę. Ogólnie jednak raczej będą to mieszane uczucia, bo ma parę fajnych elementów ale równie dużo strasznych głupot i problemów.

Odcinek 9:
Pierwsza masakra wypadła całkiem spoko, chociaż poruszające się tłumy w CG i to na bliskim planie nie wyglądają najlepiej. W środku odcinka jednak sporo nudy, do budowania napięcia doszło dopiero ponownie tuż przed samą końcówką. Ogólnie mam wrażenie, że w tym momencie autor nieco przegiął z dehumanizacją Hiro - szczególnie jego tekst, że "zawsze nienawidził tego kraju" jest aż zbyt edgy. Na plus panorama i cała scena ze spadającym samolotem. Poza scenami ludobójstwa, właściwie nic się więcej w odcinku nie działo - główny antagonista po prostu kontynuuje swoją krucjatę.

Odcinek 10:
Spadające samoloty w CG wyglądały obrzydliwie źle - nawet nie chodzi o ich wygląd, ale animacja + totalnie nierealistyczny sposób pikowania w dół zaprzeczający prawom fizyki... no tak nie powinno się tego robić. Ciekawe jakie byłyby reakcje, gdyby ten odcinek był wypuszczony 9/11, jakby seria wychodziła parę miesięcy wcześniej. W tym odcinku tytułowy bohater także pierwszy raz bierze naprawdę czynny udział w powstrzymywaniu działania Hiro próbując uratować tylu ludzi ilu tylko może. Na minus jeszcze totalnie niepasująca muzyka do niektórych scen. No i sam pojedynek Shishigami vs Inuyashiki był całkiem ok (ale zdecydowanie nadużywano CG, które miejscami wyglądało absolutnie paskudnie, szczególnie tła przypominające wczesne PS2, czy innego GameCube). Najlepszą sceną w odcinku była ta, gdzie ratuje swoją córkę oraz inne osoby, które jeszcze może po tym jak na głowę im spadły wielotonowe kolosy.

Odcinek 11:
Na początek mamy konfrontację Inuyashikiego z rodziną po tym jak jego wizerunek jest publikowany we wszystkich mediach - nie da się ukryć, że jawne uratowanie kilkuset osób musiało stać się rozpowszechnioną informacją. Tak całkiem na boku myśl, ale jego syna w ogóle mogło by w tej historii nie być tak całkiem serio patrząc, bo nie pełni on praktycznie żadnej roli. Natomiast spotkanie Ando z Hiro jest bardzo ciekawe, szczególnie, że ten drugi po spotkaniu twarzą w twarz z głównym bohaterem oberwał dość mocno: brakuje mu obu rąk oraz połowy osłony jednostki centralnej (głównie to co jest tutaj interesujące to, że autor postanowił jeszcze trochę na koniec dać naszemu złoczyńcy odrobinę człowieczeństwa, ale jak dla mnie na to nieco zbyt późno na to - ale o tym parę słów za chwilę w ogólnym podsumowaniu). Also Trump - akurat tego, że będą mieli jaja przenieść tą scenę 1:1 do anime się nie spodziewałem, w sumie szanuję. Ale tutaj tym samym dochodzi do najbardziej absurdalnej rzeczy jaką autor wymyślił - ta cała asteroida to jest takie kuriozum. Chyba gorzej tego skończyć nie mógł. I jeszcze ten epilog, który jest kompletnie wyprany z emocji.

KRÓTKIE PODSUMOWANIE CAŁOŚCI

Po pierwsze muszę pochwalić za ogólny pomysł na serię, gdzie jeden z bohaterów jest przedwcześnie postarzały jak na swój wiek, mężczyzna po pięćdziesiątce, zawiedziony sobą oraz życiem jakie prowadzi. Dzieci niezbyt go szanują, w pracy wciąż tkwi na niskim szczeblu kariery, a na domiar złego wykryto u niego nowotwór płuc. Wszystko zmienia się jednak w momencie, w którym... zostaje ożywiony przez kosmitów, gdy z ich winy ginie w wypadku przez nich spowodowanym. Okazuje się, że zamiast organicznego ciała dostaje nowe, w znakomitej części mechaniczne, a do tego jest wyposażony w masę technologi mniej lub bardziej śmiercionośnej. Jednak nie jest to opowieść tylko jednego bohatera - na równi z tytułowym Panem Inuyashiki, miejsce w historii zajmuje Hiro Shishigami, nastolatek pozbawiony jakichkolwiek zasad moralnych i poszanowania dla ludzkiego życia. On także ginie z rąk nieuważnych kosmitów w tym samym czasie, a jego ciało zostaje odbudowane. Jednak tam gdzie - Inuyashiki stara się ratować ludzi aby podtrzymać swoje człowieczeństwo, Hiro ich morduje aby poczuć, że jednak wciąż żyje...

...i tak historia byłaby może i ciekawa, gdyby nie to, że po świetnym początku całość zalicza gdzieś od połowy gigantyczny zjazd w jakości (poza pewnymi fragmentami). Wszystko rozbija się o to, że serii brakuje "środka", ani Inuyashiki ani Hiro nie doczekali się lepszej eksploracji ich postaci, czy rozwoju. Od początku do końca to mniej więcej te same postacie, a wszelkie próby ich zniuansowania zostały momentalnie poucinane. Anime byłoby o wiele, wiele ciekawsze, gdyby dodać jednemu i drugiemu nieco odcieni szarości oraz rozmyć granicę między bohaterem, a złoczyńcą. To jednak się nie dzieje. Na dodatek sporo czasu jest stracone na totalnie oderwane i niepotrzebne ścieżki fabularne jak np. żywcem wyjęta z mangi Bakuman historia córki Inuyashikiego, która absolutnie nie pasuje do całości, ma zupełnie inny klimat, gdzie reszta potrafi być bardzo, ale to bardzo mroczna i krwawa, a tutaj dosłownie znikąd mamy wesołą i pozytywną historyjkę o spełnianiu marzeń... no to się nie dodaje. Brakuje też ciekawych postaci pobocznych, a część wydarzeń zdaje się nie mieć żadnej podbudowy i została wprowadzona tylko po to aby popchnąć fabułę (np. dwa razy gdy policja pojawia się aresztować Shishigamiego - obie te sceny nie mają absolutnie żadnego sensownego wytłumaczenia skąd w ogóle służby odkryły jego tożsamość oraz go odnalazły).

Właśnie największym pozytywem serii są zdecydowanie momenty, w których się dzieje i obu bohaterów podejmuje akcje. Zwykle krew, szczególnie po stronie Hiro, leje się gęsto i ludzie giną całymi dziesiątkami - do tego reżyseria tych fragmentów jest naprawdę porządna. Jednak między nimi jest całe mnóstwo przestojów oraz dłużyzn, które po prostu nudzą. Dochodzi do tego samo zakończenie, które właśnie takie jest - wyprane z emocji, nudne, nie mówi nam niczego, nie wynika wprost z prowadzonej opowieści. Nie pozwala nam się nawet w odpowiedni sposób pożegnać z tym światem, zostawiając nas z uczuciem, które najlepiej podsumować: "I co, to już tyle? To jest koniec? Ok, meh.".

Bardzo nierówna jest też oprawa wizualna, gdzie czasem mamy naprawdę rewelacyjne sceny, a do tego w wielu miejscach elementy CG są wykonane więcej jak poprawnie i w żaden sposób nie rażą. Jednak im bliżej końca serii tym gorzej z CG, w jednej scenie, która ma stanowić pewien punkt przełomowy, miejscami niska jakość modeli wybija bardzo mocno. Szczególnie jeżeli chodzi o tła, twórcy pewnie uznali, że skoro obaj bohaterowie szybko się poruszają, to nie muszą dawać o nie żadnej troski... jednak gdy widzi się zwykłe graniastosłupy z kolorowymi prostokątami w miejscach okien. Nawet bez specjalnego teksturowania - ot jednostajny kolor, no nie wygląda to najlepiej. Miejscami także miałbym pewne zastrzeżenia co do działania fizyki pewnych obiektów, ale to już pomniejszy problem.

O muzyce też wiele powiedzieć nie mogę, poza tym, że przez większość czasu po prostu była. Kilka utworów było niezłych, szczególnie tych bardziej elektronicznych, ale nic więcej. Natomiast bardzo dostarczył opening, który był absolutnie rewelacyjny, zarówno od strony tego jak świetną i pomysłową animację w nim użyto, a także muzyka jest świetna, znakomicie wprowadza do klimatu całej serii.

Podsumowując, seria była po prostu ok. Nie powaliła mnie na kolana, tym bardziej, że znałem mangę - co prawda liczyłem na to, że autorzy anime pokuszą się na pewne zmiany oraz poprawki względem oryginału, ale nic takiego niestety nie miało miejsca. Zdecydowanie z tego tematu można by wyciągnąć o wiele więcej niż to co tutaj osiągnięto.

A i mały plusik za świetne cameo Donalda Trumpa.

#anime #jaqqubizarrecontent
jaqqu7 - Nie miałem zbyt dużo czasu ostatnio, żeby nadrobić odcinki Inuyashiki, więc ...

źródło: comment_bBWFsW5JodwgBQD4nBstWVeUBX39fQOA.jpg

Pobierz
  • 9
Anime byłoby o wiele, wiele ciekawsze, gdyby dodać jednemu i drugiemu nieco odcieni szarości


@jaqqu7:
Przecież dziadek w tej bajce jest typem człowieka, który całe życie przeżywa nie łamiąc swoich zasad. Robi wszystko co dobry obywatel powinien robić, nie wykazuje inicjatywy, nie chce zmian, żyje sobie swoim spokojnym życiem nie wadząc nikomu i nie wybijając się ponad innych. Jak chciałbyś nadać mu szarości? Nie wiem pokazać, że strzelał do innych żółtych
@jaqqu7: Dosyć słaba seria. Pomyśleć, że miałem całkiem wysokie oczekiwania, a dawno się tak nie zawiodłem na serii. Sam dałbym 5/10, bo jednak całość wypada troszkę lepiej niż suma części składowych.
@jaqqu7:

Kilka utworów było niezłych, szczególnie tych bardziej elektronicznych, ale nic więcej.


Co za bzdura. W anime jest cover jednego z najlepszych klasyków muzyki elektronicznej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Killeras: Co do pierwszego zarzutu: coś w okolicach starcia z gangsterami się ruszyło i Inuyashiki nie był taki wybaczający i miły. Można było to tutaj w tę stronę pociągnąć. Z drugiej zaś strony ponownie - "przemiany" Hiro były aż nazbyt gwałtowne miejscami: aaa zabije wszystkich, a jednak nie bo dziewczyna prosi, aaa jednak zabiję wszystkich. Plus samo jego stwierdzenie w 9 odcinku, że "aaaa, zawsze nienawidziłem tego kraju". No trochę było
nie był taki wybaczający i miły


@jaqqu7: jak on dawał się cały czas im #!$%@?ć aż nie włączył mu się autopilot i nie zrobił roboty xD

"przemiany" Hiro

on chyba miał być taki edgy kidem z bipolarem xD
@Killeras: Aż zbyt egdy był - niby coś tam autor próbował z nim robić (np. ten sen o krwawiącym palcu), ale to mało było i nie miało jakiejkolwiek logicznej kontynuacji.