Aktywne Wpisy
KingaM +73
Serio, #orange? Przecież to święto ma głębokie znaczenie religijne dla wielu osób, a Wy postanowiliście robić z tego jaja dosłownie i w przenośni. To jest jakieś kurwskie lekceważenie wolności religijnej i świętości tradycji. Co będzie następne? Cyfrowe noszenie palm w Wielki Tydzień? Albo cyfrowe chodzenie na msze? Może e-palenie ziółka przez rastuchów które przecież jest ich sakramentem albo darmowe gigabajtu z okazji obalenia reżimu.
Ja wiem, że to tylko zabawa
Ja wiem, że to tylko zabawa
ZenujacaDoomerka +254
W ogóle fascynuje mnie istnienie osób co kochają Marvela i star wars.
Tych ludzi się powinno od społeczeństwa normalnego odseparować.
To nie są normalni ludzie. Normalny dorosły nie idzie oglądać filmu o tej samej treści po raz tysięczny i mówi wow ale super.
Ciągle to samo - jest bohater, drama a potem znów dobro zwyciężyło xD
To są jakieś uposie po prostu a nie ludzie. Jedyne do kogo to może przemawiać to
Tych ludzi się powinno od społeczeństwa normalnego odseparować.
To nie są normalni ludzie. Normalny dorosły nie idzie oglądać filmu o tej samej treści po raz tysięczny i mówi wow ale super.
Ciągle to samo - jest bohater, drama a potem znów dobro zwyciężyło xD
To są jakieś uposie po prostu a nie ludzie. Jedyne do kogo to może przemawiać to
chodzi o #katolicyzm
jeśli mąż bije żonę to jest to grzech?
jeśli kłócę się z szefem to jest to grzech?
jeśli upijam się codziennie to jest to grzech?
domyślam się, że tak; czyli teraz jedyne co muszę zrobić to znaleźć księdza, który da mi rozgrzeszenie i już wszystko jest ok? uklęknę, coś sobie tam porozmawiamy, on stuknie w drewno dwa razy i to tyle? teraz już mogę umierać i mnie Jezus przytuli, mogę przyjąć komunię i takie tam?
przecież wewnętrznie we mnie się nic nie zmieniło. rozumiem, że człowiek uzewnętrzniając coś, co leży mu gdzieś tam na sercu może poczuć pewnego rodzaju ulgę. ale czy to nie powinno prowadzić do jakiejś głębszej refleksji? domyślam się, że tak -- ale nie wierzę w to, że 90% osób deklarujących się jako katolicy to robią. nie powinniśmy uogólniać, ale ludzie robią takie wrażenie.
wszechobecna w kościele obłuda zarówno ze strony księży jak i wiernych wysysa ze mnie energię i po prostu unikam tego miejsca kiedy tylko mogę. pamiętam jak na lekcjach religii rozmawialiśmy na temat mistycyzmu mszy. bardzo mi to imponowało, ale to nie ma przełożenia na rzeczywistość. mam wrażenie, że oni tam przychodzą tylko ze sobą rozmawiać, krzywo się patrzeć i odklepać formułki.
jeśli Bóg na prawdę istnieje to wierzę w to, że jest mądry i widzi co się dzieje w głowach tych ludzi. wierzę też w to, że zrozumie dlaczego wiele osób odwraca się od kościoła nie negując istnienia Boga. imo jedyna różnica między osobą, która tam nie chodzi a osobą, która przyszła sobie tam tylko posiedzieć jest taka, że ta pierwsza zaoszczędza godzinę czasu tygodniowo.
jakie są wasze przemyślenia?
Jednakże większość księży ma na to wielki zwis. Jadą spowiedź według formulki i tyle.
Z drugiej strony już kilka razy natrafiłem na księdza, który nie chciał mi dać rozgrzeszenia, bo nie chciałem zmienić swojego podejścia do
Księża to tylko ludzie. Jedni dobrzy w swoim fachu, drudzy nie. Wszystko i tak zależy, jak Ty do tego podchodzisz.
Tzn. Zakladajac, ze w ogole wierzysz w ten caly cyrk :)
nie przejmuj się innymi czy
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora