Aktywne Wpisy
PrzemyslawBabiarz +206
Popularność Taylor Swift jest dla mnie dowodem na to, że w czasach względnego dobrobytu, bez dużych życiowych problemów oraz naturalnych idoli świata kultury, ludzkość musi wytworzyć sobie ich substytut, bo inaczej głos ich pokolenia nic by nie znaczył, a ich egzystencja byłaby kompletnie bezsensowna.
Upraszczając maksymalnie to, co chcę powiedzieć, dzisiejsi przedstawiciele młodego pokolenia to głównie internetowi fajterzy srający się na fejsbukach o totalne gównosprawy jak uwolnienie od męskiego patriarchatu (który tak naprawdę jest potrzebny i natura udowadnia to na każdym kroku) czy jakieś totalne bzdety jak dopisanie kolejnej płci do katalogu qwerty+.
Sama miałkość i nijakość tekstów i kompozycji utworów TS jest szokiem i ogromnym dysonansem poznawczym dla osoby wychowanej na prawdziwym popie i rocku lat 70. 80. 90. ubiegłego wieku, który muzycznie i tekstowo zjadał Taylor i wszystkie jej obecne koleżanki i kolegów na śniadanie. Wygląda to tak, jakby współczesne dzieciaki na siłę robiły z tej przeciętniary półboginię, żeby zabić próżnię własnej egzystencji.
Takim
Upraszczając maksymalnie to, co chcę powiedzieć, dzisiejsi przedstawiciele młodego pokolenia to głównie internetowi fajterzy srający się na fejsbukach o totalne gównosprawy jak uwolnienie od męskiego patriarchatu (który tak naprawdę jest potrzebny i natura udowadnia to na każdym kroku) czy jakieś totalne bzdety jak dopisanie kolejnej płci do katalogu qwerty+.
Sama miałkość i nijakość tekstów i kompozycji utworów TS jest szokiem i ogromnym dysonansem poznawczym dla osoby wychowanej na prawdziwym popie i rocku lat 70. 80. 90. ubiegłego wieku, który muzycznie i tekstowo zjadał Taylor i wszystkie jej obecne koleżanki i kolegów na śniadanie. Wygląda to tak, jakby współczesne dzieciaki na siłę robiły z tej przeciętniary półboginię, żeby zabić próżnię własnej egzystencji.
Takim
pieknylowca +232
Post napisany z wyrzutem jakby jedyne co można by robić to iść upamiętniać najbardziej tragiczne powstanie w historii które nic nikomu nie przyniosło oprócz ogromu ciepienia. Tutaj w tym kraju to nie można się cieszyć. Tu ma być jeden wielki korowód tragizmu i martyrologii. #historia #warszawa #polska #taylorswift
Co zrobić by zaakceptować swój wygląd, siebie? Mam z tym ewidentnie problem. Kiedyś byłem grubasem, aktualnie 40kg lżejszy, ale wiadomo, wszystko z człeka nie zniknie, a grawitacja to #!$%@? i co nieco nadal wisi. Nie lubię swojego ciała, nienawidzę. Zjechałem przez pare lat z rozmiarów XL do S. A i tak jak stoję przed lustrem to widzę skórę na brzuchu, na cyckach. Dalej jestem mentalnym grubasem. Są święta, wiadomo, więcej się zje, bo wszystko takie #!$%@? dobre. Wchodzę na wagę, widzę 3kg więcej i robię się zielony, bo wiem, że 2 tygodnie po świętach znowu będę jechał na 2 bułeczkach dziennie, byle znowu złudnie się czuć szczupło.
Dla innych pewnie wyglądam na szczęśliwego człowieka, fajnie wygląda dobrze się ubiera (wyrobiłem sobie już to, kiedyś chodzenie w byle szmatach, byle luźne, teraz wszystko #!$%@? dopasowane), a tak na prawde jestem #!$%@? nieszczęśliwym człowiekiem. Wieczna maska, wieczna gra.
Powiedzcie, jestem #!$%@?ęty? Wiem, że to pamiątka z przeszłości, szykany w szkole, wyzwiska ,,grubas'' (rzadko bo rzadko i od patologii, która teraz albo gryzie piach, albo pije pod sklepem), ale na dobrą sprawę od łaaadnych paru lat nikt mi nie zwrócił uwagi na mój wygląd, że ,,mógłbyś schudnąć mirku''. Teraz ciągle słuszę ,,WEZ TY #!$%@? WRESZCIE ZACZNIJ JESC BO JAK SZKIELET WYGLADASZ''
Ale zdziwiliby się jakby mnie zobaczyli na basenie. A na basenie nigdy nei bylem tak btw.
A Wy bardzo dajecie #!$%@? o to, co o Was ludzie mówią? Próbuję się ,,przełamać'' i zacząć ,,troche bardziej'' mieć #!$%@?, ale po prostu nie mogę.
Dlatego mało jem, niezdrowo się odżywiam. Wiem, że kiedyś to się na mnie zemści, ale nawet to mnie nie zniechęca.
Kiedyś myślałem, że jak będę, nie boję się użyć tego słowa, seksownie wyglądał bo różowe będą na mnie leciały.
I owszem, pod tym względem widzę, że jest inaczej bo zwracam uwagę dziewcząt. Ale co z tego, jak moje wewnętrzne #!$%@? mi i tak nie pozwala na totalny luz i pewność siebie. Bo myślę o tym, że mógłbym wyglądac jeszcze lepiej, w sumie to jakbym był jeszcze szczuplejszy, to na pewno jeszcze bardziej bym się jej podobał.
I taka #!$%@? mieszanina myśli w głowie sprawia, że tracę pewność siebie i nie raz już zostałem nazwany milczkiem,
Czuję, że nikogo nigdy sobie nie znajdę z takim podejściem do własnej osoby. Nikogo nie zaciekawię sobą, bo cały czas brak mi pewności siebie.
Z drugiej strony zachowałem się raz jak typowa... swinia. Kręciła ze mną dziewczyna. Fajna, miła, mądra. Ale gruba.
Wiecie co pomyślałem po pierwszym spotkaniu? Że po #!$%@? ja się tyle odchudzam, głodzę, żeby mieć grubą laskę?
No i nie mam żadnej laski. A jak były epizody z tymi ładnymi, szczupłymi to po jakimś czasie wychodziło moje #!$%@?.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że przy tym wszystkim w piciu jestem zawodnik nie do #!$%@?.
Na pusty żołądek potracię przepić kumpla 25cm wyższego i 60kg cięższego. Ba... po wszystkim wziąć do pod pachę i odprowadzić 2km do domu na autopilocie.
Ale komu ja tym zaimponuję... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz