Wpis z mikrobloga

No dobra, muszę przyznać, że ostatnio nieco się zagalopowałem. To znaczy: na koniec ostatniego odcinka zapowiedziałem, że dokładniej omówimy sobie kształtowanie się kanonu pism chrześcijańskich oraz, że zajmiemy się także tak zwanymi apokryfami, które, z różnych powodów, zostały odrzucone. Problem polega jednak na tym, że o ile to drugie jest w miarę wykonalne, to to pierwsze, hmmm…, wręcz przeciwnie. Nie uprzedzajmy jednak faktów. Dzisiaj omówimy sobie pozostałe kanoniczne pisma, a tych trochę nam jeszcze zostało. Temat kształtowania się kanonu też poruszymy, ale raczej będzie trudniej niż łatwiej bo nie jest to tak proste jak się wydaje. O samych tekstach będzie sporo. Wszystko wyjaśnię w trakcie.

Jedna z pierwszych wzmianek o czymś co dzisiaj nazywamy Nowym Testamentem pochodzi z listy Atanazego, biskupa Aleksandrii z 367 roku. Napisał on o zbiorze 27 dzieł, które uważał za wykładnie w sprawach wiary. W 397 roku synod kartagiński ujednolicił zbiory pism lokalnych kościołów afrykańskich, również przyjmując te 27 utworów za autorytatywne. Oczywiście ciężko ustalić kiedy dokładnie zaczął on obowiązywać w, przynajmniej, większości wspólnot, ale przyjmuje się, że Nowy Testament wykrystalizował się w IV wieku. Nie znaczy to jednak, że grupy chrześcijańskie nie podejmowały prób uporządkowania piśmiennictwa religijnego wcześniej. Idealnym przykładem może być, wspominany już w tej serii, Kanon Muratoriego, datowany na przełom II i III wieku. Nie był on jednak wówczas powszechnie aprobowany.

W II stuleciu wśród wspólnot chrześcijański krążyło mnóstwo tekstów z których znamienita większość nie została włączona w ramy Nowego Testamentu. Dzieła piśmiennictwa były wówczas kosztowne, z tego też powodu większość wspólnot dysponowała tylko jednym lub dwoma i na nim opierała kształt swoich wierzeń. Podejrzewa się nawet, że niektóre z pism które zostały uznane za kanoniczne, nie została jeszcze napisana (np. Drugi List Piotra, datowany na 100-150). Z tego też powodu poszczególne wspólnoty mogły się między sobą znacznie różnić. Wczesne chrześcijaństwo było czymś bardzo płynnym i niejednorodnym. Obdarzony darem perswazji lider mógł mocno zmienić poglądy jakiejś wspólnoty, bo coś takiego jak ortodoksja po prostu nie istniało. Natrafienie na jakąś ewangelię, list apostolski czy apokalipsę również mogło zmienić wierzenia całej wspólnoty. Jakby tego było mało to wiele wspólnot było po prostu izolowanych i nie miały nawet szansy ustalić niczego z „współwyznawcami” z np. sąsiedniej prowincji.

Był to poważny problem- bo nikt nie był do końca pewien co jest właściwe, a co nie, co dopuszczone, a co zakazane. Teksty krążące po wspólnotach były natomiast często sprzeczne ze sobą, co na pewno nie ułatwiało sprawy. Piszący pod koniec II wieku Ireneusz przyznawał, że większość wspólnot dysponowała tylko jedną ewangelią. Z tego tytułu często mówi się raczej o „chrześcijaństwach”, a nie o „chrześcijaństwie”. Było to zbyt różnorodne zjawiska aby sprowadzić je do wspólnego mianownika. W zasadzie jedyną rzeczą która łączyła różne grupy było przypisywanie jakiejś szczególnej roli Jezusowi. Co to była za rola, kim był Jezus, jak należy postępować, kto ma o tym decydować i na jakiej podstawie- to było dalekie od wyrycia w kamieniu. Co ciekawe, problem ten nie dotyczył tylko jakichś izolowanych wspólnot. Analizując pisma Ignacego Antiocheńskiego, wielu badaczy dochodzi do wniosku, że nie znał on tak fundamentalnych prac jak Ewangelia Jana czy Marka.

Stąd też różne nurty we wczesnym chrześcijaństwie. I tak judeochrześcijańscy ebionici bazowali na Mateuszu, marcjonici mieli Łukasza, Marek krążył wśród doketystów a Jan był czytany przez chrześcijańskich gnostyków. Wspomnijmy tylko, że po za tymi czterema istniało całe mnóstwo innych ewangelii. Rosnąca grupa zwana proto- ortodoksyjną odrzucała je, ale wiele wspólnot nic sobie z tego nie robiło. I tak wiemy na przykład o ewangeliach Egipcjan, Tomasza, Macieja, Piotra, 12 Apostołów, Bazylidesa czy Judasza. Zapiski Orygenesa, żyjącego i tworzącego na przełomie II i III wieku, świadczą o tym, że 250 lat po śmierci Chrystusa debata na temat kanoniczności pism trwała w najlepsze i była daleka od rozstrzygnięcia. On sam mimo iż, był po stronie proto- ortodoksów, uważał, że nie należy cenzurować innych pism, tylko omawiać je i szukać w nich zarówno prawdy jak i fałszu. Historia Kościelna Euzebiusza z Cezarei poświadcza, że dyskusje te były żywe jeszcze w IV wieku.

Ostateczna Lista Atanazego i tak nie została zaakceptowana przez wszystkich. I to nie tylko tych którzy zostali naznaczeni piętnem heretyków i, z biegiem czasu, wyeliminowani, ale także przez poważane kościoły. I tak na przykład kościół etiopski uznaje wszystkie 27 pism wymienionych przez Atanazego, ale ma jeszcze kilka dodatkowych. W kościołach syriackich używano NT bez Apokalipsy Jana i kilku listów, a za kanoniczny uznawano Trzeci List Pawła do Koryntian. Tak czy inaczej miażdżąca większość pism została odrzucona, a w wyniku późniejszych antyheretyckich kampanii, duża część została po prostu wymazana.

Na jakiej podstawie? Cóż, zdecydowana większość z nich była po prostu późniejszymi fałszerstwami. Nie oceniam tutaj prawdziwości ich treści, a jedynie fakt, że ich autorzy podawali się za ludzi którymi nie byli- na przykład jakie są szanse żeby Ewangelia Piotra, napisana w okolicach połowy II wieku była faktycznie dziełem Piotra? Musiałby on mieć grubo ponad 100 lat. Co do samej treści- poza Piotrem i Tomaszem, większość apokryficznych Ewangelii powstała później niż 150 rok. Szanse na to, że są odbiciem faktycznie istniejących tradycji, a nie próbą usprawiedliwienia czyichś poglądów teologicznych są więc nikłe.

Nie znaczy to jednak, że sprawę można przesądzić. Zwłaszcza, że część dzieł zebranych w Nowym Testamencie to także fałszywki, albo jak wolą je określać niektórzy badacze, pseudoepigrafy. O ile kanoniczne ewangelie są dziełami anonimowymi, a przypisywani im autorzy to tylko tradycja, to nie można tego samego powiedzieć na przykład o listach Pawła (poza 7 które badacze uznają za jego autentyczną twórczość). Dlaczego te Listy są zatem w kanonie? Bo pseudoepigrafy były czymś powszechnym w starożytności. Wiele dzieł o medycynie podpisywano mianem Hipokratesa, a twierdzenie Pitagorasa raczej na pewno nie jest jego. Tutaj jednak powraca pytanie- skoro apokryfy odrzucono bo są fałszywkami, to czemu w Nowym Testamencie znajdują się pseudoepigrafy?

O niskiej wiarygodności większości apokryfów już wspomnieliśmy, ale najważniejszym czynnikiem były decyzje całych generacji biskupów, teologów i uczonych. Po prostu część pism, mimo fałszywego autorstwa, uznano za wpisujące się w prawdziwą doktrynę. Słaba odpowiedź na pytanie prawda? Efekt arbitralnych decyzji, popartych jakąś dozą prawdopodobieństwa. To zresztą temat bardziej z pogranicza teologii. Jeśli chodzi o historię to cztery pierwsze ewangelie i kilka wczesnych listów uznano za świadectwo autentycznych tradycji- i na tej podstawie stworzono zarys doktryny uznanej później za ortodoksyjną. To co do niej pasowało miało szansę na znalezienie się w kanonie, to co nie, było odrzucane jako nieważne lub nieprawdziwe. Usatysfakcjonowani? Ja też nie. No i dlatego też kanon wzbudzał, wzbudza i będzie wzbudzał kontrowersje. Na zawsze.

No dobra, ale omówmy sobie pokrótce pozostałe, kanoniczne dzieła Nowego Testamentu. Zaczniemy od domniemanych listów Pawła, które, w myśl obowiązującego obecnie konsensusu, nie są jego listami a pseudoepigrafami. I tak list do Efezjan jest odczytywany jako świadectwo ewolucji wspólnot złożonych głównie z pogańskich konwertytów. Jawią się one jako stabilne, coraz liczniejsze i „docierające się”. Apokaliptyczne hasła o ponownym przyjściu i wielkich zmianach zostają zastąpione nawoływaniem do posłuszeństwa tradycyjnym hierarchiom. Podporządkowani powinni pozostać podporządkowanymi, ale ci o wyższym statusie powinni ich kochać, szanować i troszczyć się o ich dobro. Dotyczyło to nawet niewolników. Wbrew powszechnemu przekonaniu, znane nam dzieła z pierwszych trzech wieków chrześcijaństwa nie naskakują na instytucję niewolnictwa. Pierwsza znana nam chrześcijańska krytyka tej instytucji pochodzi dopiero z IV wieku.

Mimo, iż autor nie jest Pawłem to jest zaznajomiony z jego naukami a rozwinięte przez niego koncepty uznaje za ważne. Widać to zwłaszcza na przykładzie odkupienia grzechów przez mękę i śmierć Chrystusa. Podkreśla także przewodnią rolę jedności i łaski bożej w zbawieniu. Przedstawia punkt widzenia według którego łaska jest darem bożym, a nie czymś co dostaje się w zamian za dobre postępowanie. Zauważa także, że Chrystus zniósł różnice między Żydami a gojami. Wspólnota do której pisze jest lepiej zorganizowana, co widać choćby po nacisku kładzionym na znaczenie liderów w jej gronie. Podstawą jej trwania nie jest oczekiwanie na Paruzję, ale codziennie życie w myśl nauk Chrystusa. Największym zagrożeniem, zdaniem autora, nie są Żydzi czy państwo rzymskie a nadnaturalne siły, które pchają ludzi do czynienia zła. Widać tutaj inspirację nauczaniem wspólnot takich jak ta z Qumran. Z tego też powodu list datuje się zazwyczaj na przełom I i II wieku.

Obawę przed nadnaturalnymi siłami zła wyraża także list do Kolosan. Jest on zaadresowany do wspólnoty wywodzącej się przede wszystkim z pogańskich konwertytów. Język i styl w jakim został napisany jest znacznie bliższy listom uznawanym za dzieła Pawła i z tego powodu część badaczy uważa go za autentyk. Wspólnota do której się zwraca jawi się jednak jako daleko bardziej stabilna i ugruntowana. Po raz kolejny widać nawoływanie do posłuszeństwa tradycyjnym hierarchiom. Brakuje tu także, charakterystycznych dla Pawła, wzmianek o konflikcie z Żydami lub żydowskimi chrześcijanami. Problemem są teraz bliżej niesprecyzowani „fałszywi nauczyciele”, być może gnostycy. Poruszone tutaj problemy były raczej typowe dla wspólnot żyjących pod koniec I wieku, lub na przełomie stuleci.

Drugi List do Tesaloniczan także pisze o zagrożeniu dla wspólnoty, z tymże, jest ono bardziej namacalne i zdefiniowane. Autor mówi o wrogu, który wręcz uważa się za boga i za takiego się podaje. Póki co jednak, jest on powstrzymywany, ale niech tylko ten który go powstrzymuje ustąpi miejsca, a świat będzie świadkiem dantejskich scen. Na szczęście jednak nieprzyjaciel zostanie ostatecznie zgładzony przez Chrystusa. Każdy kto poprzez nieprzyjaciela również zostanie ukarany. Jedyną drogą do ocalenia jest właściwe postępowanie i utrzymywanie wspólnoty. Występują tutaj nawiązania do spraw poruszonych w I liście, dlatego też przypuszcza się, że autor wywodził się z kręgów bliskich tradycji świętego Pawła. Nieprzyjaciel o którym mówi list bywa identyfikowany z cesarzem Domicjanem, a z tego powodu list datuje się na lata 80.- 90. I wieku.

Oprócz tego mamy jeszcze trzy tzw. listy pasterskie, których autor twierdzi, że jest Pawłem. Dwa zaadresowane zostały do Tymoteusza a jeden do Tytusa. Ich przesłanie i problemy o jakich traktują są bardzo podobne. Ich motywami przewodnimi są kwestie przywództwa, właściwego postępowania i obawa przed „fałszywymi nauczycielami". Taka tematyka wskazuje, że zostały one napisane raczej w okresie późniejszym niż ten w którym działał święty Paweł. Co więcej teologia nie wygląda na pawłową. Rola Chrystusa jest przedstawiona jako zdecydowanie skromniejsza. Ogólny wydźwięk listu jest spokojniejszy, wspólnota którą opisuje autor wydaje się dobrze osadzona w swoich realiach (nawoływanie do posłuszeństwa wobec władzy) i jest pogodzona z ziemskim życiem (krytyka radykalnego ascetyzmu). Jest możliwe, że listy zostały napisane dopiero na początku II wieku. Kiedy Marcjon, zbierał dzieła apostoła w okolicach 140 roku, nie wspomniał on o tych trzech listach. Niektórym historykom daje to asumpt do twierdzenia, że zostały one napisane dopiero w połowie II wieku. Teoria ta, choć atrakcyjna, jest jednak odrzucana przez większość badaczy.

Zdaniem Freemana, gdyby nie przypisanie tych listów do Pawła, to raczej nie znalazły by się one w kanonie. Zawarta w nich teologia jest mocno uproszczona i nie wnosi wiele. Mimo to znalazły się w Nowym Testamencie i odegrały duża rolę jako zbiór zasad dla wspólnot chrześcijańskich. Co ciekawe, są w tym celu wykorzystywane do dzisiaj przez wspólnoty ewangelikalne, przede wszystkim pentekostalne. Widać w nich jeszcze jedną ciekawą rzecz- nacisk na znaczenie Pisma. Wraz z odejściem pierwszych generacji nauczycieli, wywodzących się jeszcze z kręgów apostolskich, pojawiło się tak wielu pomniejszych liderów, że rozeznanie się w tym kto "ma rację" stało się bardzo ciężkie. Z tego też powodu należy konsultować nauczanie z tradycyjnymi pismami- w kontekście listów chodziło prawdopodobnie o żydowską Biblię, ale z czasem rolę tę przejął z wolna kształtujący się kanon chrześcijański.

Idąc dalej mamy dwa listy które zostały przypisane Piotrowi. Ich autorstwo jest jednak sprawą kontrowersyjną. Z relacji Euzebiusza wiemy, że podobne wątpliwości miały już wspólnoty wczesnochrześcijańskie, zwłaszcza jeśli chodzi o II list, bo wszystkie znaki na niebie i Ziemi wskazują, że został on napisany kilkadziesiąt lat później niż pierwszy. Wydaje się, że w przypadku I jest większa szansa na to, że jest autentyczny, ale są dobre powody aby w to wątpić. Przede wszystkim chodzi o poziom greki, problemy wspólnoty (charakterystyczne raczej dla późniejszych grup niż tych w czasach Piotra), teologię (nieco podobną do pawłowej) i brak odwołań do historycznego Jezusa. Niektórzy badacze widzą jednak pewne związki z apostołem.

I List jest zaadresowany do diaspory w Azji Mniejszej. Z Dziejów wiemy, że Piotr wszedł w kontakty z judeochrześcijanami z tych regionów. Z tych samych Dziejów wiemy, że Paweł napotkał na opozycję w Galacji i odpuścił sobie wizytę w Bitynii. Na tej podstawie można doszukiwać się tam wspólnot chrześcijańskich które uznawały Piotra za swojego lidera. Nawet jeśli on sam nie napisał listu to istnieje szansa, że zrobił to ktoś z jego otoczenia, a podpisał się jako apostoł bo wiedział jak szanowaną figurą jest on wśród tych wspólnot. Wydaje się, że grupy te były w jakiś sposób zagrożone, a celem listów jest poprawienie ich morale i danie inspiracji.

List jest ciekawym miksem teologii judeochrześcijańskiej i pawłowej. Z jednej strony jest mocno osadzony w żydowskiej Biblii, o czym świadczą takie określenia jak „królewskie kapłaństwo”. Misja Jezusa jest tutaj również ukazana jako zapowiedziana przez proroctwa. Z drugiej jednak strony widać także inspiracje Pawłem- na przykład przy opisie zmartwychwstania jako aktu duchowego a nie materialnego. Tematem przewodnim listu jest nawoływanie do przetrwania obecnych przeciwności i nadejście czasów ostatecznych. Wszystkie niedogodności i cierpienia z jakimi zetknęli się wierni zostaną wynagrodzone. W międzyczasie wierni powinni zachowywać tradycyjny ład społeczny, który jednak powinien być oparty na wzajemnej miłości i szacunku.

Następny na naszej liście jest list przypisywany Jakubowi. Kwestia jego autorstwa jest dyskusyjna, a konsensusu wciąż brak. Część uczonych datuje zatem list na czwartą dekadę I wieku, inni na jego końcówkę. Głównym zarzutem krytyków jest greka, ich zdaniem zbyt wyszukana jak na prowincjusza. Ponadto autor przedstawia się tylko jako sługa boży. Czy Jakub, zwany bratem Jezusa, nie wspomniał by o swojej specjalnej relacji ze zbawicielem? I wymienił go tylko dwa razy w całym liście? Z drugiej jednak strony wiemy, że Jakub był przywódcą frakcji judeochrześcijan, a tekst jest tak zanurzony w judaizmie, że niektórzy sądzą, że w oryginale był to tekst żydowski a list jest jego chrześcijańską reinterpretacją. Co ciekawsze, wiemy, że list zawsze wzbudzał kontrowersje i nie znalazł się w kanonie Muratoriego a Orygenes i Euzebiusz wymieniali go jako niepewny. Został uznany za kanoniczny dopiero dzięki autorytetowi Atanazego Wielkiego i Augustyna z Hippony. Nawet jeśli nie jest autentycznym dziełem Jakuba to niezaprzeczalnie jest związany z jego otoczeniem albo wspólnotą.

List jest pełny ekshortacji, tj. napomnień i nawoływań do poprawy. Większość z nich jest oparta na żydowskiej Biblii, ale część nosi znamiona wpływów jakiegoś dzieła zawierającego spisane słowa Jezusa, być może Q. Czy autor znał spisane Ewangelie? Nigdzie nie mówi tego wprost, na dodatek jego głównym celem nie jest przedstawienie Jezusa i jego roli, ale stworzenie wzorców postępowania opartych na jego naukach. Wspólnota będąca adresatem nie jest prześladowana, ale spotyka się z dyskryminacją zwłaszcza ze strony bogatych oponentów. Autor wzywa do pokładania nadziei w Bogu, nie przejmowaniu się ziemskimi bogactwami i oddaniu się pracy u podstaw. Uważa również, że sama wiara to za mało i musi być poparta postępowaniem, co stoi w sprzeczności z nauczeniem Pawła o niezasłużonej łasce. Nie wiadomo czy był to celowy zabieg mający zaprzeczyć poglądom Pawła (co pasowałoby do tego co wiemy o jego relacjach ze wspólnotami judeochrześcijańskimi) czy autor po prostu wyraził swój pogląd. Ciekawostka: z tego właśnie powodu Luter domagał się wyrzucenia tego listu z kanonu.

Pozostaje nam jeszcze list Judy, napisany prawdopodobnie w okolicach 90 roku. Autor podaje się za Judę, brata Jakuba, ale brakuje nam podstaw aby uznać te twierdzenia za zasadne. Tematem przewodnim listu jest zagrożenie ze strony „onych”, którzy wkradli się do wspólnoty i zagrażają wierze. Wers po wersie mamy do czynienia z krytyką niecnych postępków rzeczonych „obcych”. Do tej pory nikomu nie udało się ułożyć przekonywującej teorii dotyczącej tego co miał na myśli Juda. Bardzo podobna tematyka zostaje poruszona w Drugim Liście Piotra, w którym kościół jawi się już jako w miarę zorganizowana instytucja, próbująca określić rdzeń swoich wierzeń i obronić się przed tymi którzy głoszą "fałszywe" nauki.

No i last but not least, Apokalipsa Jana, dłuższa niż listy i wymagająca nieco więcej uwagi. Była ona chyba najbardziej kontrowersyjna ze wszystkich dzieł które zostały zaakceptowane w Nowym Testamencie. O ile Zachód był przychylniej nastawiony do Apokalipsy, o tyle na Wschodzie przez długi czas odmawiano jej znaczenia. Trzeba było autorytetu Atanazego żeby została ona zaakceptowana. Co jakiś czas dyskusja na jej temat powracała. W Europie miało to miejsce np. w trakcie reformacji. Wielu protestantów odrzucało ją lub umniejszało jej znaczeniu. Dopiero w czasach współczesnych zmieniło się generalne nastawienie do Apokalipsy, ale to raczej ze względu na rolę jaką odegrała w kulturze niż na zmianę podejścia co do samego tekstu.

Na czym polega problem? Apokalipsa ma się do reszty kanonu jak pięść do nosa. O ile po reszcie prac, też nie pozbawionych sprzeczności, niejasności i niedopowiedzeń, widać proces ewolucji wspólnot chrześcijańskich, ich wierzeń, instytucji, sytuacji w szerszym kontekście o tyle… nie bardzo możemy dopatrzeć się tego w dziele Jana. Słowo apokalipsa oznacza ujawnienie/ odkrycie, zazwyczaj poprzez wizję. Apokalipsa nie musi oznaczać końca świata, ale zawsze jest zapowiedzią daleko idących zmian. Wizja jest zawsze pełna mistycznych symboli, odniesień, fantastycznych stworzeń i nieprawdopodobnych wydarzeń. Większość wątków przewijających się u Jana można znaleźć także w Starym Testamencie. Znamienny jest na przykład obraz Boga, ukazanego jako surowy sędzia, a nie współczujący Ojciec.

Apokalipsa jest odczytywana jako ostateczne ukazanie Jezusa jako zapowiedzi końca świata i nadchodzącego sądu który obejmie wszystkich. Wnikliwe wczytywanie się w Apokalipsę i szukanie w niej sensu i ukrytych znaczeń jest jednak bardzo trudne, a w zasadzie niemożliwe. Większość autorów prędzej czy później grzęźnie w fantazjach, interpretacjach, reinterpretacjach i próbach znalezienia połączeń między tekstem a historią lub obecną rzeczywistością. Z tego powodu Freeman opowiada się za odczytywaniem jej tylko w kontekście epoki w której została napisana.

Autorstwo pracy jest niepewne. Twórca podpisuje się jako Jan. Został on utożsamio
niedoszly_andrzej - No dobra, muszę przyznać, że ostatnio nieco się zagalopowałem. To...

źródło: comment_qvOK4eTFaoFhyiLyy7QLmUyfr8HbMd49.jpg

Pobierz
  • 14
  • Odpowiedz
@niedoszly_andrzej: Piszesz o ogniskach herezji w Afryce, ale katarzy jako heretycy przetrwali w Europie dość długo. No i byli wilkiem problemem dla papiestwa, które głosiło religię miłości, skoro przeciwko nim ogłoszono aż krucjatę.
  • Odpowiedz
@Kempes: ale jak to się ma do tego o czym jest tekst? Coś takiego jak Watykan nie istnialo, katarów też nie było, kanonu nawet nie było. W ogóle chrześcijan na zachodzie mało było a główna akcja toczyła się się na wschodzie.

Problem zupełnie na czym innym polegał- na niemożności zdefiniowaniu ortodoksji i na próbach jakie podjęto aby to zrobić i czemu wywoływało to takie obiekcje i nie przestało wywoływać nawet
  • Odpowiedz
@niedoszly_andrzej: Napisałeś, że "Ostateczny kres tych wspólnot nastąpił dopiero z wraz ze świtem ery islamu" co w kontekście katarów nie jest prawdą. Chyba, że miałeś na myśłi tylko tereny północnej afryki.
  • Odpowiedz
@Kempes: przecież to chyba jasne, że nie miałem na myśli, że nadejście islamu oznaczało koniec powstawania nowych ruchów religijnych w obrębie chrześcijaństwa.

Samo to sformułowanie jest dla mnie jasne bo przecież południe Francji nigdy nie stało się częścią świata islamu.

Islam na Bliskim Wschodzie, na dłuższą metę, położył kres wspólnotom chrześcijańskim które nie załapały się na ortodoksjyjny kanon.
  • Odpowiedz
Islam na Bliskim Wschodzie, na dłuższą metę, położył kres wspólnotom chrześcijańskim które nie załapały się na ortodoksjyjny kanon.


O to mi chodziło. Nie wiem, może faktycznie to zawiłe napisałem w oryginale.
  • Odpowiedz
@niedoszly_andrzej: No może faktycznbie, źle odczytałem twoej intencje.
A w kontekście podejmowania przez muzułmanów obrzędów chrześcijan, słyszałem że muzułmańskie składanie modłów poprzez klękanie i pochylanie ciała też jest wzięty od wczesnych chrześcijan.
  • Odpowiedz
@Grewest: Idę o zakład, że istnieją, ale na tyle ile się orientuję to wszystkie główne tradycje (katolicka, protestancka, prawosławna, etiopska, ormiańska, koptyjska i syriacka) uznają te same 27 ksiąg za kanoniczne (najwyżej mają bonusowe).
  • Odpowiedz
@niedoszly_andrzej: Przypomniała mi się książka Aleksandra Krawczuka o Julianie Apostacie, który, z tego co pamiętam, nie prześladował chrześcijan fizycznie, ale właśnie zezwalał na powrót heretyckim biskupom etc.
  • Odpowiedz
" > No dobra, ale omówmy sobie pokrótce pozostałe, kanoniczne dzieła Nowego Testamentu. Zaczniemy od domniemanych listów Pawła, które, w myśl obowiązującego obecnie konsensusu, nie są jego listami a pseudoepigrafami. I tak list do Efezjan jest odczytywany jako świadectwo ewolucji wspólnot złożonych głównie z pogańskich konwertytów. "

@niedoszly_andrzej: Nie wiadomo czy ten konkretny list ejst domniemany, sprawdzilem i cos takiego znalazłem:

Dowody przemawiające za autorstwem Pawła są
  • Odpowiedz