Wpis z mikrobloga

Pracuje na taxowce w irlandii w malym miasteczku gdzie jest duzo polakow. W zeszła sobote około 4 w nocy dzwoni jeden z nich zebym podjechal i ich wzial do domu.
Dojezdzam i wiem ze kurs bedzie okolo 20e. Wsiada 4 polakow i jeden z nich pierwsze slowa do mnie to "ale jedziemy bez licznika za 2 dychy". Ja juz lekki #!$%@? bo znam ten typ. Sam kurs to okolo 20e ale za jedna osobe jest dodatkowe 1e wiec wiedzialem ze wyjdzie okolo 23-24.
Wiec mowie mu ze wlaczam licznik i zobaczymy ile bedzie. I sie #!$%@? zaczelo.
Ze wiecej niz dwie dychy to on nie da i ze to i tak duzo za 15 minut pracy otd itp. Jego kompani z tylu smichy chichy i sie w koncu #!$%@? i mowie mu zeby sie nie klocil o 3 euro skoro nawet jeszcze nie wie ile bedzie na koncu. Mowie mu zeby przwstal byc zalosny bo on tez chodzi do 0racy 8 mu za to placa a ja po jego dupe 0rzyjechalem o 4 w nocy i wioze go bezpiecznie do domu. I ze jest zenujacy. No #!$%@? mi skale. #!$%@? jedziemy. On #!$%@?. Cale 15 minut o tym 3 euro. Raptem 1 euro na glowe. Dojechaliśmy wyszlo 24e. Gosc sie pyta czy moze byc 20e jak sie umawialiśmy. Ja juz nie chcialem sie z nim uzerac wiec mu mowie dobra.

Dojezdzam do domu sprawdzam kanapy a na jego miejscu 50 euro.

Kanapy sprawdzalem przed tym kursem wiec na bank jego.
  • 5