Wpis z mikrobloga

Boże, nie sądziłem, że studiowanie może być aż tak śmieszne, jeśli wykładowca nie ma kija w dupie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Gównokierunek, pierwsze ćwiczenia organizacyjne z jednego z ważniejszych przedmiotów. Prowadzący ogólnie omawia zasady i wszystkie pierdoły typu "po co tu jesteśmy i co tu będziemy robić". W pewnym momencie zeszło na to, że po moim kierunku to zasadniczo w tym kraju to nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem, a do tego bez kozery stwierdził, że na uczelni panuje wszechobecny burdel i w zasadach, i w organizacji, i w usosie, i we wszystkim innym.

No i dochodzimy do momentu, gdy gościu czyta listę, gdzie w grupie mam anonkę o nazwisku, które zawiera w sobie słowo "Burdel" (tak, wiem, w #!$%@? źle jest podawać personalia, ale bez tego historia straci sens, trudno). Gościu się zmieszał i zaczął się wycofywać, że on nie wiedział, nie chciał obrazić i w ogóle takie #!$%@?. Ale zebrało mu się na śmieszkowanie - postanowił rzucić sucharową anegdotką, jak na typowego janusza nauczania przystało ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

Przebiję jednak ten nietakt innym faktem - w Krakowie jest językoznawca o nazwisku "Fiut". Dobrze jednak, że to czasem człowiek najpierw pomyśli, zamiast bezwiednie palnąć jakąś głupotę, bo chciałem powiedzieć, że przebiję panią "Fiutem" (tutej zaczął się sam śmiać z własnego żartu), to zaraz by mnie komisja etyki pracy i prokurator ścigały, matkobosko, co by tu się działo, jezusmarja


Śmiechom nie było końca. I tak to się żyje na tej studbazie. ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

#studbaza #heheszki #studia