Wpis z mikrobloga

Ehhh... nie zazdroszczę osobom idącym do szkoły. Wiedzcie, że wśród Was znajdzie się ktoś, kto będzie miał konkretnie przeje*ane i przejdzie piekło. Wiem to z autopsji. Ale wiecie co? Miejcie to w dupie, nie załamcie się! Sam przeżyłem 4 letnią katorgę (technikum) i przeżyłem, ba prawdopodobnie to mnie ukształtowało, więc jest dobrze.
BTW. Podzielę się pewną historią, która pomimo, że była czymś strasznym to wspominam ją z nostalgią i uśmiechem. Trzeci miesiąc pierwszej klasy technikum. Dzień jak co dzień, drobne i większe przytyki do mojej osoby, a ja zachowuję kamienną twarz. Nagle jedna z klasowiczek (typowa gwiazda i lider) stwierdza na głos przy klasie i wychowawcy, że nie uprawiałaby ze mną seksu nawet za 2 tysiące. Wiadomo wszyscy śmiech itp. I nagle coś we mnie pęka, spoglądam na "koleżankę" i wygłaszam głośno mowę - "Dość śmiałe stwierdzenie jak na osobę z twoją reputacją. Nie zabraniam Ci wyrażać opinii, lecz dziewczyna o opinii prostytutki nie jest specjalnie wiarygodna." (nie jest to dokładny cytat) Cała klasa szok, owa dziewczyna wstaje podnosi torbę i wychodzi trzaskając drzwiami. Następne dwie godziny mijają, ze szkoły wychodzimy przed 16 i widzę, iż przed bramą główną czeka na mnie "dziewczyna o wątpliwej reputacji" wraz z Armią Mordoru (4 dresów). No, ch*j idę, spi*rdolić nie ma gdzie, więc trzeba nacierać. Idę spokojnie z kamienną mordą, dresy mnie otaczają, przypierają do ogrodzenia (dwóch trzyma, jeden patrzy, z kolei inny napie*dala mnie w brzuch). Staram się bronić, więc kopie bijącego w brzuch. Teraz zaczyna się akcja, wszyscy równo mnie napieprzają, po chwili przestają i patrzą. Ja jako największy kretyn na świecie wstaję z ziemi półprzytomny z zakrwawionym ryjem i cytuję Kapitana Amerykę. Ku*wa mirki, wyobraźcie sobie chłopaka (170 cm, szczypior), który chwiejąc się na nogach mówi - Mogę tak cały dzień! Ja pie*dole, nie wiem co mi odj*bało! Chłopcy szykują się by dać mi kolejną porcję, ale z piekarni obok szkoły wyskakuje młoda sprzedawczyni i krzyczy, że dzwoni na policję. Wiadomo orki wsiadają do BMW i uciekają. Dziewczyna bierze mnie do piekarni, następnie prowizorycznie opatruje. Ja spadam do domu (dzięki Bogu rodziców nie ma i nie będzie przez najbliższe dni) i kuruje się przez dwa dni. Uwaga happy endu tu nie ma, bo nadal miałem #!$%@?, ale miałem świadomość, że chociaż raz dałem radę. :D
#witajszkolo #szkola
  • 4