Wpis z mikrobloga

Siedziałem sobie w kinie na Spidermanie i nagle wzięła mnie nieodparta chęć zapalenia papierosa. Co więc miałem zrobić, wyciągnąłem swojego Malborasa z paczki oblepionej wizerunkiem gnijących zębów i zapaliłem. Zaciągnąłem się mocno, a smród dymka rozleciał się po sali kinowej. Wszyscy milczeli. Nikt nie odezwał się słowem. Spokojnie paliłem więc dalej i muszę stwierdzić, że już dawno powinienem rzucić to gówno. Peta zgasiłem na ręce kobiety, która siedziała przy mnie. Zajęczała z bólu, ale wtedy wkurzony walnąłem ją w twarz.

- Co się drzesz suko, film oglądam. Patrzę jak człowiek pająk, #!$%@? czternastolatek lata na ekranie, skaczą po nim jak po worku ziemniaków, a mu nic nie jest. Tobie też nic nie będzie.

Ranę polałem jej resztką Pepsi, która mi została.

Film już się kończył. Słyszałem od znajomego, że będą dwie sceny po napisach. Fajne napisy, takie kolorowe. Puściłem soczystego bąka, niestety z kleksem. Ściągnąłem więc gacie i wytarłem dupę o włosy dziewczyny, która siedziała z przodu. Idiota ze mnie, bo nie pomyślałem, że będzie mi teraz śmierdzieć, a cała sala była zajęta. #!$%@? kazałem jej wyjść. I wyszła.

Napisy się skończyły, scenę pokazali. Na #!$%@? tyle czekałem, tego nie wiem. Ludzie zaczęli wychodzić, zostałem tylko ja i gość zbierający śmieci przy wyjściu.

- Napisy się już skończyły, czemu pan nie wychodzi? - krzyknął do mnie.

Podszedłem więc do niego i wlazłem do śmietnika, gdzie schowałem się cały i piszę teraz te słowa.

#pzantypisze #kino #spiderman
  • 1
  • Odpowiedz