Wpis z mikrobloga

@Von_Kupschtahl: Myślę, że kluczem jest zaakceptowanie swojego piwniczego stylu życia. Nie każdy musi być dynamiczny. Staranie się być na siłę takim jak inni rzeczywiście jest według mnie godne pogardy, podzielam to zdanie. Jeśli mimo wszystko komuś nie pasuje życie w piwnicy to według mnie warto spróbować i być tryhardem. Ważne żeby być szczęśliwym
@qetrw: Niektórzy mówią, że jak się "wyszło" z przegrywu to się nigdy w nim nie było. I się zawsze było jedynie kryptonormikiem, ale jak tak by to działało, to to czy ktoś jest przegrywem można by było określać jedynie po śmierci danej osoby, bo nigdy nie wiesz co się wydarzy.
@Tendonis: Według mnie to nie jest tak. Nawet największe dusze towarzystwa mają czasami gorszy okres i nie wychylają się wtedy ze swojej piwnicy :) Kazy ma inny temperament, osobowość i powinien dążyć to tego, żeby być szczęśliwym. Jeśli ktoś nie potrafi odnaleźć się w społęczeństwie, ale mu z tym dobrze to niech tak sobie żyje i tyle, nie jest przez to gorszy. Jeśli mamy zaś do czynienia z osobą, która czuje
@qetrw: No tak, bo przegryw to kwestia subiektywna. Ja sobie wegetuję w piwnicy i mi z tym dobrze, pogodziłem się z tym, że nie idzie mi z ludźmi, a nawet siebie polubiłem. Nawiązałem właśnie do kwestii tego, że niby nie da się wyjść z przegrywu. Oczywiście, że się da wyjść #!$%@? z przegrywu. Gadanie o tym, że się nie da to tylko puste frazesy sfrustrowanych ludzi, którzy w ten sposób starają