Wpis z mikrobloga

Całe nieszczęście zaczęło się w momencie, kiedy nie wpisano do umowy z Marcinem Dorną jednego zastrzeżenia - jeśli nie dostaniecie się na EURO 2015, tego pan nam nie zagwarantuje, kończymy kontrakt. Takiej klauzuli nie było i Marcin Dorna kontynuował związek, który się już chyba wypalił, gdzieś to małżeństwo trwało nie z rozsądku, a z musu. Im gorzej, im dłużej tym gorzej. Zaczęliśmy od porażki z Ukrainą grając bojaźliwie, w dodatku z Michałem Przybyłą w składzie. Wygraliśmy 1:0 z Finlandią i kto wie Andrzej co by było, gdyby nie fartowny gol Stępińskiego. W marnym stylu wygraliśmy ten mecz. Były także liczne spotkania z rywalami takimi jak Białoruś, Węgry, ponownie Ukraina i Czarnogóra. Niby nie przegrywaliśmy, ale gra była słaba. Żadna z tych drużyn na EURO nie pojechała. Potem nastąpiło przebudzenie i przywrócenie nam wiary po meczu, z rezerwowym składem Niemców. Troszkę była to zasłona dymna, wierzyliśmy, że można. Później fatalne błędy Wrąbla w przegranym meczu z Włochami sprawiły, że szansa na dobry występ oddaliła się, a kiedy obrona popełniała błędy z Czechami, fatalnie interweniując gdzieś no stremowana ostatnim sparingiem, te nasze szanse zmalały do minimum. Niektórzy mówili, że już wtedy odebrałem je Polakom, ale nie chciałem żeby tak było, choć nie wierzyłem, że coś się zmieni. Spotkanie z Niemcami troszkę dało nam nadziei, chociaż dale... dalecy byliśmy od zachwytu. W efekcie fatalnej gry ze Słowacją i błędach wszystkich zawodników jak mówił słusznie po tym meczu Mateusz Borek, komentator, szansę na awans były matematyczne. Zespół się nie przebudził, nie było zespołu. Nie było woli walki, dynamiki, szybkości, nie było drużyny takiej, jaką pamiętamy z eliminacji EURO 2015, z Milikiem, Zielińskim, Pawłowskim, Dąbrowskim... Marcin Dorna zapowiadał, że damy z siebie wszystko, że ci chłopcy to już international level, że zaprezentujemy się jak najlepiej. Gdzie jesteśmy dziś, wszyscy widzimy. Pożegnanie z EURO jest żenujące w wykonaniu Polaków, bo można się żegnać, ale po walce, której dziś w polskiej drużynie nie widzieliśmy. Filmiki "Łączy nas piłka" to zbyt mało, kiedy umiejętności nie staje. To jest tylko fragment większej całości, rozpocznie się narodowa dyskusja, bo przecież jeśli mamy rozpoczynające się rozgrywki Ekstraklasy i najlepszymi bramkarzami są trzydziestoletni Słowacy, no to ten marazm pogłębia się. Zarzuty, że nie ma myśli szkoleniowej, myślę że może trzeba ograniczyć naszą ligę, że trzeba wzmocnić konkurencję, ale na pewno nie ma sensu dalej tkwić przy tym, co jest. Zbliżają się EURO 2019 i Olimpiada w Tokio, pytanie co dalej? Dorna ma prowadzić reprezentacje młodzieżowe do końca świata? Wozić się na brązowym medalu sprzed 5 lat? Czy też zostać brutalnie zweryfikowany przez Ekstraklasę? Bo trzeba myśleć o przyszłości, być asertywnym, nie patrzeć na nazwiska. Żal, bo przecież jeszcze w poprzednich eliminacjach ta drużyna dawała Polakom radość. Żal, bo dorosła reprezentacja odzwyczaiła nas już od schematu otwarcie - o wszystko - o honor. To, że Portugalia wyeliminowała nas po karnych - szansa Abrahama na bramkę - to już zupełnie fragment innej opowieści. Coś jest dziwnego i trzeba to zmienić. Marcin Dorna, nie była to dobra decyzja, kiedy wystawiał Wrąbla to było dość uwłaczające wobec Drągowskiego. Marcin Dorna nie prowadził żadnego klubu, po skończeniu studiów od razu zaczął pracować z reprezentacjami młodzieżowymi. PZPN widział w nim zbawcę - był nim, bo dał nam brązowy medal mistrzostw Europy U17, ale dziś ani jemu ani polskiej reprezentacji nie po drodze. Coś się wypaliło w tym związku, nie ma już motywacji, apelowanie do profesjonalizmu nic nie daje, nie jesteśmy nigdzie, jesteśmy w tym miejscu, w którym byliśmy, gdy Marcin Dorna obejmował polską kadrę.

(Ja myślę że im wcześniej nastąpią znane... zmiany tym lepiej będzie dla naszej reprezentacji, widać dobitnie, że Marcin Dorna nie dociera już do zawodników, nie potrafi nawet dobrze poprowadzić treningu.)

Andrzej, ale chyba też gdzieś już to wszystko dla niego obojętne, nie wystawił Drągowskiego, nie wystawił Bielika - szansa, na spalonym Stępiński - nie zajmował się, dawał sobą manipulować, stawiał na ulubieńców. Owszem, niepuszczony Zieliński, niepuszczony Milik, ale to w niczym nie tłumaczy, są młodzi ludzie, po których może trzeba było sięgnąć, może trzeba było zaryzykować z Bielikiem, może trzeba było wcześniej postawić na Murawskiego lub Kubickiego kosztem Dawidowicza. Nie ma specjalnie dużego wyboru, ale jeśli jest filing, jeśli jest czucie, są chęci - widać, że tego w polskiej drużynie nie ma. Graliśmy jak wypaleni, graliśmy żenująco, nic nie tłumaczy takiej postawy, nawet samo zaangażowanie, które dzisiaj było mizerne w wykonaniu Polaków, żal było patrzeć na to pożegnanie z EURO. Żegnamy się w żenująco słabym stylu.

(Ze wstydu to naprawdę można by się schować do drewnianego domku.)

Powiem szczerze, że dawno nie widziałem tak słabo grającej reprezentacji Polski i to nie w tym dzisiejszym meczu, ale również w poprzednich spotkaniach. Własna publiczność, 15 tysięcy ludzi, wielkie oczekiwania, fantastyczna atmosfera, pragnienie, marzenie uszczęśliwienia gdzieś tych kibiców i taki marazm, marazm, marazm, który nic nie wnosi, nic nie daje, tylko wciąż jesteśmy rozczarowani, zdegustowani, choć jak kibice wierzymy, że coś się zmieni. Musi się zmienić, bo gorzej już być nie może.

(Tak, a miało być lepiej, yyy... yyy... słynne powiedzenia Dorny, że krok po kroku będziemy lepsi, będziemy coraz lepiej grać...)

Że bez Milika i Zielińskiego i tak damy radę...

(Tak, tego nie było widać, postępu nie było widać, nie ma myśli w grze naszego zespołu.)

Pytanie, czy Marcin Dorna honorowo poda się do dymisji, czy też uda, że nic się nie stało - szansa Lipskiego na pożegnanie golem, ale broni Pickford. Za chwilę sędzia zakończy mecz w Kielcach, w którym Anglicy nie przegrywają, pokonują dzisiaj reprezentację Polski 3:0 po bramkach Gray'a, Murphy'ego i Bakera odpowiednio w 6, 69 i 82 minucie, i jeszcze jeden z ostatnich ataków Polaków, dwie minuty zostały doliczone, a więc potrwa to jeszcze minutę, choć być może zobaczymy jeszcze bramkę, bo ruszył tutaj do przodu znakomicie Swift, Swift! Ale ponad bramką Wrąbla. Rzut rożny, nie zamierzam pastwić się nad Polakami, bo myślę, że to nie jest ich wina. Ciekaw jestem, czy Marcin Dorna tę porażkę i to, że nie awansowaliśmy weźmie na siebie, czy będzie szukał usprawiedliwień, no ale gdzieś panie trenerze odpowiada Pan za to, że ten zespół wygląda jak wygląda. Dziś czy w poprzednich meczach. Jestem z biało-czerwonymi od wielu lat i zawsze przykro komentuje się takie mecze jak dzisiejszy, kiedy jesteśmy kompletnie bezradni w grze, pomyśle, w zasadzie we wszystkim. I to nie jest tak, że z tej reprezentacji nic nie można wykrzesać, po korektach, zmianach, po wprowadzeniu czy podziękowaniu kilku piłkarzom, wprowadzeniu innej grupy. To wszystko jest fragment większej całości, korupcji w polskim futbolu, bezsensownej decyzji przedłużenia kontraktu z Dorną, braku rywalizacji w polskiej lidze, ale to temat na inne opowiadanie, nie podsumowywanie pożegnania z Mistrzostwami Europy w Polsce. Ale nie zasłużyliśmy, z taką grą jak w ostatnich spotkaniach, nie zasłużyliśmy, bo na naszą grę żal patrzeć. Przegraliśmy ze Słowa... Słowacją, zremisowaliśmy ze Szwecją. Tak grając i zdobywając tak mało punktów nie ma co marzyć o tym, by skompromitować się, bo jeślibyśmy awansowali nie wiem czy nie skończyło by się to pogromem. W Kielcach po krajobrazie - trudno powiedzieć, że po bitwie - po bezradności, nicości żegnają państwa

(Andrzej Juskowiak)

i Dariusz Szpakowski.

#mecz #pilkanozna #reprezentacja
  • 5
  • Odpowiedz