Wpis z mikrobloga

Wiele razy miałem już taką sytuację, ale dzisiaj osiągnąłem szczyt #!$%@?. Generalnie nie jestem oazą spokoju, ale staram się stwarzać pozory... czy macie w naszych (polskich) supermarketach wrażenie, że ochrona za każdym #!$%@? razem bierze Was za złodziei? Ja rozumiem, że taka ich praca, ale są pewne granice. Nie można w spokoju zrobić zakupów po Pan ochroniarz bawi się z nami w chowanego. Przykład z dzisiaj... Ąszą, ide wzdluż głównej alei i rozglądam się po półkach w alejkach z prawej (no bo jak to tak z lewej..), aby znaleźć to czego potrzebuję. Po drugiej stronie krok w krok, jak odbicie lustrzane idzie P. Ochroniarz. Myślałem, że zrobi parę kroków i pójdzie gdzie indziej, ale gdzie tam, sztywno kroczy ze mną. Dla sprawdzenia doszedłem do końca alei, on razem ze mną i spotkaliśmy się w kosmetykach. Nie miał wyjścia, musiał się ze mną minąć. Oczywiście wzrok jak gdyby nigdy nic, ale jak już mnie minął, obejrzałem się a on już odwrócony skanuje mnie od góry do dołu. Żebym ja jeszcze stwarzał pozory złodzieja, czy dresika, a tu kulturka bo po pracy. Nie zachęcają klientów...

#zakupy #sklep #polska
  • 4