Aktywne Wpisy
RobertPupica +332
2.5h trwała moja podroz komunikacja publiczna do rodziców, autem jadę 20min xddd just use komunikacja publiczna broooo taniej a czas prawie ten sam!
PiccoloColo +75
Mam info z pierwszej ręki. Siora Jacka rozpoznaje, ale nie idzie łatwo, bo twarz zdeformowana.
Niedaleko mnie się krył xD
#jaworek
Niedaleko mnie się krył xD
#jaworek
Mój przyp. krzyk noworodka tuż po porodzie to jedna z cech wskazująca na poprawną akcję oddechową noworodka, za taki krzyk dziecko dostaje 2/2 za oddech w skali Apgar
Mój przyp. jest to tzw. próba wodna, mająca na celu stwierdzić, czy dziecko urodziło się martwe czy żywe; w skrócie: martwe - płuca toną, bo nie są upowietrznione; żywe - dziecko wzięło oddech, płuca są upowietrznione, pływają.
Mój przyp. proces rozkładu ciała przebiega w dwóch mechanizmach: autolitycznym - "wewnętrznym", po prostu tak się dzieje z naszym ciałem, że samo zaczyna się rozkładać, gdy przestaje być zasilane w tlen i składniki odżywcze, krótko - martwym; oraz gnilnym - "zewnętrznym", gdzie do rozkładu przyczyniają się bakterie i inne mikroby
Pozwolę sobie nie wrzucić zdjęcia ilustrującego ten podrozdział, gdyż nie chcę wyłapać bana, poza tym nie są to przyjemne rzeczy. Jeśli ktoś bardzo potrzebuje oglądać takie rzeczy, to spokojnie znajdzie w sieci.
Nie wiem, czy ta historia naprawdę miała miejsce, może to tylko miejska legenda powtarzana z ust do ust, ale na pewno jest "medycznie możliwa".
Kradnę tagi:
#szpitalnadoriel #medycyna
Pomyślałam sobie "kurczę, co za koleś mądra głowa, pewnie niezły content tworzył już wcześniej". No i nie myliłam się XD
Uwielbiam takich freaków. Pozdrawiam Cię colego z internetu XD
Dodam, że nie powątpiewam w historię Doriel, wręcz przeciwnie.
Do tego trochę słabe jest to, że autorka, która zapewnia, że historia jest prawdziwa, napisała w komentarzu pod nią
"Ja myślę, że ona zatrzymała poród sama, po prostu nie dała się urodzić temu dziecku... Myślę, że chodziła tak nawet ze 2 tygodnie"
a teraz jednak zmienia zdanie i przyznaje rację Tobie. To w końcu jak było? Czemu lekarka, która pracuje w szpitalu, w którym to się przecież wydarzyło, nie wpadła na to, że tak mogło być? Żaden pracownik szpitala na to nie wpadł, chociaż zrobiła się z tego jakaś szpitalna
@klinodaktylka: miałam swoje przypuszczenia, co do całej sprawy, które są się dużo mniej prawdopodobne niż to co przedstawił @romuald_t: . Tyle. Nie wpadłam na to, że tak mogło być. Masz rację.
Po to są sekcje sądowo-lekarskie, biegli i postępowanie
Nie odnosiłem się do komentarzy o tym, że nie można zatrzymać porodu, bo uważam, że nie dysponuję wystarczającą wiedzą na ten temat. Nie jest tak, że jak poród się zacznie to już na pewno dojdzie do skutku. Może tak być w przypadku dystocji barkowej, gdzie główka się rodzi, ale obręcz barkowa już nie może przejść przez kanał rodny. Sprawa bardzo poważna, wymaga interwencji położnika, bez niej ciężarna nie da rady urodzić płodu. Nie wiem, jaki w takiej sytuacji jest stan ciężarnej, ale nie sądzę, by była w stanie trwać tak przez tygodnie i zgłosić się do lekarza na własnych nogach - chociaż w medycynie, mimo krótkiego stażu, podobnie jak @ihuax, już mało rzeczy zszokuje. Po prostu wydaje mi się to nieprawdopodobne. Ale mogło być tak, że na wewnątrzmaciczne obumarcie płodu nałożyła się dystocja barkowa i pacjentka tak przechodziła kilka godzin (o ile to możliwe, ginekologia nie jest moją ulubioną działką). Poród można też zatrzymać lekami, ale wydaje mi się to mało możliwe w tym przypadku.
W ogóle przebieg porodu może być bardzo różny. W piśmiennictwie pojawia się coś takiego jak "poród uliczny", gdzie poród jest szybki, nagły i zaskakujący dla ciężarnej. Spotkałem się z barwnym opisem, że "podczas tzw. porodu ulicznego często dochodzi do urazów głowy noworodka przez uderzenie o dno muszli klozetowej". Ale postaram się więcej napisać na ten temat przy okazji dzieciobójstwa, gdzie ktoś o wiele mądrzejszy i bardziej doświadczony ode mnie powiedział "dzieciobójstwo po polsku to noworodek w odpływie toalety".
Co do wiarygodności @Doriel: na podstawie innych jej historii, które przeglądałem, nie mam żadnych zastrzeżeń. Niektórzy zarzucali, że z jej postów można się dowiedzieć, że jest młodym lekarzem, więc taka ilość historii jest na pewno zmyślona albo zlepiona z anegdotek innych lekarzy, bo nie może tyle rzeczy spotkać tak młodego lekarza. Może, ja jeszcze medycyny nie skończyłem (tu odpowiedź, czym się zajmuję :d), a ciekawych historii miałbym na dwa posty o objętości typowych Okruchów Życia. Od "próby samobójczej" przez zażycie kilkunastu tabletek preparatu multiwitaminowego, do upadku dzieciaka z huśtawki zakończonego patykiem penetrującym przez oko do pnia mózgu. A kontaktu z pacjentami miałem nieporównywalnie mniej od @Doriel, bo ledwie zajęcia kliniczne i parę praktyk wakacyjnych.
@ihuax: jeśli było tak, jak myślę, i ginekolog badający pacjentkę pomyślał podobnie, wtedy nie widzę powodu,