Wpis z mikrobloga

Epizod 22

Indygowa Liga

[ #pokemirko - tag z przygodami ] [ #pokemonyzzerem ] [ #ashgrey ]

tl;dr


Moja pierwsza Liga. Zobaczmy jak to wygląda. Według przewodnika muszę się zarejestrować w recepcji, razem z moimi pokemonami. Trochę długa ta kolejka.
W końcu moja kolej nadeszła. Musiałem przedstawić moje odznaki i kartę trenerską. Gdy przeszły procedurę kwalifikacyjną, otrzymałem przepustkę uprawniającą do udziału w walkach. Moim pierwszym przeciwnikiem był niejaki Melvin, z którym musiałem walczyć na wodnym podłożu. Jako, ze walki kwalifikacyjne to były walki 3x3 do drużyny wziąłem Pikacza, Blastoisa i Alakazama.
Melvin został szybko odesłany do domu. I tak zaczęła się moja droga do finału. Kolejnymi przeciwnikami byli Kevin (stadion kamienny), Pete (stadion lodowy) oraz Janette Fisher (stadion trawiasty). Gdy wychodziłem ze stadionu po wygraniu ostatniego meczu, byłem świadkiem jak Gary, z nosem spuszczonym na kwintę wychodził z głównego budynku Ligii. Szybko podbiegłem do tablicy wyników. Gary, Gary, Gaary... Gary Oak - mecz 4 - przegrana. Zaraz co? Przetarłem oczy. Nie, to nie był sen. Gary został pokonany. I tak, gdy stałem pod tą tablicą z głupim zacieszem na ryju wpadł na mnie jakiś młody chłopak. Przedstawił się jako Ritchie. Korzystając z przerwy, pomiędzy kolejnymi walkami spędziliśmy czas na rozmowie. Z Ritchiego to równy koleś. Obiecaliśmy sobie, że gdybyśmy trafili na siebie podczas walk w Lidze, mamy dać z siebie wszystko, nie zważając na przyjaźń którą na łączy.
Wtem rozległ się komunikat, każący każdemu z trenerów udać się przed główny budynek Ligii, by przeprowadzić inspekcję biorących udział w zawodach pokemonów. No tak, mogłem się domyślić. To był Zespół R. Zanim zdążyłem kazać Pikaczowi wykonać atak, to do akcji wkroczyły pokemony Ritchiego. Jego Charmander i Pikachu koncertowo poskładali tą trójkę. Coś czuję, że to będzie godny przeciwnik.

Nadszedł dzień mojej kolejnej walki. Zaraz po śniadaniu dostałem telefon. Po głosie poznałem, że to był niedawno poznany kolega. Poprosił bym się spotkał z nim na obrzeżach wioski olimpijskiej. Miał mi przekazać jakieś informacje o moim Pikaczu. Na te słowa szybko wybiegłem z Sali.
Na miejscu niestety nie znalazłem Ritchiego. Z krzaków wyłoniła się niesławna trójka rzezimieszków. Mieli ze sobą jakiś modulator głosu. A więc to tak mnie wykiwali! Nie uda się wam złapać mojego Pikacza! DO BOJU

Walka trwała dość długo, jednak udało się nam pokonać Zespół R! Spojrzałem na zegarek. Właśnie dobiegała godzina mojej walki na stadionie! Na piechotę nie zdążę na czas, a gdy się spóźnię, uznają że oddaje mecz walkowerem. Nie mogłem na to pozwolić. Szybko dosiadłem Pidgeota i udałem sie wprost na Główną Arenę.
*
Niestety, osłabiony poprzednią walką z Zespołem R, dostałem solidne bęcki od Ritchiego. Gdy załamany siedziałem w moim pokoju, do drzwi zapukał mój niedawny oponent. Przyszedł mnie pocieszyć. Sam odpadł w ćwierćfinałach Ligi.

Gdy wyruszałem w drogę powrotną do Alabastii, natknąłem się na profesora. Był gościem honorowym turnieju i miał zaszczyt wręczania pucharów i odznaczeń zwycięzcom. On też podniósł mnie na duchu i poprosił bym po zakończeniu zawodów zjawił się w moim rodzinnym mieście na imprezie na moją cześć.

*
Czego to nie było na tej balandze. Co rusz jakiś mieszkaniec wznosił toast na moje zdrowie. Każdy był dumny, że reprezentant tej małej mieściny zaszedł tak daleko w Lidze. Niestety, nigdzie na przyjęciu nie mogłem znaleźć Garego. Profesor wyjaśnił, że niedawno udał się w swoją kolejną Podróż Pokemon.
Po zakończeniu imprezy Oak poprosił mnie bym udał się na Wyspę Walencja, gdzie mam dostarczyć GSBalla. Ten tajemniczy pokeball trafił w ręce profesora kilka dni temu, lecz on sam nie mógł go otworzyć i zobaczyć co w sobie skrywa. Wpadł na pomysł, że może profesor Ivy, badająca gatunki na owej wyspie, będzie potrafiła rozwiązać zagadkę. Przystałem na tą prośbę, i wyruszyłem w drogę.

Gdy dochodziłem do przystani, napadł na mnie wielki Fearow! Po tym błysku w oczach, poznałem, że jest to ten sam Spearow, którego zaatakowałem kamieniem na samym początku mojej wędrówki. Szybko się z nim i z jego gangiem rozprawiłem i poprosiłem, by mój pokekumpel - Pidgeota zaopiekował się tym lasem, gdyż pokonany, może wrócić i dalej terroryzować mieszkające tutaj pokemony. Trzymaj się ciepło Pidgeot, wkrótce wrócę.

Jakie jeszcze przygody spotkają Asha? Jak Zeruś ocenia hacka? I czy moją rolą jest ciągłe zadawanie pytań? Tego dowiecie się w kolejnych odcinkach. A przygoda trwa!


_____
Pytanie do was, czy kontynuować przygodę z hackiem, zwiedzając Pomarańczowy Archipelag?
mfek00 - Epizod 22

Indygowa Liga

[ #pokemirko - tag z przygodami ] [ #pokemonyz...

źródło: comment_swMkJGZIdS9OEHrpTRHfcqqVK9GQIqvn.jpg

Pobierz
  • 16