Wpis z mikrobloga

  • 135
6 lat temu po raz pierwszy spotkałam mojego obecnego męża. Spóźnił się 15 minut, a kiedy wreszcie dotarł na miejsce, gadka nam się zupełnie nie kleiła i nie widziałam większego sensu w ponownym spotkaniu. Na szczęście przekonał mnie do kolejnej randki. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak to się wszystko potoczy.
Puenta jest następująca: nie skreślajcie nikogo, bo "nie zaiskrzylo" od razu. Warto dać sobie szansę, nawet jeśli na początku nie jesteście do tego przekonani.
#zwiazki
  • 29
  • Odpowiedz
  • 5
@makarska mój niebieski na pierwszym naszym spotkaniu, a było to jakoś o 2 w nocy, przywiózł mi kilogram cukru i woreczki do lodu ponieważ przygotowywałam jedzenie na imprezę na następny dzień, mojej koleżance nie chciało się iść do sklepu więc napisała do niego w moim imieniu :) nie sądziłam, że przyjedzie ale przyjechał i tak już został :)
  • Odpowiedz
  • 0
@makarska znaliśmy sie tydzień a i to była znajomość przez tindera :D także byłam mocno zaskoczona ale nie narzekam, miesiąc temu minęło 2lata :)
  • Odpowiedz
  • 2
@Nova24 ja 24, mąż przed 30 :)
@Pstek niebieski nie był już zestresowany jak na pierwszym spotkaniu i w końcu zaczął gadać jak człowiek :) ujął mnie swoim poczuciem humoru i zainteresowaniami, a z każdą kolejną randką cieszyłam się jeszcze bardziej, że dałam temu szansę.
  • Odpowiedz