Wpis z mikrobloga

#seriale #travelers #telewizja #kultura #kino #rozrywka

Krótko, bo pisane pod wpływem chwili. Mój tag jakby ktoś nie znał: #piesandaluzyjski - O telewizji i serialach, czasem dłużej, czasem krócej. Poprzednie teksty:

Mr. Robot - recenzja pierwszego sezonu bez spoilerów
Młodość/La Giovinezza (2015) - recenzja bez spoilerów
Narcos - recenzja w której o spoilery trudno
Demon - recenzja bez większych spoilerów
The Knick - geniusz jednej sceny z drugiego sezonu (ostre spoilery)
Carol - recenzja bez spoilerów
Kilka słów na temat najnowszej edycji programu "Agent"
True Detective - recenzja drugiego sezonu bez spoilerów
11.22.63 - recenzja serialu (lekkie spoilery)
Sceny z życia małżeńskiego - recenzja SERIALU
Ostatnia rodzina - recenzja
Westworld - recenzja serialu

Tym razem Travelers. Nie recenzuję bo jeszcze nie skończyłem serialu i tak naprawdę nie wiem czy go obejrzę do końca. Opis niżej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Travelers - Hundreds of years from now, surviving humans discover how to send consciousness back through time, into people of the 21st century, while attempting to save humanity from a terrible future. /opis jakby ktoś nie kojarzył/

Obejrzałem póki co trzy odcinki - mocne rozczarowanie, biorąc pod uwagę, że oczekiwałem czegoś ekscytującego, a jest po prostu przeciętnie. Pomysł na papierze wydaje się świetny, ale zamiast wykorzystywać jego zalety/oryginalność w budowaniu historii, przemycaniu smaczków, traktuje go tylko i wyłącznie jako zwykły pretekst do akcji/wątków sensacyjnych. Trochę to wygląda jak zamaskowany procedural, gdzie każdy odcinek wygląda tak samo: wstęp - trochę wątków osobistych każdej z postaci, próby wpasowania się w codzienność swoich hostów, budowa relacji w "nowym" świecie, przygotowania do jakiejś akcji, akcja, wypełnienie pomniejszymi wątkami na koniec.

Problem polega na tym, że wszystkie te elementy są chybione i nie współgrają ze sobą. Wiemy, że ktoś z przyszłości zleca zadania bohaterom, aby zmienić bieg historii, ale nie wiemy ani kto to jest, ani jaki ma plan. Jedyne co protagoniści mogą zrobić to siedzieć i czekać na następne zadania, które przypominają najprostsze i najmniej kreatywne side-questy z gier RPG. Oczywiście można to odebrać jako wielką tajemnicę, która będzie się przed nami odkrywać, no ale mimo wszystko, oglądając tego typu serial, dobrze jest wiedzieć do czego się zmierza.

Nie byłoby to takie złe, gdyby wolniejsze tempo miało swoją przeciwwagę w treści jaką Travelers nam oferuje. Tej nie ma zbyt wiele. Brakuje punktu zaczepienia, czegoś co skłoni nas do powiedzenia: dla tego wątku/postaci/relacji warto to dalej oglądać. Nic z powyższych nie ma w sobie wyjątkowości. Interakcje pomiędzy postaciami widzieliśmy już sto razy w innych miejscach, wątki są schematyczne i niczym nie zaskakują.

Oglądając Travelers ma się nieodłączne wrażenie, że bohaterowie są prowadzeni po sznurku. Wszelkie ich działanie nie wynika z ich wewnętrznej potrzeby czy sytuacji, w którą zostali wrzuceni i muszą sobie jakoś poradzić, tylko z planu scenarzysty. A przecież są to ludzie przebywający w obcym dla nich świecie, tak na oko powinni mieć osiemnaście razy więcej kłód pod nogami niż Walter White z Breaking Bad.

Strasznie żal mi tego pomysłu, bo sam w sobie jest materiałem na bardzo porządne sci-fi. W rzeczywistości jednak jedyne do czego się tę koncepcję wykorzystuje, to zatuszowanie odgrzewanych kotletów, z których składają się "Podróżnicy". Problemy z narkotykami, rodząca się "niespodziewanie i zaskakująco" miłość, nieodnajdowanie się w środowisku szkolnym, "niezależny policjant prowadzący śledztwo na własną rękę" - to wszystko jest sztuczne, przewidywalne i niczym nie przełamane. Zaskakująca śmierć głównego bohatera? Nie ma. Nagła zmiana sytuacji/położenia bohaterów? Nie występuje. Wszelkie bariery nie są efektem ciekawego i intrygującego splotu okoliczności, a wymysłem scenarzystów, umieszczone z musu. Okazjonalnie rażą nawet dialogi - albo bohaterowie za pomocą swoich rozmów opisują nam świat (co jest najbardziej prostackim chwytem jaki można sobie w kinie wyobrazić) albo są kalką sztampowych odzywek i rozmówek, które dawno zostały po stokroć sparodiowane w innych miejscach.

Mackenzie Porter przypominająca do złudzenia Scarlett Johansson, kilka ładnych kadrów, mglista obietnica rozwinięcia się ciekawszej akcji i naiwna nadzieja na pojawienie się w końcu jakiegoś bohatera z krwi i kości, oto co Travelers oferuje w pierwszych odcinkach. Poza tym absolutny brak oryginalności, brak zabawy formą, gatunkiem, chęci minimalnego eksperymentowania i kreatywności. Mimo wszystko wchodzi zaskakująco łatwo i choć nie wywołuje głębszych refleksji, to nie napawa odrazą - to by było w porządku, ale jest jeden szkopuł - mówimy tutaj o serialu, a nie o wódce.
Pobierz baalder363 - #seriale #travelers #telewizja #kultura #kino #rozrywka

Krótko, bo pi...
źródło: comment_av9MpcUCQSZkTxD0pRVRHScfncn5iR5V.jpg
  • 9
@baalder363: serial się rozkręca i dalej nie ma wiele z proceduala, imo jest całkiem niezły. Sporo się wyjaśnia choć po finale jednak sie stwierdza, że dalej się nic nie wie. Ale to chyba dobrze ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sprawdziłem właśnie czy to przypadkiem nie moje oderwane od rzeczywistości odczucia i ocena na imdb mnie uspokoiła ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@baalder363: dalej jest lepiej. Można nawet powiedzieć, że to zupełnie udany serial. Niestety finał był słaby - widać, że w ostatniej chwili pozmieniali na szybko fabułę, żeby było o czym robić kolejne sezony.
@baalder363: Jak można oceniać serial nie oglądać go do końca.. W tej chwili można obalić kilka Twoich argumentów bo nie wiesz co jest dalej a już podsumowałeś.
Poza tym 1 sezon nie jest produkcji netflixa tylko bodaj CBS.. netflix tylko sobie wykupił prawa i emisja serialu nastąpiła pare miesięcy później niż na tej stacji, i dopiero przy 2 sezonie będzie współproducentem.
@r5678: Nie oceniam tylko wskazuję co mi nie gra do tej pory w serialu, taką odczułem potrzebę. Zaznaczyłem, że to nie jest recenzja całości, bo też nie trawię recenzji pilota czy innych takich tworów. Moim zdaniem seriali nie można oceniać kategorycznie jako całości, po obejrzeniu kilku odcinków, natomiast można i trzeba mieć swoją opinię na każdym etapie jego oglądania.
@Darjo: W sumie obejrzałem całość. Później było lepiej niż na początku, ale tylko trochę. Zabrakło w tym wszystkim jakiejś tajemnicy, może większego skomplikowania wątków. W tych serialach nazwijmy to "rozrywkowych" czuć mocno temat, dominujący wątek w historii - w Breaking Bad było to zarabianie forsy, żeby zapewnić byt rodzinie, w Westworld odkrywanie prawdy o bohaterach, historii parku oraz oczekiwanie na poznanie ostatecznego planu Roberta Forda, w Stranger Things uratowanie tego dzieciaka
@baalder363: czyli mamy zupełnie inne "potrzeby" w serialach. ;) Mi się sezon podobał coraz bardziej aż do finału, który był przekombinowany. Ale ludzę się, że to był tylko taki zabieg, żeby przyciągnąć widza na drugi sezon.