Wpis z mikrobloga

Uważajcie mirki na fejkowe profile na #tinder, bo możecie się nieźle rozczarować.

W poznawanie kobiet na tinderze bawię się z krótszymi lub dłuższymi przerwami od pół roku. W sumie zacząłem od momentu, kiedy to zostawiła mnie moja narzeczona. Do tej pory poznałem kilka dziewczyn, ale rozwinęły się z tego raczej miłe znajomości, niż jakieś poważne, rokujące związki.

Dwa tygodnie temu trafiłem jednak na bardzo, bardzo ładną dziewczynę, z która uzyskałem na tinderze parę. Posługując się subiektywną skalą atrakcyjności, oceniłbym ją na co najmniej 9/10. Rozmowa, przyznam szerze, kleiła się niespecjalnie, ale zapatrzony w jej wdzięk jakoś przebolałem te niedostatki w konwersacji ;)

W rozmowach na tinderze nie jestem bardzo dociekliwy, ale zawsze po jednym dniu rozmowy zapraszam interlokutora do przejścia na inną aplikację typu messenger lub whatsupp. Robię to z dwóch powodów. Po pierwsze rozmowa przez tinder jest niewygodna, a po drugie lubię mieć większą pewność, że mój rozmówca jest tym za kogo się podaję. Powiedzmy, że przynajmniej facebook zapewnia to w większym stopniu niż profil na tinderze.

No cóż. Moja przepiękna blond rozmówczyni po dwóch dniach rozmowy odmówiła skorzystania z innej aplikacji do wspólnej komunikacji, po czym usunęła mnie z pary. Nie jestem osobą, która przywiązuje jakąś szczególną uwagę do takich kwestii. Ok, trochę mnie dotknęło. Dotknęło mnie to na tyle, że wyszukałem ją poprzez jej zdjęcie profilowe w google i znalazłem jej profil na facebooku oraz instagramie. Korzystając z instagrama napisałem do niej, że szkoda, że mnie usunęła, ale wystarczyło napisać, że nie jest zainteresowana i nie miałbym pretensji.

Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna ta odpisała mi następnego dnia... ale na facebooku, pisząc "To nie byłam ja". Co się okazało? Ano okazało się to, że od pół roku ktoś korzysta z jej zdjęć z instagrama (który jest ustawiony zresztą jako prywatny) i tworzy profile na tinderze, podając się za nią i umawiając się z chłopakami. Na spotkania ta osoba nie przychodzi, ale zwodzi niektórych za nos przez długi czas. Na przykład z jednym chłopakiem rozmawiała ta osoba przez miesiąc po czym zerwała kontakt. Zawiedziony i zdeterminowany chłopak odszukał prawdziwą właścicielkę zdjęć i nie chciał jej uwierzyć, że to nie ona. Okazuje się, że dla prawdziwej blond dziewczyny jest to na tyle uciążliwe, że sprawa została zgłoszona przez nią do prokuratury, chociaż jak sama przyznała mi w rozmowie telefonicznej (tak, zadzwoniła do mnie, żeby mi wytłumaczyć wszystko :)) wątpi, żeby prokuratura poważnie się tym zajęła.

Uważajcie więc mirki na tinderowych kłamców i wariatów. Starajcie się weryfikować osoby. Niech was nie zwiedzie atrakcyjność rozmówcy. Tu nie chodzi o to, że możecie się zawieść na tym, że ktoś was oszukał. Chodzi o to, że ktoś może wyciągnąć od was cenne osobiste informacje, którymi może się posłużyć w niecnych celach.

Swoją drogą śmieszne jest w tym wszystkim to, że uzyskałem numer blond piękności tylko dzięki temu, że rozmawiałem z kimś kto się pod nią podszywa. Niestety ma chłopaka i jak się okazuje dzieli nas wiele kilometrów ;)

#tinder #oszukujo #zwiazki
  • 8
  • Odpowiedz
@Jelen_Szlachetny: heheh, eksperymenty społeczne! tak serio, to poczytaj sobie, dużo mirków tu pisze, że założyło konto ze zdjęciami różowej 10/10 w ramach EKSPERYMENTU i pisze do tej różowej mnóstwo facetów, więc ładne różowe to mogą wybierać w niebieskich, taki wniosek i odkrycie.
  • Odpowiedz