Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Dobra, wstrzymywałam się, ale chyba nie dam rady dłużej tego dusić w sobie, a nie mam komu wyżalić się w rzeczywistości, nikt kogo znam się do tego nie nadaje. Możliwe, że jest mi też głupio o tym mówić.
Od jakiegoś czasu, z rozmów, które usłyszałam, wynika, że od ok 2 lat, moja babcia ma problemy z psychiką. Że jej siada, że odwala dziwne rzeczy. Już słyszałam co nieco od rodziców, na czym to polega. Że sobie ubzdurała, że jakieś podsłuchy ma założone, bomby, no nie chcę pisać za wiele, ale gada ponoć naprawdę chore rzeczy. Przyznaję nie chciało mi się w to wierzyć, do czasu aż po tym jak groziła naszej młodszej sąsiadce (takiej dziewczynce z gimnazjum) bodajże śmiercią bo coś tam, moja mama wezwała pogotowie, opowiadając co miało miejsce. No i babcia przy nich także się popisała, więc ją zabrali, przesiedziała w zakładzie kilka dni, w końcu kazała się wypisać i wróciła do domu. Od miesiąca, albo i lepiej, jeździ po prawnikach i innych takich, żeby składać donosy na sąsiadów.
Nie wierzyłam w to wszystko, na dzień babci do niej poszłam, chodziła jakby trochę przybita,osowiała. Mama kazała mi za długo u niej nie siedzieć, ale nie potrafiłam - to moja babcia, #!$%@? mać. Nic wtedy nie było widać, cholerne NIC. Wszyscy chodzą i gadają, że z babcią coraz gorzej, a ja nic nie zauważyłam. Ja #!$%@?ę, wyć mi się chce - niedawno była wigilia, lepiłyśmy pierogi, gotowałyśmy, śpiewałyśmy piosenki z radia... Zawsze mogłam do niej pójść i pogadać, miałyśmy świetny kontakt i byłyśmy zżyte.

Piszę bo dzisiaj sama usłyszałam jak gada bzdury. Że z dziadkiem jest coś nie tak, żeby mieć na niego oko i do niego zajrzeć, żeby sobie krzywdy nie zrobił. Nie mogłam wydusić z sobie słowa. Widziałam tylko te jej z lekka wyłupione oczy. Jakby zdziwione, ale to wszystko. Chwilę po jej wyjściu po prostu łzy zaczęły mi ciurkiem lecieć.
Gdzie jest moja babcia?

Mam w tym roku maturę, niedawno zostawił mnie chłopak( nie z tego powodu), generalnie nie jest to najlepszy moment na dodatkowe problemy... Już sobie nie radzę, ta cała sytuacja na mnie wpływa, nie myślę o niczym innym tylko o tych problemach i nikogo komu potrafiłabym się przyznać co jest nie tak... Chcę, żeby wszystko wróciło do normy. Nie mogę patrzeć na rodziców, też mają dosyć,a to nie jedyne ich kłopoty, a to zepsuty samochód, a to coś tam. Mirki, jak żyć... (,) Mieć tylko problem, że sprawdzian mi źle poszedł - z pocałowaniem ręki...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 7
Gdzie jest moja babcia?


@AnonimoweMirkoWyznania To normalne, nie u wszystkich zaczyna się to jakoś wcześnie albo nie żyją dostatecznie długo by zaczął im wysiadać mózg, ale to zawsze się tak kończy, po prostu ludzki organizm się zużywa na każdego przyjdzie jego pora. Z moją babką było podobnie, 10 lat temu zaczęły się u niej podobne akcje, od 5 lat jest "leżąca", i choć zachowuje podstawowe funkcje życiowe oddychanie, wydalanie, odżywianie (jest karmiona),
najlepsze co możecie dla niej zrobić, to po prostu być z nią tak jak przed chorobą, nie ograniczać wizyt ani ich czasu trwania.


@MirkoFanatyk: I co to ma niby dać? Babce, w zależności od jej stanu prawdopodobnie i tak wszystko jedno, a młoda jak jest tak bardzo przywiązana to będzie tylko się ciągle ranić. Nie chcę być tutaj bezduszny ale znam to z autopsji. Tak będzie mniej boleć, choć dłużej przyjdzie
@AnonimoweMirkoWyznania: Trudna sytuacja, współczuję. Ale niestety na to trzeba się szykować - większość z nas będzie musiała zajmować się dziadkami i rodzicami. Chorymi, leżącymi, z demencją, chorobą Alzheimera... Przewijać, karmić, nosić z łóżka na wózek, pilnować 24 godziny na dobę. Jest to strasznie trudne, trzeba pogodzić z pracą (tylko jak?), dostosować pokój, łazienkę, obciąża psychicznie i fizycznie. Szczerze mówiąc, zazdroszczę tym, którzy mają sprawnych dziadków. I dlatego, że po prostu ich