Witam mirasy, no więc idzie, jestem na levelu 29/90. Szło to całkiem gładko, nawet - powiedziałbym, zbyt gładko. Krótkie resume: 40 lat na karku, żona od over 10, dziecko. A ja pałowanko wiplera napierdzielałem od nastego roku życia, z krótką przerwą na pobyt w szpitalu ( ͡°͜ʖ͡°) Kiedyś liczyłem, licznik over 10k spokojnie. Pamiętajcie, że zaczynałem w czasach bez internetu ( ͡°͜ʖ͡°) W sumie też wiem, że odbiło się to na mojej karierze, że tak powiem. Choć nie mogę narzekać. Może fart, a może nie, dobra praca over 10k netto średnio pewnie będzie i to na tzw. luźnej fajce. Bez spiny, 8-16, poklikać w klawisze i nara.
A jednak stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić, bo bateria w laptopie mi padała zanim znalazłem odpowiedni film na inspirację wieczorem. To było złe, widzę to teraz. Nie wiem, czy to wina fapowania, czy moja, czy różowego, ale nasze potrzeby co do seksu rozmijały się coraz bardziej. Znaczy ja: codziennie, ona: w ogóle. Kompromis: raz na miesiąc, raz na kwartał. Ogólnie dramat. Masturbejszyn jako wentyl bezpieczeństwa. Przynajmniej do tej pory.
Minęły pierwsze dni czelendża i widzę, że coś się zmienia. W pracy nawet czasem coś mi się chce zrobić przydatnego ponad program, no i zacząłem drążyć lód, znaczy się żonę. Ogólnie ciężko szło, ale jakiś drobny postęp powoli się pojawiał. Zbyt wolno jednak. Miałem dziwny dysonans. Dżordż dostał flatline, ale w głowie eksplozja myśli. Pojawiły się sny (#!$%@?, nie pamiętałem kiedy coś śniłem. Teraz codziennie) - jak ktoś mówi wam, że jemu się nic nie śni - pałuje wiplera ( ͡°͜ʖ͡°) No dobra, dżordż dżordżem, ale głowa swoje. Zbliżanie się do żony coraz większe, krążę jak jastrząb. Ogoliłem jajka ( ͡°͜ʖ͡°) Dni mijały, ale sukcesu nie było. I nagle stwierdziłem: koniec z łażeniem za nią jak uchodźca, #!$%@?ć to, nie będę skomlał, zrealizuję plan, jaki sama mi nakreśla odmawiając ("a idź sobie na miasto"). Instaluję tindera. 3 zdjęcia. Dwa dni słejpowania, nawet byłem całkiem wybredny, zmatchowało mi kilka łań. Póki co nic nie piszę. Te młodsze, widząc brak reakcji odparowują się. Starsze zostają. Jest taka jedna, dzizas, jaka fajna. No ale w międzyczasie przychodzi ten dzień, seksy z żoną. W jakimś 25/90. Seksy w sumie takie sobie, 5/10, myślałem, że lepiej pójdzie po takim czasie przerwy, ale jak to z żoną, okoliczności nie pozwalają na szaleństwa. Jedynie zalanie formy było konkretne ( ͡º͜ʖ͡º) No i teraz mam totalnego flata. Dzizas. W tinderze ukryłem profil, bo nawet nie chce mi się przeglądać. W parach ciągle kilka niuń siedzi, ale poza tym, że czasem spojrzę, to nie mam ochoty nawet pisać.
No i cóż, mirasy. Sam nie wiem jak to dalej się rozwinie, wiem jednak jedno. Częste fapowanie to zło. Gdybym rzucił to 10-15 lat temu, wiem, że moje życie potoczyło by się inaczej. Być może jak mati bym miał #alimenty i być może bym się bujał z niewyżytymi laskami (#!$%@?, niespełnione marzenie), a być może nie pozwoliłbym na zarośnięcie piczy u żony i dusiłbym tak długo, aż bym wydusił regularne czyszczenie komina.
Powiem tak: aż się boję, co będzie na 90/90, bo raczej już sobie nie zwalę ( ͡°͜ʖ͡°)
@Asterling Może na początku było lepiej? Ludzie potrafią się zmienić, gość jest żonaty ponad 10 lat, nie mówiąc o dziecku które potrafi cudownie obniżyć popęd u obojga rodziców :)
@AnonimoweMirkoWyznania: Bys tak zrobił to bys tu później płakusiał że masz tyle niewyżytych łań dookoła ale tak na prawdę jesteś samotny bo nie masz sie nawet do kogo przytulić ( ͡°͜ʖ͡°) Jeszeli chcesz sobie #!$%@? leczyć jakieś kryzysy wieku sredniego to sobie daruj bo ci to nie pomoże.
#nofapchallenge #nopornchallenge
Witam mirasy,
no więc idzie, jestem na levelu 29/90. Szło to całkiem gładko, nawet - powiedziałbym, zbyt gładko. Krótkie resume: 40 lat na karku, żona od over 10, dziecko. A ja pałowanko wiplera napierdzielałem od nastego roku życia, z krótką przerwą na pobyt w szpitalu ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kiedyś liczyłem, licznik over 10k spokojnie. Pamiętajcie, że zaczynałem w czasach bez internetu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W sumie też wiem, że odbiło się to na mojej karierze, że tak powiem. Choć nie mogę narzekać. Może fart, a może nie, dobra praca over 10k netto średnio pewnie będzie i to na tzw. luźnej fajce. Bez spiny, 8-16, poklikać w klawisze i nara.
A jednak stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić, bo bateria w laptopie mi padała zanim znalazłem odpowiedni film na inspirację wieczorem. To było złe, widzę to teraz.
Nie wiem, czy to wina fapowania, czy moja, czy różowego, ale nasze potrzeby co do seksu rozmijały się coraz bardziej. Znaczy ja: codziennie, ona: w ogóle. Kompromis: raz na miesiąc, raz na kwartał. Ogólnie dramat. Masturbejszyn jako wentyl bezpieczeństwa. Przynajmniej do tej pory.
Minęły pierwsze dni czelendża i widzę, że coś się zmienia. W pracy nawet czasem coś mi się chce zrobić przydatnego ponad program, no i zacząłem drążyć lód, znaczy się żonę. Ogólnie ciężko szło, ale jakiś drobny postęp powoli się pojawiał. Zbyt wolno jednak.
Miałem dziwny dysonans. Dżordż dostał flatline, ale w głowie eksplozja myśli. Pojawiły się sny (#!$%@?, nie pamiętałem kiedy coś śniłem. Teraz codziennie) - jak ktoś mówi wam, że jemu się nic nie śni - pałuje wiplera ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No dobra, dżordż dżordżem, ale głowa swoje. Zbliżanie się do żony coraz większe, krążę jak jastrząb. Ogoliłem jajka ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dni mijały, ale sukcesu nie było.
I nagle stwierdziłem: koniec z łażeniem za nią jak uchodźca, #!$%@?ć to, nie będę skomlał, zrealizuję plan, jaki sama mi nakreśla odmawiając ("a idź sobie na miasto").
Instaluję tindera. 3 zdjęcia. Dwa dni słejpowania, nawet byłem całkiem wybredny, zmatchowało mi kilka łań. Póki co nic nie piszę. Te młodsze, widząc brak reakcji odparowują się. Starsze zostają. Jest taka jedna, dzizas, jaka fajna.
No ale w międzyczasie przychodzi ten dzień, seksy z żoną. W jakimś 25/90. Seksy w sumie takie sobie, 5/10, myślałem, że lepiej pójdzie po takim czasie przerwy, ale jak to z żoną, okoliczności nie pozwalają na szaleństwa. Jedynie zalanie formy było konkretne ( ͡º ͜ʖ͡º)
No i teraz mam totalnego flata. Dzizas. W tinderze ukryłem profil, bo nawet nie chce mi się przeglądać. W parach ciągle kilka niuń siedzi, ale poza tym, że czasem spojrzę, to nie mam ochoty nawet pisać.
No i cóż, mirasy. Sam nie wiem jak to dalej się rozwinie, wiem jednak jedno. Częste fapowanie to zło. Gdybym rzucił to 10-15 lat temu, wiem, że moje życie potoczyło by się inaczej. Być może jak mati bym miał #alimenty i być może bym się bujał z niewyżytymi laskami (#!$%@?, niespełnione marzenie), a być może nie pozwoliłbym na zarośnięcie piczy u żony i dusiłbym tak długo, aż bym wydusił regularne czyszczenie komina.
Powiem tak: aż się boję, co będzie na 90/90, bo raczej już sobie nie zwalę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Wspomóż mirkowyznania i wykup reklamę w tym miejscu reklama@mirkowyznania.eu
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Jeszeli chcesz sobie #!$%@? leczyć jakieś kryzysy wieku sredniego to sobie daruj bo ci to nie pomoże.
@AnonimoweMirkoWyznania: Ale ona tak na poważnie? Jest z tych co to im zwisają takie rzeczy?
@AnonimoweMirkoWyznania: Myślę, że gdybyś nie przyznawał się do bycia homoseksualistą to mogłoby pójść lepiej, ale to tylko luźna refleksja ( ͡º ͜ʖ͡º)
"i być może bym się bujał z niewyżytymi laskami (#!$%@?, niespełnione marzenie)"
Nadal możesz to osiągnąć, ale kolejność jest taka -> rozwód z żoną (co to za małżeństwo z seksem kilka razy w roku?) -> ruchanie ile wlezie