Wpis z mikrobloga

3 843 - 1 = 3 842

Tytuł: Źli Samarytanie. Mit wolnego handlu i tajna historia kapitalizmu.
Autor: Ha-Joon Chang
Gatunek: Ekonomia
★★★★★★★★

Wielu uważa, że rewolucja przemysłowa oraz rozwój gospodarczy Wielkiej Brytanii i USA to efekt wprowadzenia w tych państwach polityki wolnego rynku oraz otwarcia na wolny handel. Współcześnie większość zachodnich ekonomistów zaleca krajom rozwijającym się właśnie liberalizację gospodarki i handlu jako sposób na osiągnięcie dobrobytu.
Jak jednak twierdzi Ha-Joon Chang, urodzony w Korei Południowej ekonomista z Cambridge, tacy ekonomiści to Źli Samarytanie - niby chcący pomóc, a (świadomie lub nie) pogarszający sytuację. Jak opisuje autor, większość z obecnie najbardziej rozwiniętych gospodarek świata podążało drogą obecnie odradzaną rynkom wschodzącym. Wielka Brytania swój przemysł włókienniczy budowała poprzez np. zakaz eksportu nieprzetworzonej wełny i cła na import tkanin. Japonia chroniła producentów samochodów przed konkurencją zagraniczną zanim się rozwinęli.
Podobnie ma się sprawa z prawami dotyczącymi własności intelektualnej - w przeszłości nagminnie łamały je (lub w ogóle nie miały ich zinstytucjonalizowanych) państwa, które dziś w ramach umów międzynarodowych chronią patenty swoich firm przed np. lekami generycznymi produkowanymi tanio w ubogich państwach. Myślicie, że podróbki markowych sprzętów i udawanie, że dany produkt został wyprodukowany w bardziej renomowanym kraju to "wynalazek" współczesny, z Azji? Niemcy już w XIX wieku sprzedawali maszyny do szycia udające, że były wyprodukowane w Wielkiej Brytanii (np. o nazwie "North-British Sewing Mashines").
Co się dzieje, gdy w państwie bogatym dochodzi do kryzysu, objawiającego się spadkiem (lub sporym spowolnieniem wzrostu) PKB oraz rosnącym bezrobociem? Tak jak pan Keynes powiedział - za pomocą deficytu stymuluje się gospodarkę. Co się dzieje, gdy do kryzysu dochodzi w kraju biednym? MFW i inne organizacje międzynarodowe zgadzają się pomóc zazwyczaj tylko pod warunkiem zbilansowania budżetu.
Oprócz takiego wskazania pewnej swoistej hipokryzji lub schizofrenii państw rozwiniętych Chang przedstawia też opis tego, dlaczego ograniczenia inwestycji zagranicznych mogą być korzystne dla gospodarki, dlaczego korupcja nie zawsze jest niekorzystna (a odbieranie pomocy zagranicznej z powodu korupcji może być złe) oraz dlaczego czynniki kulturowe mają stosunkowo niewielki wpływ na rozwój gospodarczy (cytując dawne opinie na temat Niemców, Japończyków czy Koreańczyków - które bardzo różnią się od ich dzisiejszego obrazu).
Ci Źli Samarytanie - to oczywiście neoliberałowie. Neoliberalizm w różnych przypadkach pojawia się w tekście średnio raz na 5 stron, ale definicja pojawia się tylko raz (i tak sukces jak na lewicowego ekonomistę dx). Otóż według Changa "sednem neoliberalnej ortodoksji" jest wiara w zbawienność wolnego handlu - i to ona definiuje ekonomistę neoliberalnego. Można kwestionować inne dogmaty wolnorynkowe, jak prywatyzację czy liberalizację rynków kapitałowych, ale i tak pozostać neoliberałem - jeśli popiera się wolny handel. Niestety, pomimo tej stosunkowo jasnej definicji, Chang sam się jej nie trzyma. Tłumacząc sukcesy azjatyckich tygrysów stwierdza on jednocześnie, że nie były one neoliberalne - co jest prawdą jeśli chodzi o Japonię czy Koreę. Ale przy Singapurze i Hongkongu autor sam sobie przeczy - twierdząc, że nie były neoliberalne, bo choć otworzyły się na wolny handel, to... i następnie następował jakiś czynnik moim zdaniem mniej znaczący dla gospodarki niż handel (a już na pewno według definicji neoliberalizmu zaprezentowanej przez Changa), np. państwową własność ziemi w Hongkongu.
Chang przeczy też, jakoby odejście od słabej hinduskiej stopy wzrostu było spowodowane głównie przez liberalizację lat 90-tych, wskazując na to, że wzrost przyspieszył już w latach 80-tych. Jest to prawda, ale po pierwsze już wtedy nastąpiła pewna liberalizacja gospodarki, a po drugie, wzrost ten był w dużej mierze stymulowany nadmiernym deficytem i, co pokazał kryzys z początku następnej dekady, nie do utrzymania.
Chang twierdzi też, że do lat 70-tych polityka makroekonomiczna polegała na równoważeniu budżetu w trakcie cyklu koniunkturalnego (tak jak zalecał Keynes) w celu osłabiania fazy spadku kryzysu. Naprawdę jednak było to rzadkość - deficyt rzeczywiście zwiększano w trakcie kryzysów, rzadko jednak pojawiały się nadwyżki w trakcie dobrej koniunktury.
Nie zgadzam się z wieloma zaleceniami autora (ale popieram np. jego propozycję by osłabić zbyt mocne regulacje dotyczące własności intelektualnej). Źli Samarytanie to jednak książka bardzo ciekawa i zdecydowanie ją polecam - szczególnie, że napisana jest bardzo przyjemnie, a sklep Krytyki Politycznej ma teraz jakąś promocję.

#neuropa #ekonomia #gospodarka #ksiazki #czytajzwykopem

#bookmeter
Pobierz BarekMelka - 3 843 - 1 = 3 842

Tytuł: Źli Samarytanie. Mit wolnego handlu i tajna hi...
źródło: comment_7fsOr8br8tB3yslSILuT8uYYf731R7II.jpg
  • 7
@pek: Nie no, podawał np. Koreę Połnocną, a do tego pisał, że jest wiele przykładów państw, którym się nie udało pomimo protekcjonizmu - ale też mało takich, którym bez niego się udało.
@niepaleiniebede: Nie czytałem jeszcze Klein. Stiglitza Globalizację czytałem i opisywałem, ale weź to znajdź wykopową wyszukiwarkę dx
@shadowboxer: @fenr7r: No o patentach głównie było, bo to najważniejsza forma ochrony IPR. Ha-Joon proponował m.in.: skrócenie okresu ochrony, podniesienie progu oryginalności (bo czasem w USA patentują np. tradycyjne metody lecznice z Azji czy Afryki dx), oraz zdecydowane ułatwienie krajom rozwijającym się korzystanie z nowoczesnych technologii (niekoniecznie przez ich kradzież, a np. niższe opłaty)