Wpis z mikrobloga

#!$%@? złapałem niecodziennego.
Przez moje 30-letnie życie nigdy nie miałem większego do czynienia z #banki poza założeniem konta i wymianą karty co jakiś czas. Nie zwykłem też narzekać, jak wrzucali jakieś dodatkowe opłaty itp. Ale to co #!$%@?ł ostatnio #bzwbk to po prostu mnie najzwyklej na świecie #!$%@?ło.
Nigdy nie brałem żadnych kredytów/pożyczek itp. Coś mnie jednak naszło (mały remoncik w mieszkaniu, wymiana sprzętu itp) i jakiś czas temu wziąłem kilka tysięcy. Zarabiam przyzwoicie (jeśli można to tak nazwać) więc co miesiąc spłacałem po co najmniej trzy raty (rata nieco ponad 100 zł). Wyszło w końcu tak, że miałem spłacone raty na rok do przodu... a że człowiek się wtedy nie martwi to łatwo zapomnieć i tak się też stało. Minął rok i nie zrobiłem w terminie przelewu na kolejne raty.

Ale uwaga, bo to najlepsze - zorientowałem się po 5 dniach po terminie więc szybko pobiegłem do banku i wpłaciłem kolejne trzy raty zadowolony, że to załatwi sprawę. W końcu to tylko 5 dni.

Nie #!$%@?, następnego dnia przyszło mi pismo z #bzwbk, w którym pogrożono mi #!$%@? komornikiem. Ja rozumiem, że przypomnienia można i nawet należy wysyłać albo też telefonicznie przypomnieć, bo człowiek nie komputer i może sobie zapomnnieć, ale #!$%@? od razu komornikiem straszyć? Po 5 dniach? Traktują klienta z góry jak złodzieja, który weźmie pożyczkę i tyle go widzieli (choć ja nie dość, że w terminie dotychczas płaciłem to jeszcze na rok w przód).

Nie wiem czy takie są po prostu procedury wszędzie, bo jak wcześniej napisałem pierwszy raz wziąłem pożyczkę ale to jest #!$%@? ostatni raz jak pożyczyłem od tego banku. I pewnie w ogóle od jakiegokolwiek, bo to nie na moje nerwy.
  • 1
  • Odpowiedz