Wpis z mikrobloga

@pshemson: brak, tak samo nie ma typowej ballady. Całość brzmi jak połączenie Load/Reload i Black Albumu ( z małym zacięciem thrashowym w Hardwired czy Spit out the bone ). Utwory są bardziej ułożone, nie słychać takiego klejenia riffów jak na Death Magnetic, jest więcej groove'u. Głos jak i wokalizy Hetfielda wg mnie na wielki plus, okrutnie słabo wypada Hammet i jego nudne solówki nagrane oczywiście przy użyciu efektu wah-wah.